Sęk w tym, że nie kwitną...
![Very Happy :D](./images/smiles/icon_biggrin.gif)
mam sadzonki, a rośliny mateczne niedawno przeszły odmładzanie, bo już od dawna nie kwitły u Teściowej (od niej mam). Zarzekała się, że jakieś czerwonoróżowe są. No, ja ich kwitnienia 6 lat nie widziałam, odkąd się znamy. ;) Może teraz się ogarną, bo to stare egzemplarze były, a po cięciu i przesadzeniu ruszyły w zieleninę i wyglądają nieźle, a wcześniej kwalifikowały się do wywalenia. Mam wyrzuty sumienia, że wcześniej się nimi nie zajęłam, ale przed wejściem na to forum nie miałam pojęcia, co to za rośliny i traktowałam je jako nieszkodliwy relikt, który prędzej czy później sczeźnie i zwolni miejsce na regale. Grudniki nie sczezły, ja wzbogaciłam się w wiedzę (także i taką, że od 10 lat hoduję w domu niekwitnące Epiphyllum - jest na zsyłce w biurze, bo nie mam do niego cierpliwości). Reasumując - eksperyment z grudnikami trwa, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Nie mam dobrego mieszkania dla kaktusów i innych sukulentów. Zostawię sobie może jednego grudnika, dla reszty muszę znaleźć inny dom.