Tyle razy miałam pisać relację z działkowania ale ciągle czas mnie goni i nie mogę zdążyć.
W dodatku kot dalej u mnie i roboty zamiast mniej to więcej.
Mogę cytować sama siebie, bo nadal to aktualne.
Nie zdajecie sobie sprawy ile razy pisałam notkę, zaczęłam i nie skończyłam.
Kot dalej jest, zaprzyjaźnił się z psem, a to wcale nie dobrze, bo miałam go wydać, a on tak wrósł w nasze życie że ja nie wiem co będzie. Nie mam powodu żebym musiała go oddawać tak naprawdę. Choć domu szukam mu nadal....
Na działce jesiennie.
Chodzę rzadko, ale staram się. Od tamtego roku postawiłam na ogólne ogarnianie terenu i cały czas to robię.
Idzie mi to jak krew z nosa, ale teraz już odpuszczam większość prac, a zostawiam parę głównych celów, które uzupełniam dodatkowymi pracami. Wychodzi mi to na lepsze, bo nie stresuję się przynajmniej że nie daję rady ogarnąć wszystkiego naraz.
W tym sezonie na działce było mega spokojnie w związku z tym. Wyhodowałam rozsady, zaniosłam,zebrałam plony, zasadziłam kilka kwiatów i tyle.
Za to skupiłam się na cięciu , odmładzaniu, sadzonkach, rozmnażaniu i odświeżaniu ogólnego rysu działki. Poruszyłam też kwestię śmieci i ruszyłam z tematem dlaczego płacimy kupę kasy ROD za śmieci a utylizujemy we własnym zakresie. Efekt jest taki, że pani z zarządu nie odbiera ode mnie telefonu

ale za to pakuję wszelkie gałęzie i barachło w wory i wynoszę do wywozu co drugi wtorek. I to mnie zadowala, bo mi te śmieci spędzały sen z powiek. W dodatku płacimy mniej, jeszcze tylko batalia o worki i już jestem zadowolona.
Skorzystałam na tym dużo. Dzięki temu, że mogę gdzieś tych gałęzi się pozbyć to tnę bez obaw że się zawalę i mi to będzie leżeć. To co się da to kompostuje a to czego się nie da to w wory i mpo zabiera.
Obecnie jestem na etapie kilku prac, w różnych częściach działki.
Pozwoliłam sobie to naszkicować na mapie (mapa jest nadal z 2018 i nadal tam mam żywopłot zamiast panela z osłoną, krzewy bukszpanów itd) i mniej więcej wygląda to tak :
1- likwidacja pasa choinek.
Na razie ścięłam pół, bo to wcale nie łatwe, choiny okropnie nam zdrewniały, zrobiły się łyse od środka i brzydkie. Nie było sensu tego trzymać.
Mam taką wizję, że pod płot przesadzę krzewy różane i zrobię pas łąki kwietnej. Może dodamy tam też juki z grządki za płotkiem tak jak to zrobilismy po drugiej stronie.
W kąt zasadziłam rozsadzony przeze mnie jaśminowiec, budleje i biały hibiskus. JKak zniknęły choinki to tak się pusto zrobiło, a ja nie lubię być tak na widoku ;)
2- warzywniak.
Już z nim walczę kolejny rok i jest PRAWIE pusty. Zostało mi zaledwie kilka roślin, kilka juk i docelowo tam będą tylko warzywka.
3 - szkieletor szklarni
Też go oczyszczam. W jednej stronie już w tym roku hodowałam warzywa, w drugiej mam jeszcze trochę roślin, m.in właśnie te róże. Sporą część wykopałam, resztę mam nadzieję że do wiosny zrobię i w kolejnym sezonie juz będę miała tam pole do popisu. Przy budce na narzędzia zrobiłam sobie "rozmnażalnie" dla patyczków i młodych roślinek a tak to praktycznie cała przestrzeń jest wolna na uprawę sezonową warzywek. Za budą zrobiłam nowy jeżowy zakątek graniczący z kompostownikiem - osłonięty i w cichym nieużywanym miejscu gdzie zrobiłam kilka skrzynek pełniących rolę domków i zsypuję tam liście. Całość odgradzam drobnymi krzewami np żywopłotem z trzmieliny.
