PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2365
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
____________________
Przebywając na wybrzeżu, po przygodach na ziejącej żarem pustyni, nadeszła pora by zachłysnąć się atlantycką bryzą.
Rejs katamaranem po Zatoce Wielorybiej należy do niewątpliwych atrakcji tej części Namibii.
Wcześnie rano jedziemy do Walvis Bay.
Natychmiast kierujemy się na nabrzeże, gdzie czeka na nas katamaran, ale nie ten na zdjęciu. Ten jest przeznaczony dla grup bardziej kameralnych.
Dość długo czekamy na swoją kolejkę.
Przed nami jeszcze jakaś grupa.
Widać sporo pasażerów na gapę. Ciekawe jak będzie podczas naszego rejsu.
Płynęliśmy w sympatycznym towarzystwie grupy Francuzów, rodziny chińskiej i ...
stadka pelikanów. Widać, że pozowanie do zdjęć mają we krwi.
Ale nie o pozowanie tu chodzi. Ptaki wiedzą do czego służą turyści.
Może trafi się jeszcze jakiś smakołyk.
Pelikany to ogromne ptaszyska i nie zawsze zdają sobie sprawę ze swej postury.
W pewnym momencie na pokładzie naszej łodzi pojawia się uchatka, która również domaga się smakołyków.
Pelikany zdziwione i niezadowolone.
Jest rzadka okazja przyjrzeć się z bliska uchatce karłowatej.
Jest dość chłodno. Wszyscy w ciepłych kurtkach.
Inna wycieczka - chyba wyglądamy podobnie.
W tle można dostrzec hodowlę ostryg.
Koło południa już robi się przyjemnie ciepło.
Rejs po Zatoce Wielorybiej jest niesamowitą przygodą. Można tu zobaczyć biskajskie wale południowe, butlonosy i inne delfiny.
Prąd Benguelski to żyzny prąd bogaty w ławice ryb. Dlatego zapuszczają się tutaj większe lub mniejsze ssaki.
Oczywiście, z moim szczęściem, nie dla nas takie atrakcje.
Ale na wodzie spotkaliśmy wiele ciekawych obiektów.
Podpływamy do skupiska uchatek karłowatych.
W Namibii znajduje się największa populacja uchatek karłowatych (kotików afrykańskich). To właśnie na Przylądku Krzyża żyje ponad 200 tys. tych morskich ssaków.
Obserwowane przez nas zbiorowisko uchatek do małych też nie należy.
Widoczne na zdjęciach maluchy mają ledwie kilka tygodni.
Kiedy dorosłe foki polują małe przebywają w przedszkolu pod opieką kilku dorosłych samic.
Uchatki to sympatyczne i niegroźne zwierzęta (w okresie pozagodowym).
Można podpłynąć nawet dość blisko kajakiem, chętnie pozują do zdjęcia.
Nadeszła pora na poczęstunek.
Ostrygi, smaczne kanapeczki plus szampan są dopełnieniem sympatycznej atmosfery.
Kapitanem i przewodnikiem podczas rejsu był ten sympatyczny Czech.
Zawierucha losu rzuciła go tu, do Namibii. Tu się ożenił z Namibijką i założył biznes.
Jego opowieści słuchało się z zapartym tchem. I ten nietuzinkowy dowcip.
Zostało jeszcze trochę smacznych kąsków dla pelikanów.
Chwilami miałem wrażenie, że nasz przewodnik znał każdego ptaka z osobna.
Koniec rejsu. Jeszcze spacer nabrzeżem i wracamy do Swakopmund.
Kup badziewko.
Kramik z pamiątkami u przedstawicielki Himba. Kobiety z plemienia Himba słyną ze swojej urody - ale o tym będzie jeszcze okazja napisać.
cdn
____________________________
- Joaquin
- 200p
- Posty: 260
- Od: 4 lut 2013, o 17:33
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Oj popływałbym po morzu lub oceanie. Uwielbiam takie wycieczki. Pelikany są piękne ale uchatki niesamowicie cudne.
Jedzenie wygląda pysznie i do tego jeszcze szampan
Pan kapitan Czech faktycznie zawędrował daleko
Kobiety z plemienia Himba faktycznie fajne.
Dzięki za kolejne zdjęcia. Pozdrawiam.
Jedzenie wygląda pysznie i do tego jeszcze szampan
Pan kapitan Czech faktycznie zawędrował daleko
Kobiety z plemienia Himba faktycznie fajne.
Dzięki za kolejne zdjęcia. Pozdrawiam.
Joaquin
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Niesamowite, jaki różnorodny jest ten nasz świat
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Przepiękne widoki. Pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przeskoczyć (praca i tak dalej), ale warto rozbudzać wyobraźnię, marzyć i planować. Lubię osiągać małe i duże cele na mapie i chłonąć piękne widoki.
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2365
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Jest miejsce w Namibii, które należy do najbardziej tajemniczych i magicznych, najbardziej urzekających, ale zarazem budzących grozę. To Wybrzeże Szkieletów (Skeleton Coast).
To bardzo niegościnny fragment pustyni Namib.
Zimny Prąd Benguelski, płynący z Antarktydy w kierunku północnym wzdłuż Wybrzeża Szkieletów, styka się z ciepłym i suchym tropikalnym powietrzem. Wywołuje to poranną gęstą mgłę, utrzymującą się aż do południa i sięgającą w głąb pustyni na ponad 50 km.
Co dla jednych jest wybawieniem, dla innych było przekleństwem. Zwierzęta i rośliny dostosowały swe umiejętności do czerpania wilgoci z gęstej mgły, co pozwala im przeżyć na spalonej słońcem pustyni. Dla odmiany, te same mgły i niebezpieczne prądy morskie, silne wiatry, sztormy były przyczyną licznych tragedii. Świadczą o nich wraki ponad dwudziestu statków wyrzuconych na zdradliwy brzeg. Rozbitkowie w tym bezludnym i nieprzychylnym terenie byli zwykle skazani na śmierć.
My zahaczamy o południowy fragment Wybrzeża.
Oprócz wraków statków można tu spotkać szczątki zwierząt.
Wrak trawlera Zeila, który utknął na mieliźnie w 2008.
Opuszczamy niegościnne dla żeglarzy tereny.
Nasz kierunek to PN Etosha. Zanim jednak dotrzemy do Etoszy, sporo atrakcji przed nami.
Jedziemy.
W pewnym momencie widzę ... nic. Czy można zobaczyć nic? Według mnie można.
Podobnie jest płynąc przez ocean, tylko woda, niebo, horyzont.
Tak było w tym przypadku: tylko piasek, niebo, horyzont, żadnej roślinności, żadnego zwierzaka, żadnego wzniesienia. Tak ogromnego wypłaszczonego terenu nigdy nie widziałem.
Chyba tak wygląda nicość, bezkres, nieskończoność.
Po kilkunastu minutach wszystko wraca do normy.
Pędząc przez bezkresne przestrzenie, co pewien czas mijamy przydrożne stragany.
