Moje kochane kalanchoe ;-D
Moje kochane kalanchoe ;-D
Może najpierw zaczne od tego, że jeszcze kilka miesięcy temu nie nadawałam się kompletnie do opieki nad kwiatami. Mnie jako osobie,która ususzyła na śmierć dwa kaktusy powinno się dać dożywotni zakaz zbliżania do jakichkolwiek żywych stworzeń. (zachwyciłam się kaktusami, tym jak kwitną, więc sobie dwa sprawiłam. założyłam także - co okazał się błędem, że skoro żyją na pustyni i ŻYJĄ więc nie trzeba się zbytnio nimi opiekować. - przeszły u mnie męczarnię. dopiero po fakcie sięgnęłam do netu i oświeciło mnie JAK TO JEST Z OPIEKĄ NAD KAKTUSAMI.)
W związku z tym, chłopak aby dać mi szansę sprawił mi rok temu w listopadzie pięknie kwitnące kalanchoe. tym razem musiało się udać. załorzyłam że skoro moja mama podlewa kwiaty raz w tygodniu i pięknie jej rosną to ja też tak zrobie. jednak mama nauczona tym jak zajmowałam się kaktusami podlewała kwiatek bez mojej wiedzy. ja też to robiłam. w efekcie po dwóch tygodniach opadły kwiaty i pąki. totalnie się załamałam. to kolejny dowód na to, że nie powinnam się zajmować roślinkami. podlewałam kwiatka- tym razem rzadziej przesuszając go ale nic to nie dało. przez prawie rok nie wyszedł nawet listek. we wrześniu tego roku postanowiłam zajrzeć do internetu.trafiłam świetnie bo zbliżała się pora kwitnienia kalanchole. zajęłam się nim zgodnie ze wskazówkami, mało tego porobiłam sadzonki, które juz po dwóch tygodniach od posadzenia puszczają maleńkie listki. wyglądają razem pięknie (choć dwie sadzonki są malutkie bo mi się poobłamywały . ale co najważniejsze kalanchole - matka ma mnóstwo pączków . a więc niedlugo uraczy mnie kwiatkami za opiekę nad nią.
w tym roku na urodziny chłopak podniósł poprzeczkę - obdarowal mnie storczykiem. myślałam że zejdę na zawał jak poczytałam o nim. w dodatku po 4 dniach opadły liście (został jeden). okazało się że był przelany w kwiaciarni i jest zagrzybiony. reanimacja trwa . dzięki pomocy dobrych krasnoludków z forum :P choroba się zatrzymała. czekam aż kiedyś zakwitnie. ale to już inny wątek na tym forum - jak wydobrzeje to się pochwalę pięknymi zdjęciami. wiem jedno - już mnie ogarnęła storczykowa choroba ;-D
tu zamieszczam moje kalanchoe z ktorych JESTEM BAAAARDZO DUMNA. pierwsze fotki to zdjęcie jak wyglądała roślinka rok temu z kwiatkami. oraz fotki obecne. kalanchoe i jej sadzonki.
pozdrawiam wszystkich miłośników tego słodkiego kwiatka ;-D na pewno pochwalę się gdy zakwitnie :P
W związku z tym, chłopak aby dać mi szansę sprawił mi rok temu w listopadzie pięknie kwitnące kalanchoe. tym razem musiało się udać. załorzyłam że skoro moja mama podlewa kwiaty raz w tygodniu i pięknie jej rosną to ja też tak zrobie. jednak mama nauczona tym jak zajmowałam się kaktusami podlewała kwiatek bez mojej wiedzy. ja też to robiłam. w efekcie po dwóch tygodniach opadły kwiaty i pąki. totalnie się załamałam. to kolejny dowód na to, że nie powinnam się zajmować roślinkami. podlewałam kwiatka- tym razem rzadziej przesuszając go ale nic to nie dało. przez prawie rok nie wyszedł nawet listek. we wrześniu tego roku postanowiłam zajrzeć do internetu.trafiłam świetnie bo zbliżała się pora kwitnienia kalanchole. zajęłam się nim zgodnie ze wskazówkami, mało tego porobiłam sadzonki, które juz po dwóch tygodniach od posadzenia puszczają maleńkie listki. wyglądają razem pięknie (choć dwie sadzonki są malutkie bo mi się poobłamywały . ale co najważniejsze kalanchole - matka ma mnóstwo pączków . a więc niedlugo uraczy mnie kwiatkami za opiekę nad nią.