A z przodu szkieletu usunęłam kilka zbędnych metalowych przęseł, głównie te które się skruszyły od rdzy i już nie będę tam nic dodawać.
Przycięłam na bardzo krótko winogrono i staram się je utrzymać w ryzach w formie "ściany" przed budką na narzędzia. Nie chcę żeby mi to tak zarastało.
Kawałek dalej zasadziłam pas malin, przepysznych i bardzo długo owocujących, starego typu i tam też mam zamiar ich dosadzic więcej. Coraz fajniej to wygląda, jeszcze tylko pasuje coś wymyślić w kwestii szpetnej rdzewiejącej konstrukcji, ale już większość pozdejmowałam.
4 - miejsce pod jabłonią.
Niestety przeboje z jabłonią zaszkodziły moim krzewom owocowym. W tym roku jabłoń sąsiedzka nie owocowała bo znów chorowała, sypała za to chorymi liśćmi praktycznie odkąd wyrosły i blokowała dostęp światła ,a także prowadziła po swoich gałęziach winobluszcze, które niestety się teraz rozsiewają u mnie przy pomocy ptaków delektujących się kulkami....
Umarła mi spora część agrestów i porzeczek pod jabłonią, w związku z czym poczyniłam nowe sadzonki i mam zamiar uzupełnić luki kładąc tam pas agrowłókniny, bo okropnie tam wchodzą chwasty.
Sąsiadka po przejęciu działki ruszyła ostro z kopyta, podjęła ekipę która wykarczowała i wypaliła chwasty po czym przepadła i niestety teren zarasta, a dziczejące krzewy wchodzą do mnie i kładą mi się na moich roślinach powodując wybijanie i dziczenie.
Podcięłam to co po mojej stronie także póki co jest estetycznie, a co dalej będzie to zobaczymy.
Do sąsiadki zaczął wchodzić bóbr, przechodził też do mnie, ale się wyzagradzałam po jego ostatnim ataku na naszą piaskownicę i nie miał już wstępu. Wyżył więc się na jabłoni i bardzo mnie to cieszy, bo ją podpiłował i piłuje dalej. Mam tylko nadzieję, że jakby ta jabłoń miała runąć to poleci w inną stronę niż moja i nie zniszczy mi placu zabaw...
A runie, bo bobrowi zostało tylko trochę, a widzę, że się pojawia i poprawia.
5 - ogarniam tył działki, usunęliśmy zdziczałe krzaki i przystępujemy do zmiany ogrodzenia z budową bramki tylnej. Od tyłu nadsypujemy lekki pas ziemi i sadzimy tam żywopłot ze względu na to że od tyłu działek bez przerwy ktoś tam grasuje i wchodzi( prócz bobra to jeszcze ludzie). Zabezpieczamy więc tył działki żeby nie dało się dojść do naszej siatki i jej przeskoczyć, posadziliśmy kilka zbędnych krzewów jako ochronkę, a dzikie i połamane drzewa przycięliśmy. Uruchomiliśmy w tamtym roku starą pompę, używając do tego resztek i rur znalezionych na dzikim wysypisku także jest coraz lepiej, mam źródło wody do podlewania. To jest bardzo wiele. TYeren oczyszczony i roślinki na tym skorzystały.
Przed nami jeszcze wymiana krzewów jagody kamczackiej, które się zrobiły brzydkie i nieestetyczne, ale pomalutku.
Wykopałam już dziwaczki i wzięłam na zimowanie.
Pasowałoby podjechać na wieś, ale młoda jest znów przeziębiona także klops z tego póki co.