Niestety, oferowany towar na straganach nie zachęcał do postoju.
Mimo to półnagie kobiety z plemienia Himba żywiołowo zachęcają do zakupów.
Jak się przebywa daleko od wioski trzeba zorganizować sobie jakiś nocleg.
Wjeżdżamy do ważnego dla Namibii regionu - Damaralandu, zamieszkałego przez plemiona ludu Damara, a także Himba i Herero. Damaraland jest domem dla wielu zwierząt, takich jak słonie pustynne, nosorożce, strusie, żyrafy, oryksy i wielu innych. Tu znajduje się najwyższy szczyt Namibii Königstein.
Oto dość częsty widok w Afryce.
Mimo że ruch na drodze znikomy, to straganów wciąż sporo.
Mijamy kobiety z plemienia Herero w oryginalnych strojach. Tu oferta jest dość bogata.
Już wiemy, że niebawem będzie postój i trochę czasu na fotki (już nie z samochodu) i zakup pamiątek.
Stałym elementem krajobrazu są wraki samochodów widoczne gdzieś przy drodze.
I bynajmniej nie szpecą one środowiska, a są raczej symbolem przemijania i siły natury.
Uwaga na pustynne słonie. Takich znaków nigdzie indziej nie uświadczysz.
Może uda mi się skompletować inne ciekawe znaki w następnym wejściu.
Stajemy. Stragany z pamiątkami wyglądają imponująco.
Szczęśliwe, z uśmiechem na ustach, witają nas kobiety Herero.
Kobiety Herero noszą długie suknie w stylu wiktoriańskim, często bardzo ozdobne, a na głowie charakterystyczne kapelusze z wałkiem. To spuścizna po protestanckich misjonarzach z przełomu XIX i wieku, którzy narzucili ówczesny, europejski styl ubierania się. Kobiety zaadaptowały ten strój jako część swojej kultury i do dziś rygorystycznie dbają o zachowanie tej tradycji. Kapelusze i suknie noszą kobiety zamężne i świadczą o ich statusie. Wałek na kapeluszu symbolizuje krowie rogi. Bydło w życiu ludu Herero jest jednym z najważniejszych aspektów egzystencji.
Historia niezwykle tragicznie obeszła się z ludem Herero. Powstanie przeciwko niemieckim kolonizatorom doprowadziło do wymordowania bestialsko prawie 100 tys. Herero czyli około 80% populacji, większość z nich wypędzona została na pustynię i pozostawiona na śmierć z wycieńczenia. Reszta została wymordowana w obozach pracy i pierwszych w XX wieku obozach koncentracyjnych (takich na terenie obecnej Namibii było pięć).
Zawsze uśmiechnięte.
Gdzieś zza spódnicy mamy wypełzł mały Herero - "Cheeky"
Właściwie jest to kilka straganów połączonych w jeden przydrożny market z pamiątkami. Wybór spory i trudno się na coś zdecydować.
Część pamiątek powstaje na miejscu.
W końcu wybór padł na laleczkę Herero. Teraz dumnie stoi u teściowej, obok laleczki łowickiej.
Namibia słynie z wydobycia diamentów, kamieni szlachetnych, półszlachetnych, minerałów.
Na przydrożnych straganach można spotkać ofertę tych mniej szlachetnych.
Kuszą rogi antylop. Zawsze jednak trzeba pamiętać, że zwierzęta, które je nosiły, mogą być pod ochroną, niekoniecznie w Namibii i gdzieś na granicy można nieźle umoczyć.
Jeszcze mężczyźni Herero, którzy w przeciwieństwie do kobiet, niczym szczególnym się nie wyróżniają.
Po sympatycznym i owocnym postoju ruszamy w dalszą drogę.
Urokowi dróg szutrowych trudno się oprzeć.
Rzeki w Namibii mają swoje nazwy, koryta, ale woda płynie w nich niezwykle rzadko.
Tu, gdzieś popadało daleko w górach i woda pojawiła się w korycie rzeki.
Damaraland to przepiękna surowa, sucha, górzysta kraina,
Mijamy drogowskaz do Camp Kipwe.
Zajrzyjmy do obozowiska. (zdjęcia pochodzą z kipwe.com)
Najwyższa klasa.
Niższa kategoria.
Jeszcze niższa.
Najniższa.
Jedziemy do jednego z najważniejszych miejsc Namibii, a może i w całej Afryce.
Jesteśmy.
Twyfelfontein to skalisty teren położony w regionie Kunene. Znajduje się tu około 2 tysiące naskalnych petroglifów. W roku 2007 Twyfelfontein awansowało do statusu Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO.
Centrum dla odwiedzających zostało zaprojektowane tak, by oryginalnie wtopić się w otaczający krajobraz.
Sam budynek stoi bez użycia grama cementu i można go w każdej chwili całkowicie zdemontować.
Okolica magiczna, ale ta temperatura. To najgorętsze miejsce na jakie trafiliśmy w Namibii.
Powstała tu sieć ścieżek kamiennych, prowadzących do platform z widokiem na zabytkowe petroglify.
W Twyfelfontein zachowało się 212 kamiennych płyt pokrytych petroglifami. Są to dzieła sztuki z późnej epoki kamiennej, nadające rangę temu miejscu. Najbardziej znane i imponujące petroglify to: lew z wygiętym ogonem i gigantyczna żyrafa.
Nasz przewodnik po Twyfelfontein - człowiek bez twarzy.
Następny postój mamy zaplanowany 8 km od Twyfelfontein.
Odwiedzimy tzw. żywe muzeum ludu Damara.
Razem z Buszmenami Damara należą do najstarszych narodów w Namibii. Od wieków zajmowali się łowiectwem, hodowlą owiec i kóz. Muzeum - skansen w pobliżu Twyfelfontein jest pierwszym tradycyjnym projektem Damary w Namibii i jedynym tego typu obiektem. Możliwość doświadczania tradycyjnej kultury Damary w tej formie nie istnieje nigdzie indziej w Namibii, ani na świecie.
Wioska jest przedsięwzięciem komercyjnym.
Oryginalne wejście z tablicą informacyjną.
Osada jest ukryta w malowniczym miejscu wśród skał.
Nasza przewodniczka po wiosce
i jej prawa ręka - Trafiona Piorunem.
]
Przewodniczka opowiada o życiu codziennym i jak przeżyć w tych niegościnnych warunkach.
Pokaz roślin mających leczniczy wpływ różne na choroby,
jak uwarzyć piwo z nasion traw,
oraz że najlepszym sposobem na reumatyzm są odchody słonia.
Młodzi mężczyźni Damara.
We wspólnym namiocie podglądamy codzienne czynności wykonywane przez kobiety.
Paczka cukierków z Lidla wprawiła wszystkich w doskonały nastrój, szczególnie najmłodszego Damara.
Cukierki zostały solidarnie rozdzielone. Dla wszystkich wystarczyło.
Teraz dziewczyny chętniej zaczęły pozować do zdjęć.
Pokaz rozpałki ognia, to zawsze obowiązkowy punkt programu.
