
Moja przygoda ze storczykami zaczęła się kilka lat temu. Gościłąm wtedy u znajomej w Danii i u niej na paepecie zobaczyłam kilka phalaenopsisów, które zafascynowały mnie swymi kolorami i kształtem kwiatów. Wtedy też dostałam pierwszego storczyka - oncidium. Niestety, w czasie pobytu u nas mama uchyliła okno w czasie nocy z lekkimi przymrozkami...
Wtedy też stwierdziłam,że chyba nie dogadam się z nimi i pożegnałam marzenia o storczykowych parapetach aż do następnego prezentu - phalaenopsisa o lekko cytrynowym kolorze, lekko pachnącym. Mam go do tej pory i właśnie puścił pęd kwiatowy a pączki pięknie przyrastają

I tak to się zaczęło

Teraz na parapetach gości około 50 storczyków: w większości to phalaenopsisy - hybrydy (botaniczne to dopiero przedszkolaki) w tym kilka miniaturek, epikattleja 'El Hatillo', cymbidium, phalipedillum, cambrie i inne. Na wielu pokazują się pędziki więc będę pokazywać w kolejności kwitnienia.
Na obecną chwilę kwitnie
Colmanara Wildcat Bobcat - to jest już moje własne kwitnienie





Tęczowa miniaturka

tutaj w słoneczku

I porównanie wielkości z 'Biedronkową' hybrydą, która aktualnie przekwita

Kwitnie jeszcze druga 'Biedronkowa' hybryda - wypuściła drugi pęd a na sklepowym pomału tworzą się następne pączki. Niesety mam tylko zdjęcie kwitnienia na pędzie sklepowym - warunki świetlne nie pozwalają na bieżące obfocenie

