Amatorka - chciałam własny ogródek. Jak mama, pod chmurką. Zasadzić, cieszyć się, wyplewić, wyzbierać, zaczekać do przyszłego roku by czynność powtórzyć. Miała być pełnia szczęścia. Niestety. Po posadzeniu m.in. flanc kilku odmian pomidorów zauważyłam liczne małe dziurki na liściach. Po kilku dniach liście się zwinęły i zostało to co uwieczniłam na zdjęciach. Wprawdzie przez ponad tydzień po posadzeniu padał obficie deszcz, a kawałek poletka na warzywnik udostępnił Poczciwy Sąsiad. Jednak, mam teraz obawy, iż:
1. w ziemi są jeszcze opryski z zeszłego roku/dwóch lat (wcześniej Poczciwy Pan Antonii miał tam posadzony owies, który na pewno opryskiwał)
2. panuje jakiś szkodnik, który wszystko zżera, lub
3. jakaś afrykańska, wszystko niszcząca choroba ;)
Bardzo nie chciałam opryskiwać warzywnika jakąkolwiek chemią, jednak czy się da? Jeśli nie, to co robić?
Podejrzewam, że roślinki będę musiała wymienić, ponieważ z tych bidulek już nic nie będzie...