Na koniec tradycyjne tańce Damary.
Jeszcze obowiązkowo zdjęcie pożegnalne i zakup pamiątek.
Ze względu na luźne struktury społeczne, Damara nie byli w stanie bronić się przed agresorami podczas kolonizacji Namibii. Jest to jeden z powodów, dla których ich kultura w dużym stopniu popadła w zapomnienie. W ramach tzw. Living Museum of Damara podjęto próbę zrekonstruowania zapomnianej kultury Damary. Tutaj turyści mają niepowtarzalną okazję poznać fascynujące zwyczaje, przyczyniając się w ten sposób do ich zachowania.
Mimo iż osada jest w pełni komercyjna, to jednak sprawiała świetne wrażenie. Nie czuło się sztuczności tego miejsca, w odróżnieniu od innych takich miejsc. Ludzie byli naturalni i mili, cieszyli się z naszego żywego zainteresowania ich kulturą.
Pełni pozytywnych wrażeń ruszamy w kierunku skamieniałego lasu.
cdn.
To bardzo niegościnny fragment pustyni Namib.
Zimny Prąd Benguelski, płynący z Antarktydy w kierunku północnym wzdłuż Wybrzeża Szkieletów, styka się z ciepłym i suchym tropikalnym powietrzem. Wywołuje to poranną gęstą mgłę, utrzymującą się aż do południa i sięgającą w głąb pustyni na ponad 50 km.
Co dla jednych jest wybawieniem, dla innych było przekleństwem. Zwierzęta i rośliny dostosowały swe umiejętności do czerpania wilgoci z gęstej mgły, co pozwala im przeżyć na spalonej słońcem pustyni. Dla odmiany, te same mgły i niebezpieczne prądy morskie, silne wiatry, sztormy były przyczyną licznych tragedii. Świadczą o nich wraki ponad dwudziestu statków wyrzuconych na zdradliwy brzeg. Rozbitkowie w tym bezludnym i nieprzychylnym terenie byli zwykle skazani na śmierć.
My zahaczamy o południowy fragment Wybrzeża.
Oprócz wraków statków można tu spotkać szczątki zwierząt.
Wrak trawlera Zeila, który utknął na mieliźnie w 2008.
Opuszczamy niegościnne dla żeglarzy tereny.
Nasz kierunek to PN Etosha. Zanim jednak dotrzemy do Etoszy, sporo atrakcji przed nami.
Jedziemy.
W pewnym momencie widzę ... nic. Czy można zobaczyć nic? Według mnie można.
Podobnie jest płynąc przez ocean, tylko woda, niebo, horyzont.
Tak było w tym przypadku: tylko piasek, niebo, horyzont, żadnej roślinności, żadnego zwierzaka, żadnego wzniesienia. Tak ogromnego wypłaszczonego terenu nigdy nie widziałem.
Chyba tak wygląda nicość, bezkres, nieskończoność.
Po kilkunastu minutach wszystko wraca do normy.
Pędząc przez bezkresne przestrzenie, co pewien czas mijamy przydrożne stragany.
Niestety, oferowany towar na straganach nie zachęcał do postoju.
Mimo to półnagie kobiety z plemienia Himba żywiołowo zachęcają do zakupów.
Jak się przebywa daleko od wioski trzeba zorganizować sobie jakiś nocleg.
Wjeżdżamy do ważnego dla Namibii regionu - Damaralandu, zamieszkałego przez plemiona ludu Damara, a także Himba i Herero. Damaraland jest domem dla wielu zwierząt, takich jak słonie pustynne, nosorożce, strusie, żyrafy, oryksy i wielu innych. Tu znajduje się najwyższy szczyt Namibii Königstein.
Oto dość częsty widok w Afryce.
Mimo że ruch na drodze znikomy, to straganów wciąż sporo.
Mijamy kobiety z plemienia Herero w oryginalnych strojach. Tu oferta jest dość bogata.
Już wiemy, że niebawem będzie postój i trochę czasu na fotki (już nie z samochodu) i zakup pamiątek.
Stałym elementem krajobrazu są wraki samochodów widoczne gdzieś przy drodze.
I bynajmniej nie szpecą one środowiska, a są raczej symbolem przemijania i siły natury.
Uwaga na pustynne słonie. Takich znaków nigdzie indziej nie uświadczysz.
Może uda mi się skompletować inne ciekawe znaki w następnym wejściu.
Stajemy. Stragany z pamiątkami wyglądają imponująco.
Szczęśliwe, z uśmiechem na ustach, witają nas kobiety Herero.
Kobiety Herero noszą długie suknie w stylu wiktoriańskim, często bardzo ozdobne, a na głowie charakterystyczne kapelusze z wałkiem. To spuścizna po protestanckich misjonarzach z przełomu XIX i wieku, którzy narzucili ówczesny, europejski styl ubierania się. Kobiety zaadaptowały ten strój jako część swojej kultury i do dziś rygorystycznie dbają o zachowanie tej tradycji. Kapelusze i suknie noszą kobiety zamężne i świadczą o ich statusie. Wałek na kapeluszu symbolizuje krowie rogi. Bydło w życiu ludu Herero jest jednym z najważniejszych aspektów egzystencji.
Historia niezwykle tragicznie obeszła się z ludem Herero. Powstanie przeciwko niemieckim kolonizatorom doprowadziło do wymordowania bestialsko prawie 100 tys. Herero czyli około 80% populacji, większość z nich wypędzona została na pustynię i pozostawiona na śmierć z wycieńczenia. Reszta została wymordowana w obozach pracy i pierwszych w XX wieku obozach koncentracyjnych (takich na terenie obecnej Namibii było pięć).
Zawsze uśmiechnięte.
Gdzieś zza spódnicy mamy wypełzł mały Herero - "Cheeky"
Właściwie jest to kilka straganów połączonych w jeden przydrożny market z pamiątkami. Wybór spory i trudno się na coś zdecydować.
Część pamiątek powstaje na miejscu.
W końcu wybór padł na laleczkę Herero. Teraz dumnie stoi u teściowej, obok laleczki łowickiej.
Namibia słynie z wydobycia diamentów, kamieni szlachetnych, półszlachetnych, minerałów.
Na przydrożnych straganach można spotkać ofertę tych mniej szlachetnych.
Kuszą rogi antylop. Zawsze jednak trzeba pamiętać, że zwierzęta, które je nosiły, mogą być pod ochroną, niekoniecznie w Namibii i gdzieś na granicy można nieźle umoczyć.
Jeszcze mężczyźni Herero, którzy w przeciwieństwie do kobiet, niczym szczególnym się nie wyróżniają.
Po sympatycznym i owocnym postoju ruszamy w dalszą drogę.
Urokowi dróg szutrowych trudno się oprzeć.
Rzeki w Namibii mają swoje nazwy, koryta, ale woda płynie w nich niezwykle rzadko.
Tu, gdzieś popadało daleko w górach i woda pojawiła się w korycie rzeki.
Damaraland to przepiękna surowa, sucha, górzysta kraina,
Mijamy drogowskaz do Camp Kipwe.