w tym roku na urodziny chłopak podniósł poprzeczkę - obdarowal mnie storczykiem. myślałam że zejdę na zawał jak poczytałam o nim. w dodatku po 4 dniach opadły liście (został jeden). okazało się że był przelany w kwiaciarni i jest zagrzybiony. reanimacja trwa . dzięki pomocy dobrych krasnoludków z forum :P choroba się zatrzymała. czekam aż kiedyś zakwitnie. ale to już inny wątek na tym forum - jak wydobrzeje to się pochwalę pięknymi zdjęciami. wiem jedno - już mnie ogarnęła storczykowa choroba ;-D
tu zamieszczam moje kalanchoe z ktorych JESTEM BAAAARDZO DUMNA. pierwsze fotki to zdjęcie jak wyglądała roślinka rok temu z kwiatkami. oraz fotki obecne. kalanchoe i jej sadzonki.
pozdrawiam wszystkich miłośników tego słodkiego kwiatka ;-D na pewno pochwalę się gdy zakwitnie :P
- treissi
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8565
- Od: 8 sty 2008, o 16:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie
Bardzo ładny kolorek kwiatuszków ma Twoje kalanchoe. Gratuluję, że udało Ci się go uratować
Dziewczyny naprawdę macie problemu z kalanchoe? Moje rośnie jak chwast, miomo że specjalnie się nim nie zajmuje. Podlewam przy okazji podlewania innych kwiatów i często jest przesuszone. Nie cieniowałam go, bo nie wiedziałam, a niedługo pokaże kwiatuszki. Jedne będą chyba żółte a drugie pomarańczowe albo czerwone.
Dziewczyny naprawdę macie problemu z kalanchoe? Moje rośnie jak chwast, miomo że specjalnie się nim nie zajmuje. Podlewam przy okazji podlewania innych kwiatów i często jest przesuszone. Nie cieniowałam go, bo nie wiedziałam, a niedługo pokaże kwiatuszki. Jedne będą chyba żółte a drugie pomarańczowe albo czerwone.
- kati-1976
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3792
- Od: 28 wrz 2008, o 22:07
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Zgierz łódzkie
Kalanchoe śliczne i wypielęgnowane .
Powiem Ci że masz dobry sposób na zielone. Stopniowo zdobywasz wiedzę o nich. Miałaś kalanchoe nauczyłaś się jego potrzeb i proszę jakie piękne. Dostałaś schorowanego storczyka,i uzdrowiłaś go. Tak trzymać
Powiem Ci że masz dobry sposób na zielone. Stopniowo zdobywasz wiedzę o nich. Miałaś kalanchoe nauczyłaś się jego potrzeb i proszę jakie piękne. Dostałaś schorowanego storczyka,i uzdrowiłaś go. Tak trzymać
Moje doniczkowce i sukulenty
"Cały kłopot polega na tym, że głupcy są pewni siebie, a mądrzy pełni wątpliwości"
"Cały kłopot polega na tym, że głupcy są pewni siebie, a mądrzy pełni wątpliwości"
ślicznie dziękuję za wszystkie miłe słowa
ja przysłaniam kalanchoe od ok 16/17 do 8 rano. myślę że to dzięki temu tak pączki wypuściło. nowe listki zaczęły wyrastać po ok dwóch tygodniach odkąd zaczęłam to robić. podobnie jest z tymi malutkimi sadzonkami. nawet ta najmniejsza wypuszcza maleńki listek choć sama ma tylko jeden (praktycznie cała mi się odłamamała - źle ją chwyciłam przy sadzeniu) .
