U mnie wczoraj też był cudowny dzień. Narobiłam się jak wół, opaliłam, dzieciaki szalały. W ogrodzie byliśmy do 18.30. Cały dzień nie miałam prądu i strasznie się ubawiłam z wielu sytuacji: urwisy chciały bajkę a tu nie ma.... Po wrzątek i rosół dla dzieci musiałam iść do koleżanki, która ma gaz
![Smile :)](./images/smiles/icon_smile.gif)
. Iść, bo brama również nie działała, a żeby ją przestawić na manual to trzeba mieć siłę mojego M.
Najbardziej podobał mi się moment powrotu do domu. Było już dość ciemno, pozapalałam świeczki, a chłopaki mówią: to co my teraz będziemy robić jak tu jest tak ciemno i nic nie działa???? Na szczęście niedługo prąd włączyli, a wyraz ulgi na ich twarzach jest nie do zapomnienia.
Ciekawostką jest również to, że nagle na wszystkich działkach grabiono liście, palono ogniska, sprzątano pozostałości jesienne. Normalnie to niewiele osób tam cokolwiek robi. A jak telewizory nie działały, to trzeba było się za coś wziąć....