Zajrzyjmy do obozowiska. (zdjęcia pochodzą z kipwe.com)
Najwyższa klasa.
Niższa kategoria.
Jeszcze niższa.
Najniższa.
Jedziemy do jednego z najważniejszych miejsc Namibii, a może i w całej Afryce.
Jesteśmy.
Twyfelfontein to skalisty teren położony w regionie Kunene. Znajduje się tu około 2 tysiące naskalnych petroglifów. W roku 2007 Twyfelfontein awansowało do statusu Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO.
Centrum dla odwiedzających zostało zaprojektowane tak, by oryginalnie wtopić się w otaczający krajobraz.
Sam budynek stoi bez użycia grama cementu i można go w każdej chwili całkowicie zdemontować.
Okolica magiczna, ale ta temperatura. To najgorętsze miejsce na jakie trafiliśmy w Namibii.
Powstała tu sieć ścieżek kamiennych, prowadzących do platform z widokiem na zabytkowe petroglify.
W Twyfelfontein zachowało się 212 kamiennych płyt pokrytych petroglifami. Są to dzieła sztuki z późnej epoki kamiennej, nadające rangę temu miejscu. Najbardziej znane i imponujące petroglify to: lew z wygiętym ogonem i gigantyczna żyrafa.
Nasz przewodnik po Twyfelfontein - człowiek bez twarzy.
Następny postój mamy zaplanowany 8 km od Twyfelfontein.
Odwiedzimy tzw. żywe muzeum ludu Damara.
Razem z Buszmenami Damara należą do najstarszych narodów w Namibii. Od wieków zajmowali się łowiectwem, hodowlą owiec i kóz. Muzeum - skansen w pobliżu Twyfelfontein jest pierwszym tradycyjnym projektem Damary w Namibii i jedynym tego typu obiektem. Możliwość doświadczania tradycyjnej kultury Damary w tej formie nie istnieje nigdzie indziej w Namibii, ani na świecie.
Wioska jest przedsięwzięciem komercyjnym.
Oryginalne wejście z tablicą informacyjną.
Osada jest ukryta w malowniczym miejscu wśród skał.
Nasza przewodniczka po wiosce
i jej prawa ręka - Trafiona Piorunem.
]
Przewodniczka opowiada o życiu codziennym i jak przeżyć w tych niegościnnych warunkach.
Pokaz roślin mających leczniczy wpływ różne na choroby,
jak uwarzyć piwo z nasion traw,
oraz że najlepszym sposobem na reumatyzm są odchody słonia.
Młodzi mężczyźni Damara.
We wspólnym namiocie podglądamy codzienne czynności wykonywane przez kobiety.
Paczka cukierków z Lidla wprawiła wszystkich w doskonały nastrój, szczególnie najmłodszego Damara.
Cukierki zostały solidarnie rozdzielone. Dla wszystkich wystarczyło.
Teraz dziewczyny chętniej zaczęły pozować do zdjęć.
Pokaz rozpałki ognia, to zawsze obowiązkowy punkt programu.
Na koniec tradycyjne tańce Damary.
Jeszcze obowiązkowo zdjęcie pożegnalne i zakup pamiątek.
Ze względu na luźne struktury społeczne, Damara nie byli w stanie bronić się przed agresorami podczas kolonizacji Namibii. Jest to jeden z powodów, dla których ich kultura w dużym stopniu popadła w zapomnienie. W ramach tzw. Living Museum of Damara podjęto próbę zrekonstruowania zapomnianej kultury Damary. Tutaj turyści mają niepowtarzalną okazję poznać fascynujące zwyczaje, przyczyniając się w ten sposób do ich zachowania.
Mimo iż osada jest w pełni komercyjna, to jednak sprawiała świetne wrażenie. Nie czuło się sztuczności tego miejsca, w odróżnieniu od innych takich miejsc. Ludzie byli naturalni i mili, cieszyli się z naszego żywego zainteresowania ich kulturą.
Pełni pozytywnych wrażeń ruszamy w kierunku skamieniałego lasu.
cdn.
- Joaquin
- 200p
- Posty: 260
- Od: 4 lut 2013, o 17:33
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Piękne zdjęcia z gorącej Afryki. Opis wycieczki jest wspaniały i zachęca do odwiedzenia tych miejsc. Czekam na cdn...
Joaquin
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2365
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Joaquin
Podróżując po bezdrożach Namibii, można dostrzec wiele dziwnych i ciekawych przydrożnych znaków ostrzegawczych.
Następną atrakcją w drodze do Etoshy jest skamieniały las.
Parkujemy na zadaszonym parkingu.
W Namibii sporo budynków i innych konstrukcji budowlanych pokrytych jest strzechą. Taki typ zadaszenia, w kimacie gdzie w dzień temperatura osiąga 40° C, a w nocy spada do zera, ma szczególne znaczenie. Ten typ dachu wygląda bardzo oryginalnie, przyciąga uwagę i jest niezwykle praktyczny. Mistrzami krycia dachów strzechą są członkowie plemienia Kawango.
Skamieniały las - chociaż brzmi zagadkowo i tajemniczo, to jednak trochę rozczarowuje.
Zabudowania gospodarcze i administracyjne obszaru Petrified Forest (Skamieniały Las).
Po terenie oprowadzała nas miejscowa przewodniczka z plemienia Damara.
Wg naukowców drzewa zostały przemieszczone tutaj przez gigantyczną powódź ponad 200 mln lat temu. Pnie, które leżąc przez miliony lat pod zwałami mułu, gliny, a niegdyś jeszcze w czasie zlodowacenia, pod liczącą tysiąc metrów warstwą lodu, doskonale zachowały swój perfekcyjny kształt i detale. Wystarczy dotknąć, by przekonać się, że drewno zamieniło się w kamień.
Na terenie skamieniałego lasu rośnie dziwna i tajemnicza roślina - narodowy symbol Namibii.
Roślina ma tylko dwa liście i może żyć ponad 2000 lat.
To welwiczja przedziwna (Welwitschia mirabilis).
Liście welwiczji żyją najdłużej ze wszystkich liści roślin i nigdy roślina ich nie zrzuca, a część podziemna może sięgać 30 m.
Przedstawiona na zdjęciu welwiczja ma około 300 lat.
Jest okazja by spojrzeć na herb Namibii.
Ile tu symboli i znaków.
Tarcza heraldyczna z flagą Namibii podtrzymywana jest przez dwa oryksy - charakterystyczne zwierzęta pustyń Namibii, znane ze zwinności, odporności i elegancji. Na tarczy rząd diamentów symbolizuje główne bogactwo kraju. Najwyżej umieszczony został orzeł bielik ze skrzydłami rozpostartymi do lotu i ma symbolizować przyszłość kraju. Tarcza stoi na piasku pustyni Namib. Tuż przed nią znajduje się welwiczja, która charakteryzuje się niezwykłą siłą przetrwania w trudnych warunkach i długowiecznością. Jeszcze szarfa z hasłami: jedność, wolność, sprawiedliwość, które są podstawowymi zasadami zawartymi w konstytucji kraju.
