Jest miejsce w Namibii, które należy do najbardziej tajemniczych i magicznych, najbardziej urzekających, ale zarazem budzących grozę. To Wybrzeże Szkieletów (Skeleton Coast).
To bardzo niegościnny fragment pustyni Namib.
Zimny Prąd Benguelski, płynący z Antarktydy w kierunku północnym wzdłuż Wybrzeża Szkieletów, styka się z ciepłym i suchym tropikalnym powietrzem. Wywołuje to poranną gęstą mgłę, utrzymującą się aż do południa i sięgającą w głąb pustyni na ponad 50 km.
Co dla jednych jest wybawieniem, dla innych było przekleństwem. Zwierzęta i rośliny dostosowały swe umiejętności do czerpania wilgoci z gęstej mgły, co pozwala im przeżyć na spalonej słońcem pustyni. Dla odmiany, te same mgły i niebezpieczne prądy morskie, silne wiatry, sztormy były przyczyną licznych tragedii. Świadczą o nich wraki ponad dwudziestu statków wyrzuconych na zdradliwy brzeg. Rozbitkowie w tym bezludnym i nieprzychylnym terenie byli zwykle skazani na śmierć.
My zahaczamy o południowy fragment Wybrzeża.
Oprócz wraków statków można tu spotkać szczątki zwierząt.
Wrak trawlera Zeila, który utknął na mieliźnie w 2008.
Opuszczamy niegościnne dla żeglarzy tereny.
Nasz kierunek to PN Etosha. Zanim jednak dotrzemy do Etoszy, sporo atrakcji przed nami.
Jedziemy.
W pewnym momencie widzę ... nic. Czy można zobaczyć nic? Według mnie można.
Podobnie jest płynąc przez ocean, tylko woda, niebo, horyzont.
Tak było w tym przypadku: tylko piasek, niebo, horyzont, żadnej roślinności, żadnego zwierzaka, żadnego wzniesienia. Tak ogromnego wypłaszczonego terenu nigdy nie widziałem.
Chyba tak wygląda nicość, bezkres, nieskończoność.
Po kilkunastu minutach wszystko wraca do normy.
Pędząc przez bezkresne przestrzenie, co pewien czas mijamy przydrożne stragany.
Niestety, oferowany towar na straganach nie zachęcał do postoju.
Mimo to półnagie kobiety z plemienia Himba żywiołowo zachęcają do zakupów.
Jak się przebywa daleko od wioski trzeba zorganizować sobie jakiś nocleg.
Wjeżdżamy do ważnego dla Namibii regionu - Damaralandu, zamieszkałego przez plemiona ludu Damara, a także Himba i Herero. Damaraland jest domem dla wielu zwierząt, takich jak słonie pustynne, nosorożce, strusie, żyrafy, oryksy i wielu innych. Tu znajduje się najwyższy szczyt Namibii Königstein.
Oto dość częsty widok w Afryce.
Mimo że ruch na drodze znikomy, to straganów wciąż sporo.
Mijamy kobiety z plemienia Herero w oryginalnych strojach. Tu oferta jest dość bogata.
Już wiemy, że niebawem będzie postój i trochę czasu na fotki (już nie z samochodu) i zakup pamiątek.
Stałym elementem krajobrazu są wraki samochodów widoczne gdzieś przy drodze.
I bynajmniej nie szpecą one środowiska, a są raczej symbolem przemijania i siły natury.
Uwaga na pustynne słonie. Takich znaków nigdzie indziej nie uświadczysz.

Może uda mi się skompletować inne ciekawe znaki w następnym wejściu.
Stajemy. Stragany z pamiątkami wyglądają imponująco.
Szczęśliwe, z uśmiechem na ustach, witają nas kobiety Herero.
Kobiety Herero noszą długie suknie w stylu wiktoriańskim, często bardzo ozdobne, a na głowie charakterystyczne kapelusze z wałkiem. To spuścizna po protestanckich misjonarzach z przełomu XIX i wieku, którzy narzucili ówczesny, europejski styl ubierania się. Kobiety zaadaptowały ten strój jako część swojej kultury i do dziś rygorystycznie dbają o zachowanie tej tradycji. Kapelusze i suknie noszą kobiety zamężne i świadczą o ich statusie. Wałek na kapeluszu symbolizuje krowie rogi. Bydło w życiu ludu Herero jest jednym z najważniejszych aspektów egzystencji.
Historia niezwykle tragicznie obeszła się z ludem Herero. Powstanie przeciwko niemieckim kolonizatorom doprowadziło do wymordowania bestialsko prawie 100 tys. Herero czyli około 80% populacji, większość z nich wypędzona została na pustynię i pozostawiona na śmierć z wycieńczenia. Reszta została wymordowana w obozach pracy i pierwszych w XX wieku obozach koncentracyjnych (takich na terenie obecnej Namibii było pięć).
Zawsze uśmiechnięte.
Gdzieś zza spódnicy mamy wypełzł mały Herero - "Cheeky"
Właściwie jest to kilka straganów połączonych w jeden przydrożny market z pamiątkami. Wybór spory i trudno się na coś zdecydować.
Część pamiątek powstaje na miejscu.
