Moja konstrukcja inżynieryjno lądowo-powietrzna. Trzy konsole instalacyjne na słupkach od ogrodzenia, 45 cm nad ziemią, żeby można było kosić trawę i wtedy pies jeszcze był...
Długą deskę przeciąłem na trzy części i połączyłem konsole, na to poszły deski z palet. Koszt około 70 zł. Tak, tak jestem kombinatorem - zbieraczem... Działkę mam małą, więc sianie w gruncie nie wchodzi w grę, poza tym, na jesieni to rozbiorę i na wiosnę znowu zamontuję, tyle że poprawię konstrukcję.
Na siatce powiesiłem doniczki z ziołami, do uchwytów użyłem śrubek i blaszek "in posta":) Reszta ziół stoi w domu, są na tyle wysokie, że od wiatru połamały by się.
Na konstrukcji ustawione są pomidory w trzech odmianach: malinowy olbrzym, rio grande i betalux, podlewane zwykle wodą i pokrzywówką (trzy razy). Odmiany wybrane "od czapy". Nie używam chemii, ani żadnych innych oprysków, wyjątkiem było użycie karate do pcheł na rzodkiewce, rzodkiewka i tak miała korzenie zjedzone, więc poszła na śmieci. Aha, pomidory podlane jeszcze ze dwa razy florowitem. To tyle nawozów od 15 marca.
Pomidory już kwitną, a właściwie zaczynają, wilki obrywane, staram się na max dwa pędy prowadzić.
Za pomidorami, tuż przy siatce ogórki, które będą się wdrapywały po siatce. A przynajmniej tak je zmuszę.
Ogórki występują w dwóch odmianach, ale nie pamiętam jakie. Gdzieś tam mam opakowania skitrane.
Za ogrodzeniem jest stary sad czereśniowy, więc pomidory koktajlowe, które miałem wyrzucić, bo były mniejsze, jakieś takie mikre i ogólnie niedorozwinięte, z brakiem korzeni, posadziłem w cieniu, miedzy czereśniami. Okazało się, że odbiły po tych wszystkich ulewach i dziś mają kwiatki. Ogólnie jest z 6 sztuk. Muszę tylko przyciąć chwasty i podlać pokrzywami, bo tam piach prawie żółty.
Na konstrukcji stoi jeszcze sałata lodowa i masłowa, ale chyba z zawiązywania główek nici, trochę ma za ciasno pewnie. W doniczce z sałatą zapomniałem wywiercić dziurek i wody było na równo i to przez długi czas. Wniosek: sałata chyba lubi wodę.
I pietruszka, obecnie pokarm dla mszyc, ani woda czosnkowa o sporym stężeniu, ani woda z sodą nie robi na nich wrażenia. Do sprawdzenia pozostała jeszcze cola.
Poza konstrukcją jest dynia makaronowa - pierwsza na zdjęciu, a póżniej cukinia.
Cukinia już zaczyna kwitnąć.
Obok cukinii fasolka szparagowa żółta i zielona, która już zaczyna kwitnąć, a na drugim planie zielona konewka, jeszcze nie kwitnie, choć ma ciągle wilgotno i stoi na słońcu, na wszelki wypadek spryskam miedzianem, curzate, wyciągiem z surfinii i siarczanem uranu:) (ot dygresja)
W zimę posadziłem truskawki z nasionka, więc pewnie za rok pojdą do gruntu na działce na mazurach. Tam też mam zamiar zrobić ogródek z prawdziwego zdarzenia, tyle że, w maju były jeszcze tam przymrozki, a folii nie będzie miał kto doglądać.
I to tyle. Są jeszcze zioła, avocado, mango, stoi to wszystko w domu. Jest jeszcze papryczka chili, która już ma dwu centymetrowe owoce. Rodzynek brazylijski mam nadzieję, wejdzie na siatkę...
Ogródek ma charakter eksperymentalny, bezopryskowy, warzywa mają dużo luzu, choć nie powiem, codziennie zerkam co z nimi się dzieje. Na drugi rok będzie jeszcze papryka czerwona i żółta, która w tym roku zupełnie nie kiełkowała - chyba wina nasion. Będzie jeszcze bakłażan, inne odmiany pomidorów i parę innych. Aha jest jeszcze kilka odmian dyń, ale z uwagi na brak miejsca ktoś mi je uprawia w zamian za procent ze zbiorów:)
To tyle, w bardzo dużej pigule, mojego pierwszego osobistego warzywniaka...