Dzień zbliża się ku końcowi. Szybko mkniemy ku naszej lodżii.
Po drodze podziwiamy ponad dwumetrowe kopce termitów.
Niesamowity widok.
Oooo już widać zarysy naszej lodżii. Ale wysoko.
Nasz busik ledwo wspiął się na szczyt.
Nasza kwatera to Ugab Terrace Lodge.
Kompleks tworzy kilkanaście domków położonych na grzbiecie płaskowyżu.
zdjęcie z accommodation.com.na
Pokoje o przestronnym wnętrzu z łazienką i toaletą. Czysto.
Taras, gdzie można odpocząć po trudach podróży i ...
... niesamowity basen przelewowy wykuty w skale.
Dla mnie najważniejsze jest by prąd i ciepła woda były 24h.
Tak było w tej lodżii, to wielki plus.
Za każdym domkiem znajduje się trochę archaiczny, ale skuteczny podgrzewacz wody.
Ugab Terrace Lodge słynie również z dobrego jedzenia.
Podróżowanie liniami rejsowymi ma wiele zalet. Między innymi to zwiększone limity bagażu. W naszym przypadku było to 30 kg na osobę.
Można zabrać mnóstwo bardziej lub mniej potrzebnych rzeczy, np. statyw do aparatu.
Fotografowanie rozgwieżdżonego nieba w Namibii, z dala od świateł wielkich miast, przynosi zaskakujące rezultaty.
Właśnie nadeszła ta chwila.
Dwuipółgodzinne, nocne zmagania z aparatem i jest rezultat - fragment Drogi Mlecznej.
Poranek wita nas przepięknym, przepojonym nostalgią widokiem na dolinę Ugab.
Również ptaki wydają radosne odgłosy.
bilbil czerwonooki i nierozłączki
Nierozłączki to ptaki Afryki.
Tylko jeden gatunek zamieszkuje Madagaskar.
nierozłączka czerwonoczelna
Po śniadaniu wyruszamy w kierunku Etoshy. Po południu czeka nas safari w Parku Narodowym.
Taki off-road enduro tylko na namibijskich szutrach.
Po drodze mijamy mnóstwo kopców termitów.
Szybko docieramy do naszej bazy noclegowej - Etosha Safari Camp.
Wczesnym popołudniem przesiadamy się do Toyoty 4x4 i ruszamy na pierwsze safari.
Do Parku mamy około 15 km.
Przed bramą turystów wita olbrzymi baner.
Tutaj też pamiątki sprzedają kobiety z plemienia Himba (w ostatnim wejściu postaram się napisać coś więcej o tej fascynującej grupie etnicznej).
Widoki w parku zapierają dech w piersiach. Z pewnością, nigdzie indziej takich nie zobaczymy.
Pierwsze zwierzęta jakie zobaczyliśmy.
cdn.
Podróżując po bezdrożach Namibii, można dostrzec wiele dziwnych i ciekawych przydrożnych znaków ostrzegawczych.
Następną atrakcją w drodze do Etoshy jest skamieniały las.
Parkujemy na zadaszonym parkingu.
W Namibii sporo budynków i innych konstrukcji budowlanych pokrytych jest strzechą. Taki typ zadaszenia, w kimacie gdzie w dzień temperatura osiąga 40° C, a w nocy spada do zera, ma szczególne znaczenie. Ten typ dachu wygląda bardzo oryginalnie, przyciąga uwagę i jest niezwykle praktyczny. Mistrzami krycia dachów strzechą są członkowie plemienia Kawango.
Skamieniały las - chociaż brzmi zagadkowo i tajemniczo, to jednak trochę rozczarowuje.
Zabudowania gospodarcze i administracyjne obszaru Petrified Forest (Skamieniały Las).
Po terenie oprowadzała nas miejscowa przewodniczka z plemienia Damara.
Wg naukowców drzewa zostały przemieszczone tutaj przez gigantyczną powódź ponad 200 mln lat temu. Pnie, które leżąc przez miliony lat pod zwałami mułu, gliny, a niegdyś jeszcze w czasie zlodowacenia, pod liczącą tysiąc metrów warstwą lodu, doskonale zachowały swój perfekcyjny kształt i detale. Wystarczy dotknąć, by przekonać się, że drewno zamieniło się w kamień.
Na terenie skamieniałego lasu rośnie dziwna i tajemnicza roślina - narodowy symbol Namibii.
Roślina ma tylko dwa liście i może żyć ponad 2000 lat.
To welwiczja przedziwna (Welwitschia mirabilis).
Liście welwiczji żyją najdłużej ze wszystkich liści roślin i nigdy roślina ich nie zrzuca, a część podziemna może sięgać 30 m.
Przedstawiona na zdjęciu welwiczja ma około 300 lat.
Jest okazja by spojrzeć na herb Namibii.
Ile tu symboli i znaków.
Tarcza heraldyczna z flagą Namibii podtrzymywana jest przez dwa oryksy - charakterystyczne zwierzęta pustyń Namibii, znane ze zwinności, odporności i elegancji. Na tarczy rząd diamentów symbolizuje główne bogactwo kraju. Najwyżej umieszczony został orzeł bielik ze skrzydłami rozpostartymi do lotu i ma symbolizować przyszłość kraju. Tarcza stoi na piasku pustyni Namib. Tuż przed nią znajduje się welwiczja, która charakteryzuje się niezwykłą siłą przetrwania w trudnych warunkach i długowiecznością. Jeszcze szarfa z hasłami: jedność, wolność, sprawiedliwość, które są podstawowymi zasadami zawartymi w konstytucji kraju.
Dzień zbliża się ku końcowi. Szybko mkniemy ku naszej lodżii.
Po drodze podziwiamy ponad dwumetrowe kopce termitów.
Niesamowity widok.
Oooo już widać zarysy naszej lodżii. Ale wysoko.
Nasz busik ledwo wspiął się na szczyt.
Nasza kwatera to Ugab Terrace Lodge.
Kompleks tworzy kilkanaście domków położonych na grzbiecie płaskowyżu.
zdjęcie z accommodation.com.na
Pokoje o przestronnym wnętrzu z łazienką i toaletą. Czysto.
Taras, gdzie można odpocząć po trudach podróży i ...
... niesamowity basen przelewowy wykuty w skale.
Dla mnie najważniejsze jest by prąd i ciepła woda były 24h.
Tak było w tej lodżii, to wielki plus.
Za każdym domkiem znajduje się trochę archaiczny, ale skuteczny podgrzewacz wody.
Ugab Terrace Lodge słynie również z dobrego jedzenia.
Podróżowanie liniami rejsowymi ma wiele zalet. Między innymi to zwiększone limity bagażu. W naszym przypadku było to 30 kg na osobę.
Można zabrać mnóstwo bardziej lub mniej potrzebnych rzeczy, np. statyw do aparatu.
Fotografowanie rozgwieżdżonego nieba w Namibii, z dala od świateł wielkich miast, przynosi zaskakujące rezultaty.
