Ano cóż...
Obcięłam w pieron wszystkie badyle z mojego koleusa - wyciągnął mi się już paskudnie, postanowiłam go obciąć i posadzić od nowa. Ciągle poluję na inne kolory i jak dawniej nie miałam ochoty na posiadanie go w domu to natrafiałam na miliardy koleusów mówiących do mnie "weź zaszczepkę, no weź", tak od 1,5 roku nie mijam żadnego na swojej drodze
Calathea wypuszcza kolejnego listeczka
Jestem z niej dumna, bo wszystko zaczęło się od tej jednej zaszczepki z wpół brązowym liściem, a tu proszę już szósty się przebija
Obcięłam także swoje reo meksykańskie, bo niestety zrobiłam mu krzywdę i trzymałam go w zbyt zacienionym miejscu w pokoju licząc, że nie zabiły go poprzednie warunki to i to go nie zabije.
No nie zabiło, ale wyciągnęły się taaakie dłuuugie okropne badyle bladozielone że aż ciężko było uwierzyć że to z tej samej rośliny.
Ogólnie to z nim jest o tyle zabawna historia, że rósł sobie w kuchni z 5 lat temu jak jeszcze wprowadzałam się do swojego mieszkania jako świeża studentka, został po jakiejś babci która mieszkała tutaj. Ziemi toto niewiele miało, mnie co chwilę nie było, reszta współlokatorów też nie bardzo ogarniała co z tym kwiatkiem zrobić, więc stał sobie na najwyższej szafce w kuchni podlewany raz na ruski rok, żyjąc sobie z wilgoci w kuchni głównie i z wielkiego samozaparcia chyba żeby doczekać lepszych czasów.
Po jakimś czasie zaczął przypominać kształtem całkę. Normalnie litera S tylko trochę obrócona - tak się wyginał w stronę światła na pojedynczym badylu a potem prostował. Ten kwiatek składał się tylko z jednego badyla z taką palmą na końcu.
Z litości przeniosłam go po jakichś 3 latach na parapet ostatecznie, niech ma. Wygięte to, paskudne, ale zielone i żyje. Nie trzeba było długo czekać aż przeciąg zwalił go i połamał. Pęd-zyzgak połamał sie na kilka kawałków, każdy wrzuciliśmy do tej ziemi zamiast do śmietnika żeby się rozłożyło tam.
Wystarczyło kilka dni, żeby nasze reo wyskoczyło nowymi pędami na wszystkie strony
Teraz mamy już jakieś 4 inne sadzonki w innych doniczkach rozdane w innych domach, a roślinka mateczna wygląda jak wygląda na zdjęciu
O nazwie dowiedziałam się też dopiero niedawno, taki to był do tej pory nasz Gall Anonim