W końcu wybór padł na laleczkę Herero. Teraz dumnie stoi u teściowej, obok laleczki łowickiej.
Namibia słynie z wydobycia diamentów, kamieni szlachetnych, półszlachetnych, minerałów.
Na przydrożnych straganach można spotkać ofertę tych mniej szlachetnych.

Kuszą rogi antylop. Zawsze jednak trzeba pamiętać, że zwierzęta, które je nosiły, mogą być pod ochroną, niekoniecznie w Namibii i gdzieś na granicy można nieźle umoczyć.
Jeszcze mężczyźni Herero, którzy w przeciwieństwie do kobiet, niczym szczególnym się nie wyróżniają.
Po sympatycznym i owocnym postoju ruszamy w dalszą drogę.
Urokowi dróg szutrowych trudno się oprzeć.
Rzeki w Namibii mają swoje nazwy, koryta, ale woda płynie w nich niezwykle rzadko.
Tu, gdzieś popadało daleko w górach i woda pojawiła się w korycie rzeki.
Damaraland to przepiękna surowa, sucha, górzysta kraina,
Mijamy drogowskaz do Camp Kipwe.
Zajrzyjmy do obozowiska.
(zdjęcia pochodzą z kipwe.com)
Najwyższa klasa.
Niższa kategoria.
Jeszcze niższa.
Najniższa.
Jedziemy do jednego z najważniejszych miejsc Namibii, a może i w całej Afryce.
Jesteśmy.
Twyfelfontein to skalisty teren położony w regionie Kunene. Znajduje się tu około 2 tysiące naskalnych petroglifów. W roku 2007 Twyfelfontein awansowało do statusu Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO.
Centrum dla odwiedzających zostało zaprojektowane tak, by oryginalnie wtopić się w otaczający krajobraz.
Sam budynek stoi bez użycia grama cementu i można go w każdej chwili całkowicie zdemontować.
Okolica magiczna, ale ta temperatura. To najgorętsze miejsce na jakie trafiliśmy w Namibii.
Powstała tu sieć ścieżek kamiennych, prowadzących do platform z widokiem na zabytkowe petroglify.
W Twyfelfontein zachowało się 212 kamiennych płyt pokrytych petroglifami. Są to dzieła sztuki z późnej epoki kamiennej, nadające rangę temu miejscu. Najbardziej znane i imponujące petroglify to: lew z wygiętym ogonem i gigantyczna żyrafa.
Nasz przewodnik po Twyfelfontein - człowiek bez twarzy.
Następny postój mamy zaplanowany 8 km od Twyfelfontein.
Odwiedzimy tzw. żywe muzeum ludu Damara.
Razem z Buszmenami Damara należą do najstarszych narodów w Namibii. Od wieków zajmowali się łowiectwem, hodowlą owiec i kóz. Muzeum - skansen w pobliżu Twyfelfontein jest pierwszym tradycyjnym projektem Damary w Namibii i jedynym tego typu obiektem. Możliwość doświadczania tradycyjnej kultury Damary w tej formie nie istnieje nigdzie indziej w Namibii, ani na świecie.
Wioska jest przedsięwzięciem komercyjnym.
Oryginalne wejście z tablicą informacyjną.
Osada jest ukryta w malowniczym miejscu wśród skał.
Nasza przewodniczka po wiosce
i jej prawa ręka - Trafiona Piorunem.
]
Przewodniczka opowiada o życiu codziennym i jak przeżyć w tych niegościnnych warunkach.
Pokaz roślin mających leczniczy wpływ różne na choroby,
jak uwarzyć piwo z nasion traw,
oraz że najlepszym sposobem na reumatyzm są odchody słonia.
Młodzi mężczyźni Damara.
We wspólnym namiocie podglądamy codzienne czynności wykonywane przez kobiety.
Paczka cukierków z Lidla wprawiła wszystkich w doskonały nastrój, szczególnie najmłodszego Damara.
Cukierki zostały solidarnie rozdzielone. Dla wszystkich wystarczyło.
Teraz dziewczyny chętniej zaczęły pozować do zdjęć.
Pokaz rozpałki ognia, to zawsze obowiązkowy punkt programu.
Na koniec tradycyjne tańce Damary.
Jeszcze obowiązkowo zdjęcie pożegnalne i zakup pamiątek.
Ze względu na luźne struktury społeczne, Damara nie byli w stanie bronić się przed agresorami podczas kolonizacji Namibii. Jest to jeden z powodów, dla których ich kultura w dużym stopniu popadła w zapomnienie. W ramach tzw. Living Museum of Damara podjęto próbę zrekonstruowania zapomnianej kultury Damary. Tutaj turyści mają niepowtarzalną okazję poznać fascynujące zwyczaje, przyczyniając się w ten sposób do ich zachowania.
Mimo iż osada jest w pełni komercyjna, to jednak sprawiała świetne wrażenie. Nie czuło się sztuczności tego miejsca, w odróżnieniu od innych takich miejsc. Ludzie byli naturalni i mili, cieszyli się z naszego żywego zainteresowania ich kulturą.
Pełni pozytywnych wrażeń ruszamy w kierunku skamieniałego lasu.
cdn.