Właśnie nadeszła ta chwila.
Dwuipółgodzinne, nocne zmagania z aparatem i jest rezultat - fragment Drogi Mlecznej.
Poranek wita nas przepięknym, przepojonym nostalgią widokiem na dolinę Ugab.
Również ptaki wydają radosne odgłosy.
bilbil czerwonooki i nierozłączki
Nierozłączki to ptaki Afryki.
Tylko jeden gatunek zamieszkuje Madagaskar.
nierozłączka czerwonoczelna
Po śniadaniu wyruszamy w kierunku Etoshy. Po południu czeka nas safari w Parku Narodowym.
Taki off-road enduro tylko na namibijskich szutrach.
Po drodze mijamy mnóstwo kopców termitów.
Szybko docieramy do naszej bazy noclegowej - Etosha Safari Camp.
Wczesnym popołudniem przesiadamy się do Toyoty 4x4 i ruszamy na pierwsze safari.
Do Parku mamy około 15 km.
Przed bramą turystów wita olbrzymi baner.
Tutaj też pamiątki sprzedają kobiety z plemienia Himba (w ostatnim wejściu postaram się napisać coś więcej o tej fascynującej grupie etnicznej).
Widoki w parku zapierają dech w piersiach. Z pewnością, nigdzie indziej takich nie zobaczymy.
Pierwsze zwierzęta jakie zobaczyliśmy.
cdn.
- Joaquin
- 200p
- Posty: 260
- Od: 4 lut 2013, o 17:33
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Piękne miejsce. Przyjemnie ogląda się gorące miejsca w czasie, gdy u nas za oknem biało. Czasami mam ochotę spakować się w 5 minut, zabrać paszport i wyjechać. Świat jest taki piękny...
Pozdrawiam i czekam na więcej.
Pozdrawiam i czekam na więcej.
Joaquin
- Ogrod elfow
- 30p - Uzależniam się...
- Posty: 34
- Od: 21 maja 2017, o 10:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Cudne widoki
A ty się śmiej.I niech reszta świata zastanawia się , dlaczego .
Pozdrawiam Aga
Pozdrawiam Aga
- pull
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2365
- Od: 13 kwie 2012, o 20:39
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódź
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Kiedy tak sobie siedzę i przeglądam zdjęcia z Etoshy, to wzbiera we mnie dzika, niepohamowana, histeryczna złość.
Chodzi o to, że na jesieni zeszłego roku administracja prezydenta Trumpa wpadła na pomysł by przywrócić możliwość przywozu do Stanów Zjednoczonych trofeów myśliwskich z Afryki. Chodzi przede wszystkim o kość słoniową. Takie polowanie dla sportu napędza rzeź zwierząt i handel trofeami oraz tworzy podwójne standardy, utrudniające walkę z kłusownictwem. Dzięki stale wzrastającemu popytowi na kość słoniową, kłusownictwo w Afryce kwitnie. Kłusują całe wioski. Zdarza się, że w Tanzanii dziennie ginie 30 słoni. Dwutygodniowe safari w Zambii i Zimbabwe, z odstrzałem słonia, kosztuje 50 tys. dolarów. Nie są to stawki zaporowe dla Amerykanów. Trzeba jeszcze nadmienić, że synkowie Trumpa to zagorzali myśliwi. Zaraz portale społecznościowe obiegło zdjęcie najstarszego, z trofeum w postaci odciętego ogona słonia. Wulgarne, ohydne i plugawe. Na szczęście poruszenie społeczne i masowe protesty obrońców praw zwierząt doprowadziły do zmiany stanowiska najważniejszych polityków w tej sprawie.
Na szczęście pierwszy napotkany słoń w Etoshy w jednym kawałku i w dobrej formie.
Można wyróżnić trzy gatunki słoni: słoń afrykański, słoń afrykański leśny i słoń azjatycki.
Ten "nasz" to dwudziestoletni samiec, niezwykle łagodny - podziwialiśmy go z odległości kilkunastu metrów.
W Namibii wszystkie drogi prowadzą do Etoshy.
Park Narodowy Etosha jest jednym z największych w Afryce i obejmuje obszar 22 270 km?. Jest większy od Parku Krugera w RPA o kilka tysięcy kilometrów.
W parku występuje 144 gatunków ssaków, 340 gatunków ptaków, 110 gatunków gadów i 16 płazów. Z Wielkiej Piątki brakuje tu tylko bawołu.
Rozległe, otwarte przestrzenie to doskonałe miejsce do obserwacji i fotografowania dzikiej przyrody.
Park zachwyca przepięknymi widokami o każdej porze roku.
Spotykamy pierwszego drapieżnika - szakala czaprakowego. Chociaż może bardziej przypomina lisa, to jednak to wilk. Można tu jeszcze spotkać kilkoro jego bliskich krewniaków: otocjona wielkouchego, lisa przylądkowego, szakala pręgowanego i likaona pstrego.
szakal czaprakowy
Po parku można podróżować samodzielnie i do tego własnym samochodem.
Sieć drogowa Etoszy jest prosta i trudo się tu zgubić. Wystarczy mapa.
Na drodze obowiązuje zasada: zwierzęta mają bezwzględne pierwszeństwo. Dozwolona prędkość wynosi 60 km/h.
Drogowskazy w postaci przydrożnych słupków dokładnie poprowadzą do celu.
Zatrzymujemy się przy dość dużym (jak na tutejsze warunki) zbiorniku wodnym.
Ze sporym zainteresowaniem obserwuję ciekawą antylopę. To skocznik antylopi, dawniej zwany szpringbokiem.
Skocznik jest bodaj najszybszą antylopą. Osiąga prędkość około 80 km/h i dogonić go może jedynie gepard.
W chwili podniecenia lub zdenerwowania, skocznik potrafi podskoczyć na wysokość do 4 m. Chodzi o to, by zademonstrować drapieżnikowi swoją siłę i sprawność.
skocznik antylopi
Przy zbiorniku spotykamy przepięknego ptaka - żurawia rajskiego.
Cała populacja tego gatunku żyje w RPA. Blisko sto osobników zamieszkuje mokradła w Etoshy.
Gatunek zmaga się z wieloma przeciwnościami, do których należą przede wszystkim bezpośrednie prześladowania przez ludzi i utrata siedlisk, a ostatnio na sile przybrało zjawisko nielegalnego pozyskiwania dzikich ptaków do hodowli. Para żurawi wyceniana jest na czarnym rynku naokoło 5 tys. dolarów.
żuraw rajski, żuraw błękitny
Na tym popołudniowym safari spotkaliśmy jeszcze kilka sympatycznych gatunków awifauny.
dropik jasnoskrzydły (samczyk i samiczki)
Najcięższy ptak latający, żyjący współcześnie - drop olbrzymi. Masa jego ciała może osiągać 20 kg.
drop olbrzymi
Kulona plamistego widziałem już w Kenii i Tanzanii, ale ten w oteczeniu jak z Antarktydy.
kulon plamisty
Na obszarze Parku Etosza znajduje się kilka kempingów turystycznych.
