Gosiu, Wandziu, Dorotko, Małgosiu, Aguś, Taruniu, Bożenko, Grażynko, Agnieszko, Wiesiu, Igo, Zosiu, Tajeczko,
dziękuję Wam bardzo za zainteresowanie i ciepłe słowa
Gucio ma się znacznie lepiej :P Jakoś przyzwyczaił się do tego gipsu i nauczył z nim żyć, chociaż musi go on denerwować, bo próbuje go gryźć. Na razie nie ma potrzeby zakładania kołnierza, ale jak za bardzo będzie ten gips tarmosił...Ma kiepski apetyt, ale mało się teraz rusza, więc to zrozumiałe. Za tydzień jedziemy do kliniki na zdjęcie i weterynarz podejmie decyzję, czy łapka dobrze się zrosła i można ściągnąć gips.
Ciekawa jest w tej sytuacji postawa Ptysia, który momentalnie wyczuł słabość Gucia i przejął jego rolę przewodnika stada. Teraz to on jest wszędzie pierwszy, ustawia Gucia i wyjada resztki z jego miseczki. Dotąd tak właśnie zachowywał się Gucio...
Jakby mi było mało kłopotów z Guciem, to jeszcze ta pogoda

W Sobótce w czwartek i piatek bez przerwy lał deszcz, a my jesteśmy w trakcie wymiany dachu - no i -niestety- prowizoryczna folia nie dała rady i nas pozalewało
Dzisiaj, na szczęście, pogoda się poprawiła, więc mamy wielkie suszenie...Wyszłam też w końcu do ogrodu i zrobiłam kilka fotek. Większych strat nie ma, pospadało tylko mnóstwo liści, gałęzi, jabłek; w donicach stoi woda...
Bożenko, oczywiście, że u mnie w ogrodzie są ślimaki, zwłaszcza jak jest taka mokra pogoda jak ostatnio. Ale ja z nimi nie walczę, podobnie jak nie zwalczam kretów, nornic, jeży, ptaków, kun i wsztstkich innych żyjątek. Staram się, aby każdy szkodnik miał swojego naturalnego pogromcę, dążę do biologicznej równowagi w ogrodzie, więc nie stosuję chemii, która jest bronią obosieczną - n.p. niszcząc mszyce, zabijamy też pożyteczne owady. I chyba ta idea się sprawdza, bo ogród ma się dobrze, a szkodników nie mam ani mniej, ani więcej jak przedtem
Krajobraz po burzach, wiatrach i deszczach - chyba niektórym roślinkom ta porcja wilgoci się przydała:
