Aurelia, nie wiem. Nawozenie dolistne ma sens, ale sprawdz zawartosc fosforu w wodzie - hibiskusy go nie znosza i ewidentnie im szkodzi - jeśli go nie ma, to na pewno nie zaszkodzi. One lubia spryskiwanie. Ja pryskam je jak najbardziej, wczesnie rano i poznym popoludniem, kiedy slonce juz nie pada na liscie - to wazne, bo kropelki wody dzialaja jak soczewki i mozna popalic liscie - albo czysta woda, albo roztworem ekstraktu z wodorostow. (Wodorosty albo inne algi jakies, to sie tu wabi "seaweeds", a ja pojecia nie mam co to jest "chwast morski".) Ten ekstrakt stosuje sie jako nawoz, ale takze jako specyfik lagodzacy stres u roslin zwiazany np. z przesadzaniem, przelaniem, zmiana warunkow itd. Jako stymulator wzrostu - mozna moczyc w tym nasiona przed wysianiem - i rozne takie. Psika sie tez wlasnie w ramach nawozenia dolistnego.
Henryku, malutki ten Black Jack, bo roslina nie jest zdrowa. Mam nadzieje, ze doczekam sie od niej pieknych dorodnych kwiatow.
Dziekuje,
Filigranowa.
Justyna, bo hibiskusy zapyla sie latwiutko, a nasiona sa na tyle wielkie, ze nie ma problemu z ogarnieciem. Puszek hojowy czy skretnikowy pylek... Nie dla mnie.
![nie ! ;:185](./images/smiles/no.gif)
Jawi mi sie jakos tak magicznie.
Meredithii - drugi raz juz maluch kwitnie, a rosnac jakos dalej nie chce.
![Obrazek](http://i61.tinypic.com/2lo0ket.jpg)