Odwiedziliśmy jeden z nich - Okaukuejo.
Na obszarze takiego kempingu znajduje się sklep, basen, stacja paliw, pole namiotowe, bardziej lub mniej luksusowe lodżie oraz podświetlane oczko wodne dla zwierząt. Przez całą noc i dzień można, siedząc z drinkiem w dłoni, obserwować zwierzęta przychodzące do wodopoju - czy jest coś piękniejszego?
Najlepiej wykupić tu noclegi w porze suchej. Wtedy przy sztucznym wodopoju gromadzi się wiele zwierząt. W jednej chwili i w jednym miejscu można obserwować kilka lub kilkanaście gatunków. Widok jest fantastyczny.
Pora deszczowa dostarcza innych emocji - zwierzęta uciekają w głąb Parku i trzeba je tropić, ale w Etoshy jest to dość łatwe.
Przy wjeździe do Okaukuejo stoi warowna wieża. To pozostałość po dawnym forcie.
Wdrapujemy się na szczyt. Takiej okazji na piękne widoki nie można stracić.
W Okaukuejo jest nareszcie możliwość pstryknąć nasz samochód, to niezawodna Toyota Land Cruiser.
Kudu to piękny ssak z podrodziny bawołów.
To zwierzęta łowne i cenna zdobycz ze względu na okazałe rogi. Mięso kudu jest sprzedawane surowe i suszone. Podaje się je w wielu restauracjach.
Jest łatwą ofiarą dla drapieżników i myśliwych, ponieważ ma dziwny zwyczaj częstego zatrzymywania się i sprawdzania czy jest gonione.
kudu wielkie
Chwilę później wpadamy na symbol Namibii.
Oryks, podobnie jak słoń, jest ekspertem w znajdowaniu wody zgromadzonej pod powierzchnią ziemi.
Oryks jest często hodowany na farmach dla celów rekreacyjnych i spożywczych.
oryks południowy
Nasze pierwsze safari w Etoshy dobiega końca, ale czeka nas jeszcze fantastyczne spotkanie.
Spotkanie ze stadem lwic.
Pierwszą spotykamy w wysokich zaroślach.
Kolejne wypatrują zdobyczy.
To spojrzenie wygląda niesamowicie groźnie.
Stado jest dość pokaźne i liczy siedem lwic - cztery po jednej stronie drogi i trzy po drugiej. Tylko dwie idą jedna za drugą, reszta w odległości kilkudziecięciu metrów od siebie.
Z zaciekawieniem obserwuję drapieżniki, ich sposób poruszania się i komunikacji. Widać, że po popołudniowej sjeście wyruszyły na polowanie.
Lwice nie wyglądają na zabiedzone, chociaż trudno tu się poluje. Otwarte i rozległe przestrzenie, uboga szata roślinna powodują, że trudno tu podchodzi się zwierzynę.
Jedna z lwic postanowiła przeciąć nam drogę.
Jako że jesteśmy w porze deszczowej, pełno w okolicy kałuż, sadzawek i oczek wodnych.
W oddali widać stadko skoczników antylopich.
Jeszcze kilka postanowiło ugasić pragnienie.
Wracamy na kemping. Spotykamy jeszcze żółwia lamparciego.
Etosha w promieniach zachodzącego słońca.
Kilka ujęć z kemingu.
Nasza kwatera.
W południowej i środkowej Namibii nie ma zagrożenia malarycznego. Im bardziej na północ (im bliżej równika), tym to zagrożenie wzrasta.
Tu moskitiera jest obowiązkowa. I tu właśnie spotkałem jedynego komara w Namibii.
Widok z okna może nie zachwyca, ale w okolicy jest mnóstwo tropów zwierząt. Podobno można tu zobaczyć kilka gatunków antylop z Etoshy i zebry.
Pomysłowość na wyposażenie kempingu nie ma granic.
Kolację umilał nam świetny zespół. Znakomicie potrafił połączyć światowe standarty z elementami muzyki afrykańskiej.
W niedzielę wyjeżdżam na Karaiby.
Miałem nadzieję, że uda mi się skończyć Namibię przed wyjazdem. Niestety poległem.
Zaraz po powrocie ostatni post.
Pozdrawiam.
cdn
Chodzi o to, że na jesieni zeszłego roku administracja prezydenta Trumpa wpadła na pomysł by przywrócić możliwość przywozu do Stanów Zjednoczonych trofeów myśliwskich z Afryki. Chodzi przede wszystkim o kość słoniową. Takie polowanie dla sportu napędza rzeź zwierząt i handel trofeami oraz tworzy podwójne standardy, utrudniające walkę z kłusownictwem. Dzięki stale wzrastającemu popytowi na kość słoniową, kłusownictwo w Afryce kwitnie. Kłusują całe wioski. Zdarza się, że w Tanzanii dziennie ginie 30 słoni. Dwutygodniowe safari w Zambii i Zimbabwe, z odstrzałem słonia, kosztuje 50 tys. dolarów. Nie są to stawki zaporowe dla Amerykanów. Trzeba jeszcze nadmienić, że synkowie Trumpa to zagorzali myśliwi. Zaraz portale społecznościowe obiegło zdjęcie najstarszego, z trofeum w postaci odciętego ogona słonia. Wulgarne, ohydne i plugawe. Na szczęście poruszenie społeczne i masowe protesty obrońców praw zwierząt doprowadziły do zmiany stanowiska najważniejszych polityków w tej sprawie.
Na szczęście pierwszy napotkany słoń w Etoshy w jednym kawałku i w dobrej formie.
Można wyróżnić trzy gatunki słoni: słoń afrykański, słoń afrykański leśny i słoń azjatycki.
Ten "nasz" to dwudziestoletni samiec, niezwykle łagodny - podziwialiśmy go z odległości kilkunastu metrów.
W Namibii wszystkie drogi prowadzą do Etoshy.
Park Narodowy Etosha jest jednym z największych w Afryce i obejmuje obszar 22 270 km?. Jest większy od Parku Krugera w RPA o kilka tysięcy kilometrów.
W parku występuje 144 gatunków ssaków, 340 gatunków ptaków, 110 gatunków gadów i 16 płazów. Z Wielkiej Piątki brakuje tu tylko bawołu.
Rozległe, otwarte przestrzenie to doskonałe miejsce do obserwacji i fotografowania dzikiej przyrody.
Park zachwyca przepięknymi widokami o każdej porze roku.
Spotykamy pierwszego drapieżnika - szakala czaprakowego. Chociaż może bardziej przypomina lisa, to jednak to wilk. Można tu jeszcze spotkać kilkoro jego bliskich krewniaków: otocjona wielkouchego, lisa przylądkowego, szakala pręgowanego i likaona pstrego.
szakal czaprakowy
Po parku można podróżować samodzielnie i do tego własnym samochodem.
Sieć drogowa Etoszy jest prosta i trudo się tu zgubić. Wystarczy mapa.
