Olu nie mam żadnych sąsiadów w promieniu 200m.

Wokół tylko ugory, których nikt nie kosi. Szałwia bezodmianowa w przyszłym tygodniu zostanie ścięta. Inne jeszcze ładnie kwitną. Niebieska przy bukszpanach.
Aniu na borówki już czekam, uwielbiam je. Zjadamy wszystkie na surowo. Koło lawendy chodzę wieczorem jakbym cierpiała na ocieractwo.

Pięknie pachnie.
Martuś moje już czwarty rok, więc nareszcie mają sporo owoców.
Zuza najwięcej lawendy mam ubiegłorocznej. Doczekasz się kwitnienia, tylko później. Teraz ważne, żeby się dobrze ukorzeniła. Natomiast w przyszłym roku z pewnością pokaże na co ją stać. Zawsze mamy ogrodzie coś, co jest mniejsze niż u innych i nie możemy się doczekać.

W następnym roku ta oczekiwana roślina już ładna, a wtedy pojawia się kolejna, która nas nie zadowala, itd. Ot i cała przyjemność w ogródkowaniu.

Lawenda przy tarasie.
Małgosiu rośnie pięć krzaczków, to już poczujemy smak borówek.
Jolu mam od ubiegłego roku siatkę przeciw ptakom. Bez niej, szpaki zjadły mi dwa lata temu prawie wszystkie dojrzałe jagody.
Grażynko ja przed sadzeniem przygotowałam dobrze dołki i jakoś sobie radzą. Na zimę obsypuję borówki suchym igliwiem, zakwasza im podłoże.
Anitko siałam lawendę z własnych nasion. Chyba jednak, nie do końca jest taka jak roślina mateczna.

Trudno mi porównać, bo rosną w różnej glebie, więc i wygląd mają różny. Twoja z pewnością się rozkręci i zakwitnie, chyba, że choruje, wtedy szukać przyczyny.

Na borówki zapraszam, dam znać, jak większość dojrzeje.
Sabinko Chopina albo postraszyć, albo znaleźć inne miejsce,

z pewnością poskutkuje. Oberwałam wszystkie liście z naroślami, dziś nie zaglądałam. Jutro mam wolniejszy dzień będę szukać. Też zauważyłam, że liście których w porę nie oberwałam były brązowe, zniszczone. Werbena to terminatorka, poradzi sobie.
Solina coraz więcej kwiatów otwiera.
Lilia chyba zdrowa, choć nienormalnie niska.
Trawa kanarkowa, jakoś na razie mnie nie zachwyca.
Gość, który zechciał pozować.
