corazonbianco pisze: ↑12 mar 2021, o 17:08
Moje ulubione kwiaty jednoroczne, niestety w tym roku muszę zrezygnować z wysiewu. W ubiegłym roku przezimowały bez uszczerbku i zaczęły kwitnąć już w drugiej połowie maja. Niestety bardzo szybko złapały rdzę i musiałam usunąć wszystkie rośliny, bo opryski nie dawały rezultatu. W tym roku zrobię sobie przerwę, a w przyszłym sezonie poszukam odmian odpornych na rdzę. Tak kwitły zanim dopadł je grzyb...
Jestem bardzo ciekawa, czy Twoim paszczom pomogła roczna kwarantanna i nie złapały już grzyba.
Miałaś przepiękne okazy i ukazane na świetnych zdjęciach.
Nie. Rdza na szczęście już się nie pojawiła, ale z tego co pamiętam to traktowałam siewki jakimś środkiem przeciwgrzybicznym przy okazji oprysku róż. No i pory letnie były stosunkowo suche.
Nie lubię hortensji, zimy i śniegu oraz pastelowych kolorów w ogrodzie.
Dziękuję za odzew. Ja wysiałam już kilka osobnych kolorów i jeśli, jak piszesz, można sobie jakoś z grzybem poradzić, to jestem dobrej myśli, tym bardziej, że ostatnio w naszym klimacie lwie paszcze potrafią czasem zimować jako byliny.
To na pewno. U mnie było w styczniu - 23°C, a kilka lwich paszczy pod sciółką z liści przeżyło. Wczoraj sprzątając rabaty zauważyłam u podstawy zielone listki.
Nie lubię hortensji, zimy i śniegu oraz pastelowych kolorów w ogrodzie.
To jak najbardziej lwia paszcza, odmiana Trumpet Serenade, mutant genu cycloidea, którego kwiaty utraciły symetrię grzbiecistą i powróciły do promienistej.
Witajcie
Z mixu kolorów wyszły mi same żółte i co ciekawe przezimowały w doniczce lekko okryte.
Ciekawe jak zakwitną po obcięciu głównych kwiatostanów.
Jak na razie rdzy na lwiej paszczy nie mam .
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami" Moje linki