Na drodze obowiązuje zasada: zwierzęta mają bezwzględne pierwszeństwo. Dozwolona prędkość wynosi 60 km/h.
Drogowskazy w postaci przydrożnych słupków dokładnie poprowadzą do celu.
Zatrzymujemy się przy dość dużym (jak na tutejsze warunki) zbiorniku wodnym.
Ze sporym zainteresowaniem obserwuję ciekawą antylopę. To skocznik antylopi, dawniej zwany szpringbokiem.
Skocznik jest bodaj najszybszą antylopą. Osiąga prędkość około 80 km/h i dogonić go może jedynie gepard.
W chwili podniecenia lub zdenerwowania, skocznik potrafi podskoczyć na wysokość do 4 m. Chodzi o to, by zademonstrować drapieżnikowi swoją siłę i sprawność.
skocznik antylopi
Przy zbiorniku spotykamy przepięknego ptaka - żurawia rajskiego.
Cała populacja tego gatunku żyje w RPA. Blisko sto osobników zamieszkuje mokradła w Etoshy.
Gatunek zmaga się z wieloma przeciwnościami, do których należą przede wszystkim bezpośrednie prześladowania przez ludzi i utrata siedlisk, a ostatnio na sile przybrało zjawisko nielegalnego pozyskiwania dzikich ptaków do hodowli. Para żurawi wyceniana jest na czarnym rynku naokoło 5 tys. dolarów.
żuraw rajski, żuraw błękitny
Na tym popołudniowym safari spotkaliśmy jeszcze kilka sympatycznych gatunków awifauny.
dropik jasnoskrzydły (samczyk i samiczki)
Najcięższy ptak latający, żyjący współcześnie - drop olbrzymi. Masa jego ciała może osiągać 20 kg.
drop olbrzymi
Kulona plamistego widziałem już w Kenii i Tanzanii, ale ten w oteczeniu jak z Antarktydy.
kulon plamisty
Na obszarze Parku Etosza znajduje się kilka kempingów turystycznych.
Odwiedziliśmy jeden z nich - Okaukuejo.
Na obszarze takiego kempingu znajduje się sklep, basen, stacja paliw, pole namiotowe, bardziej lub mniej luksusowe lodżie oraz podświetlane oczko wodne dla zwierząt. Przez całą noc i dzień można, siedząc z drinkiem w dłoni, obserwować zwierzęta przychodzące do wodopoju - czy jest coś piękniejszego?
Najlepiej wykupić tu noclegi w porze suchej. Wtedy przy sztucznym wodopoju gromadzi się wiele zwierząt. W jednej chwili i w jednym miejscu można obserwować kilka lub kilkanaście gatunków. Widok jest fantastyczny.
Pora deszczowa dostarcza innych emocji - zwierzęta uciekają w głąb Parku i trzeba je tropić, ale w Etoshy jest to dość łatwe.
Przy wjeździe do Okaukuejo stoi warowna wieża. To pozostałość po dawnym forcie.
Wdrapujemy się na szczyt. Takiej okazji na piękne widoki nie można stracić.
W Okaukuejo jest nareszcie możliwość pstryknąć nasz samochód, to niezawodna Toyota Land Cruiser.
Kudu to piękny ssak z podrodziny bawołów.
To zwierzęta łowne i cenna zdobycz ze względu na okazałe rogi. Mięso kudu jest sprzedawane surowe i suszone. Podaje się je w wielu restauracjach.
Jest łatwą ofiarą dla drapieżników i myśliwych, ponieważ ma dziwny zwyczaj częstego zatrzymywania się i sprawdzania czy jest gonione.
kudu wielkie
Chwilę później wpadamy na symbol Namibii.
Oryks, podobnie jak słoń, jest ekspertem w znajdowaniu wody zgromadzonej pod powierzchnią ziemi.
Oryks jest często hodowany na farmach dla celów rekreacyjnych i spożywczych.
oryks południowy
Nasze pierwsze safari w Etoshy dobiega końca, ale czeka nas jeszcze fantastyczne spotkanie.
Spotkanie ze stadem lwic.
Pierwszą spotykamy w wysokich zaroślach.
Kolejne wypatrują zdobyczy.
To spojrzenie wygląda niesamowicie groźnie.
Stado jest dość pokaźne i liczy siedem lwic - cztery po jednej stronie drogi i trzy po drugiej. Tylko dwie idą jedna za drugą, reszta w odległości kilkudziecięciu metrów od siebie.
Z zaciekawieniem obserwuję drapieżniki, ich sposób poruszania się i komunikacji. Widać, że po popołudniowej sjeście wyruszyły na polowanie.
Lwice nie wyglądają na zabiedzone, chociaż trudno tu się poluje. Otwarte i rozległe przestrzenie, uboga szata roślinna powodują, że trudno tu podchodzi się zwierzynę.
Jedna z lwic postanowiła przeciąć nam drogę.
Jako że jesteśmy w porze deszczowej, pełno w okolicy kałuż, sadzawek i oczek wodnych.
W oddali widać stadko skoczników antylopich.
Jeszcze kilka postanowiło ugasić pragnienie.
Wracamy na kemping. Spotykamy jeszcze żółwia lamparciego.
Etosha w promieniach zachodzącego słońca.
Kilka ujęć z kemingu.
Nasza kwatera.
W południowej i środkowej Namibii nie ma zagrożenia malarycznego. Im bardziej na północ (im bliżej równika), tym to zagrożenie wzrasta.
Tu moskitiera jest obowiązkowa. I tu właśnie spotkałem jedynego komara w Namibii.
Widok z okna może nie zachwyca, ale w okolicy jest mnóstwo tropów zwierząt. Podobno można tu zobaczyć kilka gatunków antylop z Etoshy i zebry.
Pomysłowość na wyposażenie kempingu nie ma granic.
Kolację umilał nam świetny zespół. Znakomicie potrafił połączyć światowe standarty z elementami muzyki afrykańskiej.
W niedzielę wyjeżdżam na Karaiby.
Miałem nadzieję, że uda mi się skończyć Namibię przed wyjazdem. Niestety poległem.
Zaraz po powrocie ostatni post.
Pozdrawiam.
cdn
- Joaquin
- 200p
- Posty: 260
- Od: 4 lut 2013, o 17:33
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Piękne zdjęcia i relacja z wycieczki. Bardzo lubię tutaj zaglądać.
Dziękuję raz jeszcze.
Dziękuję raz jeszcze.
Joaquin
-
- 20p - Rozkręcam się...
- Posty: 26
- Od: 17 mar 2018, o 05:59
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Ja nie mam zdjęć ale polecam pojechać do Granady do pałacu. Ludzie co to są za piękne ogrody... Jak pierszy raz z żoną pojechałem to kopara opadła :P
- kamil_kluczbork
- 200p
- Posty: 450
- Od: 19 mar 2018, o 07:35
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Kluczbork
- Kontakt:
Re: PODRÓŻE do ciekawych miejsc.
Fantastyczna relacja z wycieczki, chętnie bym pojechał ;) Pewnie drogi taki wyjazd .