Winobluszcz (Parthenocissus) rozmnażanie
Re: Winobluszcz (Parthenocissus) rozmnażanie
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... w=previous
stratyfikacja, potem posiej nasiona w mieszaninie piasku i ziemi uniwersalnej/ 1-3/ gleba czysta wolna od innych nasion/ . doniczki powiedzmy 0,9 lub w pojemnikach po jogurcie. W kartonik i w cień, pamiętaj aby nie przelać . Nic innego nie przychodzi mi do głowy.
stratyfikacja, potem posiej nasiona w mieszaninie piasku i ziemi uniwersalnej/ 1-3/ gleba czysta wolna od innych nasion/ . doniczki powiedzmy 0,9 lub w pojemnikach po jogurcie. W kartonik i w cień, pamiętaj aby nie przelać . Nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Zamiast mercedesa kupa zielska
Porażka nie wchodzi w rachubę (?). Herkules Poirot nigdy nie przegrywa.
Porażka nie wchodzi w rachubę (?). Herkules Poirot nigdy nie przegrywa.
- Violunia
- 200p
- Posty: 320
- Od: 30 sie 2012, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Katowice
Re: Winobluszcz (Parthenocissus) rozmnażanie
Mam nadzieję, ze wiesz co robisz z tym pięciolistkowym winobluszczem. Ja na niego juz patrzeć nie mogę. Sąsiad dobrych pare lat wstecz posadził to ustrojstwo a teraz mamy je wszyscy dookoła, jak dotknie ziemi zaraz się ukorzenia i leci dalej jak szalone. Nie można tego dopilnować, u jednego sąsiada cały rząd tuj zdominowany, ja każdej jesieni mam wycietych parę worów tego pnącza...masakra. Ładnie wygląda tylko na jesień ale nie kosztem takiej roboty. Ostatnio chciałam sobie zrobić dodatkowe miejsce na dalie, nie miałam szans, jedna plątanina korzeni w ziemi. Trójlistkowy owszem ale nie ten. Traktowałam go juz Randapem, pomogło na chwilke a najlepsze to, że sąsiad od którego to sie zaczęło nie żyje już i dojeżdza tylko syn czasem na weekend.
pozdrawiam wszystkich zawirusowanych ogrodem.
Violka
Violka
Jak uratować winobluszcz
Dzień dobry.
Od razu powiem, że jestem zielona jeśli chodzi o uprawę roślin, mam w domu co prawda zieloną ścianę, ale z roślin dość odpornych, na balkonie głównie zioła. Ale rośliny kocham i to w obecnym czasie jedna z bardzo niewielu rzeczy, które mnie relaksują.
Do dzisiaj miałam też balkon pięknie porośnięty winobluszczem, nie znam się dokładnie, ale z czytania forum mogę stwierdzić, że był to pięciolistkowy odmiana murowa. Pnął się po ścianie, barierkach a nawet po suficie (po spodzie kolejnego balkonu) i pięknie zwieszał na jego krawędzi z powrotem do mnie. Miałam - bo okazało się, że sąsiad, z którego działki on wyrastał go... wyciął. Zostały mi wiechcie przyczepione u mnie, które pewnie zaraz wyschną. Jestem załamana.
Wsadziłam je szybko do naczynie z wodą, ale bez większego przekonania. Czy to ma szansę jeszcze się ukorzenić? Sąsiad potraktował je sekatorem na wysokości jakiś 2.5 metra od ziemi.
Pytanie drugie, czy kupienie dużych sadzonek wina (znalazłam takie ponad metrowe) i wsadzenie ich w donice lub skrzynie na balkonie pozwoli na w miarę szybkie pokrycie balkonu zielenią? Czy polecacie jakąś inną pnącą roślinę, która się bardzo szybko rozrasta?