przy różnego rodzaju poradach denerwują mnie stwierdzenia odnośnie podlewania typu "obficie" bądź "skąpo". tak jak nie znosze w przepisach tekstów pt "na oko" i "do smaku" CO TO ZNACZY! przez to można zarówno zmarnować potrawę jak i uśmiercić roślinkę. szczerze to ja przy każdym podlewaniu wciąż się denerwuje czy nie robie tego źle choć roślinki świetnie się rozwijają. ja jestem osobą która musi mieć proporcje podane co do jednego mililitra. w tedy czuje się bezpiecznie teraz świruje bo podlałam dwa dni temu pierwszy raz storczyka. on już przechorował przelanie w kwiaciarni, i choć już była najwyższa pora by po reanimacji go podlać to potwornie się martwie czy oby dobrze to zrobiłam. choć męczyłam forumowiczów milionem pytań, i starałam się stosować do wskazówek.
ale jak to powiedział pewien skoczek spadochronowy, że powinien przestać skakać gdy przestanie się bać bo wówczas wchodzi w grę rutyna, a odtąd krótka droga do popełnienia błędu. podobnie jest z naszymi kochanymi roślinkami dokąd będziemy czujni i troskliwi one będą się nam odwdzięczać swoim urokiem
ja przysłaniam kalanchoe od ok 16/17 do 8 rano. myślę że to dzięki temu tak pączki wypuściło. nowe listki zaczęły wyrastać po ok dwóch tygodniach odkąd zaczęłam to robić. podobnie jest z tymi malutkimi sadzonkami. nawet ta najmniejsza wypuszcza maleńki listek choć sama ma tylko jeden (praktycznie cała mi się odłamamała - źle ją chwyciłam przy sadzeniu) .
przy różnego rodzaju poradach denerwują mnie stwierdzenia odnośnie podlewania typu "obficie" bądź "skąpo". tak jak nie znosze w przepisach tekstów pt "na oko" i "do smaku" CO TO ZNACZY! przez to można zarówno zmarnować potrawę jak i uśmiercić roślinkę. szczerze to ja przy każdym podlewaniu wciąż się denerwuje czy nie robie tego źle choć roślinki świetnie się rozwijają. ja jestem osobą która musi mieć proporcje podane co do jednego mililitra. w tedy czuje się bezpiecznie teraz świruje bo podlałam dwa dni temu pierwszy raz storczyka. on już przechorował przelanie w kwiaciarni, i choć już była najwyższa pora by po reanimacji go podlać to potwornie się martwie czy oby dobrze to zrobiłam. choć męczyłam forumowiczów milionem pytań, i starałam się stosować do wskazówek.
ale jak to powiedział pewien skoczek spadochronowy, że powinien przestać skakać gdy przestanie się bać bo wówczas wchodzi w grę rutyna, a odtąd krótka droga do popełnienia błędu. podobnie jest z naszymi kochanymi roślinkami dokąd będziemy czujni i troskliwi one będą się nam odwdzięczać swoim urokiem
- kati-1976
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3792
- Od: 28 wrz 2008, o 22:07
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Zgierz łódzkie
Pięknie powiedziane
Moje doniczkowce i sukulenty
"Cały kłopot polega na tym, że głupcy są pewni siebie, a mądrzy pełni wątpliwości"
"Cały kłopot polega na tym, że głupcy są pewni siebie, a mądrzy pełni wątpliwości"
- anoli
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7840
- Od: 3 lis 2007, o 16:26
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Zarazek roślinny w postaci kalanchoe cudny, moje ostatnio pogubiło sporo listków, bo zapomniałam przestwić je z zimnego miejsca, ale mam nadzieję, że odbije tak piękne jak Twoje. Różowego jeszcze nie mam. Moje jest czerwone. Powodzenia ze storczykiem. I serdecznie życzę wzbogacenia kolekcji
Wątki Zapraszam serdecznie Ilona