Tak to prawda, zaczyna się spektakl, ale czerwiec jest to dla mnie niestety najbardziej zabiegany i zapracowany miesiąc w roku, intensywnością przebija nawet wrzesień, a do tego dochodzą przetwory różne itp
W tym roku robię dużo naturalnych syropów, herbat, suszu z darów lasu/łąki/pola. Robiłam mniszek, zrobiłam hyczkę (syrop z kwiatów bzu czarnego), robi się też sosnowy. Suszę kilogramy rumianku. Były też herbaty z lilaka, pąków jabłoni, czeremchy. I dalej będę tak działać, bo już chabry zaczynają itp


To wszystko łączone z pracą, lekcjami dziecka, obiadami/domem, dojazdami na działkę sprawia, że brakuje już nawet oparów sił. Czekam na lato.
Kasiu- tak- obrywałam wszystkie listki, poświęciłam na to kilkanaście listopadowych godzin na działce. Umęczyło mnie to strasznie, ale musiałam, bo jesienią zaczęły się już choroby grzybowe. No może w samych czubkach pędów listki zostały.
Wtorkowe pąki Edenek:



Alu życzę ciepełka, żeby i Twoje roślinki mogły się wygrzać i żeby ślimaki pogrzało






Wiolu u mnie też trochę skoczków i mszyc- i cały czas się waham czy zrobić oprysk, bo póki co zbieram ręcznie. Jednak nie jestem w stanie być tam codziennie, dlatego chyba opryskam w weekend w nocy..
Myślę, że Edenek już więcej dziś będzie, ale tym pięknisiem też nie warto gardzić, a zapach przebija Edenkowy...







Inne stoją już w kolejce..


W ogrodzie większość prac wykonane, ściółkowanie też oszczędza mi pielenia. Mam jeszcze pomidory do wysadzenia, muszę się tym zająć w weekend i resztki cynii oraz aksamitek. Teraz tylko pańskim okiem tuczyć, podlewać, przycinać, zdejmować mszyce itp. Co jakiś czas skoszenie trawy. Na taki stan tyraliśmy jak woły 6 pełnych lat. Ogród jest mały, więc teraz już na bieżąco się wszystko ogarnie. Nie wiem czy dałabym siłowo radę zakładać to teraz od początku.



Jeszcze dwa dni i wyczekany weekend.