Przepraszam jeśli to brzmi jak totalna panika, ale od rana płaczę, to miejsce było moją oazą, jestem w kiepskim stanie psychicznym pogorszonym dodatkowo przez obecną izolację w związku z epidemią, jestem absolutnie załaman. Błagam o rady co mogę zrobić, żeby odzyskać chociaż namiastkę tego co tu miałam
Od razu powiem, że jestem zielona jeśli chodzi o uprawę roślin, mam w domu co prawda zieloną ścianę, ale z roślin dość odpornych, na balkonie głównie zioła. Ale rośliny kocham i to w obecnym czasie jedna z bardzo niewielu rzeczy, które mnie relaksują.
Do dzisiaj miałam też balkon pięknie porośnięty winobluszczem, nie znam się dokładnie, ale z czytania forum mogę stwierdzić, że był to pięciolistkowy odmiana murowa. Pnął się po ścianie, barierkach a nawet po suficie (po spodzie kolejnego balkonu) i pięknie zwieszał na jego krawędzi z powrotem do mnie. Miałam - bo okazało się, że sąsiad, z którego działki on wyrastał go... wyciął. Zostały mi wiechcie przyczepione u mnie, które pewnie zaraz wyschną. Jestem załamana.
Wsadziłam je szybko do naczynie z wodą, ale bez większego przekonania. Czy to ma szansę jeszcze się ukorzenić? Sąsiad potraktował je sekatorem na wysokości jakiś 2.5 metra od ziemi.
Pytanie drugie, czy kupienie dużych sadzonek wina (znalazłam takie ponad metrowe) i wsadzenie ich w donice lub skrzynie na balkonie pozwoli na w miarę szybkie pokrycie balkonu zielenią? Czy polecacie jakąś inną pnącą roślinę, która się bardzo szybko rozrasta?
Przepraszam jeśli to brzmi jak totalna panika, ale od rana płaczę, to miejsce było moją oazą, jestem w kiepskim stanie psychicznym pogorszonym dodatkowo przez obecną izolację w związku z epidemią, jestem absolutnie załaman. Błagam o rady co mogę zrobić, żeby odzyskać chociaż namiastkę tego co tu miałam
- Marta+
- 200p
- Posty: 310
- Od: 4 wrz 2016, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Ziemia Przemyska
Re: Jak uratować balkon?
Djadkjgu witaj na Forum
Wyjścia są trzy:
1- Wsadź te ocalałe gałązki do doniczki z wilgotną ziemią. Winobluszcz super się przyjmuje, nie powinno być problemu z ukorzenieniem.
2- Jeśli masz wątpliwości, czy to co Ci ocalało jest na tyle świeże by się przyjąć, to możesz od sąsiada uciąć kilka patyczków (z tego, co mu zostało. Skoro ciachnął 2,5 m nad ziemią, to będzie trochę materiału do sadzonkowania).
3- Możesz oczywiście kupić gotowe sadzonki, są większe, efekt będzie szybszy od dwóch powyższych.
Trochę jednak potrwa, nim znów będzie osłona z winobluszczu. Pierwszy rok to zielonej ściany do sufitu raczej nie będzie.
Ja na balkonie swego czasu miałam wilce, puszczone na sznurkach skutecznie ,,zazieleniły" pół balkonu aż do sufitu. Wadą jest to, że to jednoroczne (a może to zaleta
) Ja przegrałam walkę z przędziorkami.
Z takich pnących to przychodzi mi do głowy tylko kobea, ew fasola ozdobna.
Widziałam na pewnej grupie fb maliny- to nie było pnące, ale efekt zieleni i osłony murowany.
Nie poddawaj się, ten trudny czas musi się kiedyś skończyć
Wyjdziemy z tego jeszcze silniejsi 

