Kochani! Miło, że zaglądacie i piszecie. U mnie w końcu troszkę popadało. Przez dwa dni była pogoda barowa - mżyło i kropiło na zmianę. Solidnej ulewy nie było, ale rośliny odżyły. Choć nie wszystkie. Niektórym marcinkom i chryzantemom opady zaszkodziły. Na szczęście tylko wizualnie. Mam takie zaległości, że sama nie wiem co pisać i co pokazać. Chyba zacznę od dowodu, że jestem kiepskim ogrodnikiem. Nie wiem czy pamiętacie, że w zeszłym roku zapomniałam o cebulach lilii kupionych na jesiennych targach. Nie chciałam ryzykować i posadziłam je w donicy. Liczyłam, że zakwitną na Wielkanoc. W domu na parapecie nabrały takiego tempa, że zakwitły na Boże Narodzenie. Planowałam wysadzić je wiosną na działce. Znów zapomniałam. A że donica poszła na balkon to czasem dostały wody przy okazji podlewania. Ku memu zdziwieniu nie wiedzieć kiedy znów zaczęły rosnąć

, a nawet zawiązały pąki. I właśnie dzisiaj jeden się otworzył. Wygląda na to, że znów zimę spędzą w domu
Moja balkonowa, październikowa lilia:
Dzisiaj było słonecznie i nadspodziewanie ciepło. Udało mi się skończyć sadzenie nowych cebulek. Zostało troszkę drobnicy wykopanej przy okazji rewolucji rabatowej. Zadołowałam kalmię, bo nie znalazłam jej sensownego miejsca. Muszę pomyśleć jeszcze gdzie przezimować donicę z powojnikiem Piilu. Na działce coraz bardziej jesiennie. Zaczynają opadać liście z krzewów i drzew. Słońce już tak nisko operuje, że prawie cała działka jest w cieniu. Cały czas "kombinuję" jak przyciąć te wielkie drzewa i nic nigdzie nie uszkodzić
Justynko trzeba przyznać, że ładna jesień nam się trafiła. Zima jednak też by się przydała. Nie chciałabym kolejnej "angielskiej" zimy. Marcinki mam puszczone samopas i pewnie dla tego dorodne - choć nie wszystkie niestety. Te odmianowe to jakoś nie specjalnie u mnie rosną. O przykrywaniu róż jeszcze nie myślałam
Janku nie myślałam, że Ty taki "interesowny"

W zasadzie to przydałyby Wam się dwie oddzielne działki. Róże piękne Żona wybrała. Trzymam kciuki by dobrze rosły. Niestety żadnej z nich nie mam. Gdybyś chciał marcinków to mów śmiało. U mnie prawie żadne nie łapią mączniaka. Trójlisty to łakomy kąsek. Nie dziwię się, że

Ja chyba jeszcze do nich nie dorosłam.
Grażynko te białe marcinki są bardzo żywotne i zdrowe. Tylko potrzebują sporo miejsca. Jeśli tylko chcesz, to wiosną dołożę do paczki. Zadomowione u mnie chryzantemy są w większości wybujałe. Chyba zbyt mało słońca mają. Obawiam się, że jedną późną chyba straciłam. Jakoś nie rzuciła mi się w oczy. Muszę przy okazji zajrzeć w ten kąt
Takie chryzantemki kupiłam tym razem:
Eluś nie poddawaj się i zdrowiej. Mimo wszystko trochę wolnego myślę, że Ci dobrze zrobi

U mnie tylko jedna odmiana marcinków (takie buraczkowe - zapomniałam nazwy ) szybko łapie mączniaka. Reszta w miarę odporna. Kretów na razie nie widać. Za to uaktywniły się nornice lub inne "ryjówki". Sypię im w dziury ostrą paprykę i pieprz. Ponoć to pomaga podjąć im decyzję o wyprowadzce

Dobrze zauważyłaś - nasturcja jest bordowa. Skrzynia, a właściwie nasadzenia w niej znów okazały się niewypałem. Z całej paczki tylko jedna nasturcja przeżyła. Kielisznik w doniczce też nie poszalał. Zakwitł jednym kwiatkiem - to moja kolejna porażka tegoroczna.
Dorotko przy Twoim zacięciu i pomocy FO każda kolejna jesień, i wiosna, i lato będą ładniejsze od poprzednich.
Ewo no nareszcie się pokazałaś. Dopytywałam o Ciebie - wiadomo u kogo. Cieszę się, że jesteś. 30 tulipanów to nie tak wiele jak na Twój ogród. A ile nowych róż masz zamiar posadzić?
Danusiu dziękuję za odwiedziny i miłe słowa. Czytałam, że kolejne "hektary" dokupiłaś...Kiedy znajdziesz czas na te warzywa? Jesteś niesamowita!
Jacku obawiam się, że nie wytrzymam w tym postanowieniu zbyt długo. Do lata zapomnę o trudnościach i jesienią znów nakupuję cebulek

Na pierwszym zdjęciu jest mix astrów. Chyba same siewki. Czy nowobelgijskie nie wiem...Zawsze mi się plączą nowoangielskie i nowobelgijskie
Zostając w temacie chryzantem:
A na koniec mała niespodzianka - zakwitł fiołek
