Lucynko, liczę na to, że wszystko się rozrośnie i zakryje całą powierzchnię.
Jestem dla siebie pełna podziwu, bo wg moich standardów zostawiłam roslinom całkiem sporo miejsca
Chociaż wiem, że i tak za mało
Justynko, tak myślę, że zaniedbałam podlewanie. Częściami wygląda jak kiedyś kiedy był przesuszony, ale cześciami wygląda jakby go coś wypaliło, albo zaatakowała go jakas choroba.
Chcę dac ziemię do badania, żeby określili jakiego powinnam użyć nawożenia. Jesienią na pewno nawiozę ziemi i dodatkowo dosieję. Może to trochę pomoże.
Właśnie moja róża miała taki objaw jak u Ciebie. Ta jedna róża ma takie stasmione pędy. To ta co pokazałam na zdjęciu. Ją ścięłam do łysa. Może to ten zwiot różany?Kilka mam takich, które mają pojedyncze usychające pędy. Ale nie w taki sposób jak ta jedna. Ta wygląda jakby więdła. Tamte zasychają. Liście są po prostu suche
Monia, u mnie zachowywały się tak wszystkie pędy. Ale po kolei. Najpierw jedna potem atakowało kolejne. Zastanawiam się, czy nie wykopać jej i nie sprawdzić korzeni
Bruzdownica na pewno to nie jest, bo ona zostawia na pączkach odchody.
Tutaj było czysto
Aniu, i to dziwne, że nagle pojawiło się to u wielu osób. Do tej pory czegoś takiego nigdy nie miałam.
Chociaż teraz zastanawiam się, czy Ty nie masz następnej choroby, która u mnie też występuje. Też mam pojedyncze pędy uschnięte. Ale to zupełnie coś innego. Tez nie wiem co to może być. Pobieżnie poczytałam o tym zwiocie. Nie wiem, czy to to, ale objawy jakby się zgadzały. Obcięłam jak najdalej pędy. Zobaczymy, czy wypuści nowe. Te musze spalić
Aniu, a mnie się wydawało, że oni tego tamaryszka wycięli. Tak zrozumiałam. Jak go mają, to może użyczą Ci parę gałązek. Tylko musisz pilnowac.
Tosiu, to na pewno nie ona. To jakiś uwiąd. Jak u powojników. Bruzdownicę mam co roku. Takiego spustoszenia nie robi
Oj mogłoby popadać, bo susza straszliwa. Czuję, że to będzie najgorsze lato dla mojego ogrodu. Już nie pamiętam kiedy padało. W dodatku ten wiatr, który wszystko dodatkowo wysusza. Podlewam. Jeszcze nie wygrabiłam
Wandziu, ja te larwy niszczę od razu. Nie mam przeciwko temu oporu. Z przyjemnością je zgniatam
Ale akurat to nie bruzdownica.
Kropelko, szkoda ale dzięki za uznanie zakątka sosnowego
Helenko, ten rok jest chyba jednym zgorszych jeśli chodzi o choroby. W sobotę widziałam u Dziewczyn świerki, które usychały. I to nagle. Też nie wiadomo co z tym zrobić
Ale dosyć smutków. Trochę kwitnienia