Wyjścia są trzy:
1- Wsadź te ocalałe gałązki do doniczki z wilgotną ziemią. Winobluszcz super się przyjmuje, nie powinno być problemu z ukorzenieniem.
2- Jeśli masz wątpliwości, czy to co Ci ocalało jest na tyle świeże by się przyjąć, to możesz od sąsiada uciąć kilka patyczków (z tego, co mu zostało. Skoro ciachnął 2,5 m nad ziemią, to będzie trochę materiału do sadzonkowania).
3- Możesz oczywiście kupić gotowe sadzonki, są większe, efekt będzie szybszy od dwóch powyższych.
Trochę jednak potrwa, nim znów będzie osłona z winobluszczu. Pierwszy rok to zielonej ściany do sufitu raczej nie będzie.
Ja na balkonie swego czasu miałam wilce, puszczone na sznurkach skutecznie ,,zazieleniły" pół balkonu aż do sufitu. Wadą jest to, że to jednoroczne (a może to zaleta

Z takich pnących to przychodzi mi do głowy tylko kobea, ew fasola ozdobna.
Widziałam na pewnej grupie fb maliny- to nie było pnące, ale efekt zieleni i osłony murowany.
Nie poddawaj się, ten trudny czas musi się kiedyś skończyć


Re: Jak uratować balkon?
Cześć Marta! Bardzo dziękuję za odpowiedź. Staram się trzymać chociaż już jest bardzo ciężko, a dziś jeszcze TO. Wiem, że to wygląda jak bzdura, wszyscy pewnie przeżywaliśmy w życiu prawdziwe tragedie, ale właśnie to była dla mnie ucieczka od świata, tak czekałam, aż cały ten gąszcz się zazieleni i będę mogła uciec
Nie wiem czy dobrze wyjaśniłam z tymi gałązkami, tzn oczywiście z całkiem obciętych gałęzi postaram się zrobić sadzonki, ale chodziło mi o to, czy to ma jakieś szanse na... nie wiem właśnie co, zazielenienie się? Ukorzenienie?
Tak to wygląda przy ścianie, od której sąsiedzi oderwali i odcięli roślinę, widać ślady, gdzie była przyczepiona:

Tak to sobie rosło po moim balkonie

No i tutaj co zrobiłam jak tylko zauważyłam, że to obcięli, to co się u mnie ostało włożyłam szybko do wody. I teraz się zastanawiam co z tym dalej? Jest jakikolwiek sens to tak trzymać? Choćby miało to być doraźne tylko w taki sensie, że listki na pozostałej części się chociaż trochę rozwiną? Zbudować tam donicę i starać się to ukorzenić? Przepraszam, jeśli to głupie pytanie, jak mówiłam jestem totalnie zielona... nie mogę nigdzie znaleźć odpowiedzi, czy to coś może dać

Zamówiłam już kilka sadzonek różnych pnących roślin i będę się starała coś zasadzić w miejsce tego
udało mi się znaleźć dość duże sadzonki tego, podobno ok 150 cm.. pozwolę sobie kontynuować ten wątek kolejnymi pytaniami, bo na pewno będę ich mieć sporo, ale na początek takie: skoro już mam te sadzonki to będę je musiala posadzić, jak duża musi być na to doniczka? I jakie podłoże będzie mi potrzebne?

Nie wiem czy dobrze wyjaśniłam z tymi gałązkami, tzn oczywiście z całkiem obciętych gałęzi postaram się zrobić sadzonki, ale chodziło mi o to, czy to ma jakieś szanse na... nie wiem właśnie co, zazielenienie się? Ukorzenienie?
Tak to wygląda przy ścianie, od której sąsiedzi oderwali i odcięli roślinę, widać ślady, gdzie była przyczepiona:

Tak to sobie rosło po moim balkonie

No i tutaj co zrobiłam jak tylko zauważyłam, że to obcięli, to co się u mnie ostało włożyłam szybko do wody. I teraz się zastanawiam co z tym dalej? Jest jakikolwiek sens to tak trzymać? Choćby miało to być doraźne tylko w taki sensie, że listki na pozostałej części się chociaż trochę rozwiną? Zbudować tam donicę i starać się to ukorzenić? Przepraszam, jeśli to głupie pytanie, jak mówiłam jestem totalnie zielona... nie mogę nigdzie znaleźć odpowiedzi, czy to coś może dać

Zamówiłam już kilka sadzonek różnych pnących roślin i będę się starała coś zasadzić w miejsce tego

- calka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1411
- Od: 14 paź 2012, o 19:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Lubelszczyzna
Re: Jak uratować balkon?
Djadkjgu
Najlepiej ukorzeniają się gałązki grubości ołówka. To co masz potnij na mniejsze kawałki i oczywiście włóż do wilgotnego, przepuszczalnego podłoża. Jeżeli masz dobry kontakt z sąsiadem poproś go o wykopanie jakiegoś odrostu korzeniowego. Winobluszcz rośnie jak chwast.

Najlepiej ukorzeniają się gałązki grubości ołówka. To co masz potnij na mniejsze kawałki i oczywiście włóż do wilgotnego, przepuszczalnego podłoża. Jeżeli masz dobry kontakt z sąsiadem poproś go o wykopanie jakiegoś odrostu korzeniowego. Winobluszcz rośnie jak chwast.
Ewa
Re: Jak uratować balkon?
Hej Calka! Dziękuję!
Mi chodzi o to, czy wsadzając to przecięte do wody/gleby tak jak jest jestem w stanie uratować zieleń... to co rośnie po suficie, te gałązki, w tej chwili kończą się w tej doniczce z wodą
no i nie wiem, czy jest szansa, że w ten sposób to na suficie się za miesiąc zazieleni jakby było normalną rośliną? Bo sadzonki to już sobie załatwiłam na nowe roślinki, które posadzę u siebie, tylko chciałabym jakoś uratować te pnącza na suficie
może gdybym im tam posatwiła doniczkę i ?dokarmiała? jakimiś substancjami to wypuści listki?
Mi chodzi o to, czy wsadzając to przecięte do wody/gleby tak jak jest jestem w stanie uratować zieleń... to co rośnie po suficie, te gałązki, w tej chwili kończą się w tej doniczce z wodą


