Ano idzie koniec lata w lipcu - 'mój' klon przy moście na Bobrze zaczyna czerwienieć - on wcześnie zmienia kolor, ale wcześnie oznaczało zwykle koniec sierpnia
nic to wierzę, że w sierpniu wegetacja zacznie się od nowa (od krokusów??)
Santolina jest olbrzymia - wszerz głównie - więc z pewnością nada się do podziału, bo tak jak na różance głównie różowej dominuje mozga, tak na tej w ognistych barwach - właśnie ona, obie rośliny zatem muszę ograniczyć w zapędach do rośnięcia.
Tutaj w większej okazałości widoczna za rudbekią (umiejętność sadzenia roślin według rozmiarów nadal u mnie kuleje...):
Misiu, mój heliotrop to porażka - zapomniałam, że jest potwornie wrażliwy na brak wody i mimo dość regularnego podlewania wysechł na wiór
Teraz powoli mu listki odrastają, ale do prezentacji na pewno się nie nadaje - to już koniec z naszym związkiem, więcej go nie kupię
Marysiu, nóżki specjalnie zostawione jako dowód, że kozy chodzą za mną po ogrodzie wszędzie
Tu akurat stoją karnie w rządku, żeby kwiatów nie podeptać i czekają, aż matka zdjęcia porobi
A nagietek to taka specjalna odmiana, ma pełny zielony środek i kwadratowaty kształt, postaram się zrobić mu zdjęcie z lepszego profilu
A wczoraj wieczorem pięknie się światło układało i odbijało w kroplach wody po podlewaniu, więc porobiłam parę portretów:
I cały ogród w wieczornym świetle - mimo że z tej perspektywy mało kolorowy, to lubię ten widok:
Moja jeszcze wprawdzie nie kwitnie, ale już lada chwila...prawdę mówiąc nie wiem, jaki będzie miała kolor 
oczywiście z ich zawartością.
.
.
.