- Marta+
- 200p
- Posty: 310
- Od: 4 wrz 2016, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Ziemia Przemyska
Re: Jak uratować balkon?
Już rozumiem
Ale chyba niestety nic z tego. Nawet jeśli będziesz to trzymała w wodzie i jakieś mini listki się pojawią, to ile one przetrwają... 2 dni, może 3. O ile w ogóle.
Z roślinami tak jest, że zdrowe korzenie= zdrowa roślina, a tu korzeni nie ma
Ewka Ci dobrze napisała: potnij na patyczki i sadź (od siebie dodam, że najlepiej na leżąco, poziomo, nie pionowo).
Jaki masz ten balkon? Słoneczny czy cienisty? Bo może udałoby się w taki sposób: jeśli wolno wiercić w elewacji to powieś doniczki wyżej, a w nich posadź jakieś ładne rośliny zwisające, kwitnące lub nie.
Te pnące sadzonki, które zamówiłaś, też będą potrzebowały czasu żeby zazielenić balkon, a z doniczek ze zwisającymi roślinami miałabyś w tym sezonie namiastkę tego, co było wcześniej.
P.S. To nie wygląda jak bzdura, to wygląda jak żal za utraconą rośliną. Tu na Forum każdy to rozumie.

Ale chyba niestety nic z tego. Nawet jeśli będziesz to trzymała w wodzie i jakieś mini listki się pojawią, to ile one przetrwają... 2 dni, może 3. O ile w ogóle.
Z roślinami tak jest, że zdrowe korzenie= zdrowa roślina, a tu korzeni nie ma

Ewka Ci dobrze napisała: potnij na patyczki i sadź (od siebie dodam, że najlepiej na leżąco, poziomo, nie pionowo).
Jaki masz ten balkon? Słoneczny czy cienisty? Bo może udałoby się w taki sposób: jeśli wolno wiercić w elewacji to powieś doniczki wyżej, a w nich posadź jakieś ładne rośliny zwisające, kwitnące lub nie.
Te pnące sadzonki, które zamówiłaś, też będą potrzebowały czasu żeby zazielenić balkon, a z doniczek ze zwisającymi roślinami miałabyś w tym sezonie namiastkę tego, co było wcześniej.
P.S. To nie wygląda jak bzdura, to wygląda jak żal za utraconą rośliną. Tu na Forum każdy to rozumie.
Re: Jak uratować balkon?
Dziękuję. Szkoda, odrobinkę liczyłam, że może jednak przeżyje
Balkon jest południowy i mam dużo słońca w dzień, takie wiszące to pewnie by były większość dnia w pełnym słońcu. Czy możecie podpowiedzieć, co zwisającego mogę kupić, co mi da namiastkę ?dżungli?? Mocno preferuję zielone rośliny niż kwiaty, ale wiem też, że takie palące słońce to nie każda roślina zniesie. Mogą być nawet takie ciepłolubne, które potem jesienią zabiorę do domu. Na dole za to mam zacienione miejsca w których mogę coś pnącego posadzić, czy takie miejsce w cieniu będzie ok dla tych sadzonek, które kupiłam?

Balkon jest południowy i mam dużo słońca w dzień, takie wiszące to pewnie by były większość dnia w pełnym słońcu. Czy możecie podpowiedzieć, co zwisającego mogę kupić, co mi da namiastkę ?dżungli?? Mocno preferuję zielone rośliny niż kwiaty, ale wiem też, że takie palące słońce to nie każda roślina zniesie. Mogą być nawet takie ciepłolubne, które potem jesienią zabiorę do domu. Na dole za to mam zacienione miejsca w których mogę coś pnącego posadzić, czy takie miejsce w cieniu będzie ok dla tych sadzonek, które kupiłam?
- Pizza
- 500p
- Posty: 740
- Od: 28 mar 2018, o 11:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Jak uratować balkon?
A może posiej póki co coś jednorocznego?
Jak to ja
poleciłabym jakieś ciekawe warzywko, które przy okazji mogłoby ucieszyć plonem. Jeśli chodzi o rośliny pnące, cudowna i robiąca przyjemny dla oka efekt jest cyklantera - a do tego będziesz miała warzywo do użytku, jeśli zadbasz. Posiać możesz już niedługo, jak tylko miną mrozy, a jak już ruszy, to rośnie bardzo szybko.
Jak to ja

- Karo
- -Administrator Forum-.
- Posty: 22158
- Od: 16 sie 2006, o 14:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Centrum Polski
- Kontakt:
Re: Jak uratować winobluszcz
Polecam samodzielną uprawę winobluszczu w donicy - dużej bezpośrednio na balkonie.
Polecam wątki dot. jego uprawy np
viewtopic.php?f=33&t=69362
Polecam wątki dot. jego uprawy np
viewtopic.php?f=33&t=69362
Re: Jak uratować winobluszcz
Po śladach na tynku i wspinaniu po suficie wnioskuję, że to nie był pięciolistkowy, tylko winobluszcz trójklapowy Veithii szczepiony.Pędów nie da się ukorzenić, najlepiej kupić sadzonkę, są łatwo dostępne i szybko rosną jak się ukorzenią na stałym miejscu.
Re: Jak uratować winobluszcz
Cześć kochani!
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, podpowiedzi.. na moim balkonie pojawiło się dzięki Wam oraz doradcom w pobliskim centrum ogrodniczym kilka nowych donic z: winobluszczem pieciolistkowym, który póki co jest kawałkiem gałązki, ale mam nadzieję, że się rozwinie; bluszczem; chmielem; rdestem oraz glicynią.
Tymczasem obcięte pędy, które rosną po suficie i balustradzie nadal sobie siedzą w wodzie, piją ją jak oszalałe, codziennie muszę dolewać, a listki się rozwijają, wygląda na to, że chociaż przez chwilę zobaczę jeszcze je zielone. No nic, czekam na rozwój sytuacji, nadziei wielkich nie mam, ale też żal mi ich już teraz obrywać skoro coś tam się dzieje



Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, podpowiedzi.. na moim balkonie pojawiło się dzięki Wam oraz doradcom w pobliskim centrum ogrodniczym kilka nowych donic z: winobluszczem pieciolistkowym, który póki co jest kawałkiem gałązki, ale mam nadzieję, że się rozwinie; bluszczem; chmielem; rdestem oraz glicynią.
Tymczasem obcięte pędy, które rosną po suficie i balustradzie nadal sobie siedzą w wodzie, piją ją jak oszalałe, codziennie muszę dolewać, a listki się rozwijają, wygląda na to, że chociaż przez chwilę zobaczę jeszcze je zielone. No nic, czekam na rozwój sytuacji, nadziei wielkich nie mam, ale też żal mi ich już teraz obrywać skoro coś tam się dzieje




- kuneg
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2169
- Od: 29 sty 2021, o 08:11
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ROD Wrocław / siedlisko ok. Trzebnicy
Re: Winobluszcz (Parthenocissus) rozmnażanie
Ucięłam kilkanaście sadzonek winobluszczu trójklapowego, wsadziłam do lodówki i w marcu spróbuję ukorzenić. Zamierzam lekko pokaleczyć stopki, obsypać ukorzeniaczem do zdrewniałych i do perlitu z ziemią. Dam znać, co mi z tego wyjdzie. 
Odnośnie przemarzania korzenia winobluszczu.
To jest tak, jak z winoroślą - należy sadzić głęboko szyjkę korzeniową, nawet na 30 cm. Winorośl ma mrozoodporność -20, -25, a nawet niektóre odmiany i -30 st.C, ale korzenie winorośli wytrzymują tylko -7 st.C. Stąd konieczność głębszego sadzenia na piachach (które przemarzają głębiej, niż glina) i potrzeba kopczykowania młodych nasadzeń przed zimą. Winobluszcz to ta sama rodzina, pochodzi z cieplejszych rejonów, więc ma podobne wymagania.

Odnośnie przemarzania korzenia winobluszczu.
To jest tak, jak z winoroślą - należy sadzić głęboko szyjkę korzeniową, nawet na 30 cm. Winorośl ma mrozoodporność -20, -25, a nawet niektóre odmiany i -30 st.C, ale korzenie winorośli wytrzymują tylko -7 st.C. Stąd konieczność głębszego sadzenia na piachach (które przemarzają głębiej, niż glina) i potrzeba kopczykowania młodych nasadzeń przed zimą. Winobluszcz to ta sama rodzina, pochodzi z cieplejszych rejonów, więc ma podobne wymagania.