Rozsada na parapetach...
Rozsada na parapetach...
Witam,
Mam pytanie: jak Wasze Małżonki i Małżonkowie reagują na doniczki i inne cuda na parapetach?
Jak sobie radzicie z ewentualną krytyką?
Pozdrawiam
Mark0wy
Mam pytanie: jak Wasze Małżonki i Małżonkowie reagują na doniczki i inne cuda na parapetach?
Jak sobie radzicie z ewentualną krytyką?
Pozdrawiam
Mark0wy
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3394
- Od: 5 wrz 2007, o 17:20
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Lublin
Re: Rozsada na parapetach...
A jak mają reagować? w większości wyprowadzili się do rodziny, bo dla nich zabrakło miejsca w mieszkaniach, wrócą( przynajmniej tak obiecywali) jak sadzonki przeniosą się na ogród na ich stałe miejsce.
Re: Rozsada na parapetach...
Grożą rozwodem,ale wniosku do sądu nie ma gdzie napisać, powierzchnie płaskie zajęte ....
- elik_49
- 1000p
- Posty: 1442
- Od: 15 mar 2009, o 20:51
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: opolskie
Re: Rozsada na parapetach...
Mój M jak potknął się o doniczkę to wyniósł się do przyjaciółki, od razu więcej miejsca się zrobiło
pozdrawiam Ela * Moje zielone różności
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6472
- Od: 23 wrz 2010, o 14:43
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Rozsada na parapetach...
Mój sie puka w czoła,ale ja na to nie zwracam uwagi
Asia
Asia
-
- Konto usunięte na prośbę.
- Posty: 2344
- Od: 15 gru 2009, o 11:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Rozsada na parapetach...
Mój jeszcze nie wie ile tego będzie bo na razie duża część nasion jest w torebkach ;:106
Re: Rozsada na parapetach...
Mój już nie zwraca na to uwagi, przyzwyczajony jest. Początki były ciekawe, ale zaprawił się przy cytrusach, które zimą zajmują w domu wszystkie wolne dobrze nasłonecznione miejsca, a trochę ich jest (tzn cytrusów). Wpierw chciał je wyrzucić, potem jak się dowiedział ile taki jeden kosztuje to zwęszył "biznes" i chciał sprzedać A na chwilę obecną pomaga mi nawet przenosić donice, które w większości są bardzo ciężkie, i tak wiosną dzień w dzień aż się zaaklimatyzują. Parapety z pomidorkami i inną zieleniną do konsumpcji nie przeszkadzają mu wcale, bo sam na nie czeka. "Nauczkę" dostał jak w zeszłym roku kot zniszczył mi sadzonki pomidorów i zmuszona byłam kupić sadzonki na rynku, kupiłam różnych odmian i niestety wszystkie były jak te sklepowe niezbyt smaczne. Więc teraz nabyłam domową szklarnię dla bezpieczeństwa sadzonek i o dziwo mój mąż słowem się nie odezwał na taki zakup. Podsumowując - mąż już jest wychowany. A dzieciaki z racji wieku (7,4 lat) cieszą się z każdej roślinki w domku, a dzięki córci nie mam już nawet w szklarence miejsca, bo co z nią idę do ogrodniczego to wychodzę z kolejnymi torebkami nasion, bo "to takie piękne kwiaty mamo" - no i weź tu nie odmów dziecku
- Comcia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13420
- Od: 9 maja 2008, o 14:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Rozsada na parapetach...
Ja walczę o parapety z córką i zięciem i kotami.
W zeszłym roku udało mi się wcisnąć na parapet córki i zięcia rozsadę pomidorów malinowych bo twierdziłam że specjalnie dla zięcia te malinowe
W zeszłym roku udało mi się wcisnąć na parapet córki i zięcia rozsadę pomidorów malinowych bo twierdziłam że specjalnie dla zięcia te malinowe
- Damroka
- 100p
- Posty: 197
- Od: 28 cze 2009, o 19:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Pomorze
Re: Rozsada na parapetach...
Kiepsko i po trosze jak wyżej A rozsadę trzeba jeszcze przygotować. Rozkładam te wszystkie graty (ziemia, doniczki, nasionka, karteczki, spryskiwacze... sami wiecie) w naszej malutkiej kuchni i biedny M. nawet zjeść kolacji spokojnie nie może. A mój M. już wie, co go czeka. Kiedy wyciągnęłam pierwsze nasionka burczał tylko, że znów się zaczyna i przypominał, jak obiecywałam, że w tym roku będzie tego o połowę mniej niż w ubiegłym (tiaaa...). Póki roślinki zajmują tylko parapety, to jeszcze pół biedy. Ale przesadzone w pojedyncze doniczki potrzebują więcej miejsca i zaczyna się przemeblowywanie mieszkania, stoły zastawione doniczkami lądują pod oknami, gdzie okiem sięgniesz, tam roślinki i jeszcze poruszać się wokół tego każą ostrożnie, co jakoś nie bardzo w naturze M. leży. Zajmuję też parapety w pracy, wywożę doniczki do teściowej... szkoda słów.
Później poranne wynoszenie na zewnątrz i wieczorne wnoszenie do domu hartowanych sadzonek. Wywożenie tego na działkę i dylematy przy pakowaniu do autka, jak tu zabrać na raz jak najwięcej skarbów, ale niczego nie połamać. Sprawa jest wielkiej wagi, bo to ponad 40 km w jedną stronę i ze względu na pracę, czas na działeczkę mam tylko w weekendy, więc trzeba wszystko na raz zrobić. Później nie jest lepiej, bo jak już wpadnę na działkę to wyjść z pomidorów nie mogę - tu trzeba podwiązać, tam skubnąć, a tych krzaczków od groma i ciut.
Może M. w końcu się przyzwyczai
Później poranne wynoszenie na zewnątrz i wieczorne wnoszenie do domu hartowanych sadzonek. Wywożenie tego na działkę i dylematy przy pakowaniu do autka, jak tu zabrać na raz jak najwięcej skarbów, ale niczego nie połamać. Sprawa jest wielkiej wagi, bo to ponad 40 km w jedną stronę i ze względu na pracę, czas na działeczkę mam tylko w weekendy, więc trzeba wszystko na raz zrobić. Później nie jest lepiej, bo jak już wpadnę na działkę to wyjść z pomidorów nie mogę - tu trzeba podwiązać, tam skubnąć, a tych krzaczków od groma i ciut.
Może M. w końcu się przyzwyczai
Pozdrawiam serdecznie,
Iwona
Iwona
- anutka_k
- 100p
- Posty: 140
- Od: 2 maja 2010, o 20:57
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Lubuskie/Świebodzin
- Kontakt:
Re: Rozsada na parapetach...
A u mnie o dziwo jest dobrze
Jak kupowaliśmy działkę powiedział że się zgadza pod warunkiem że bez niego będę tam chodzić ale.... jak kupiliśmy to zmienił zdanie i teraz chodzi zagląda na parapety co mi tam już rośnie i okna sam zamyka żeby nie przeziębić rozsady
Sama się dziwię bo kiedyś nawet przeszkadzało mu to że mamy za dużo kwiatków w domu .
Jak kupowaliśmy działkę powiedział że się zgadza pod warunkiem że bez niego będę tam chodzić ale.... jak kupiliśmy to zmienił zdanie i teraz chodzi zagląda na parapety co mi tam już rośnie i okna sam zamyka żeby nie przeziębić rozsady
Sama się dziwię bo kiedyś nawet przeszkadzało mu to że mamy za dużo kwiatków w domu .
Znane są tysiące sposobów zabijania czasu, ale nikt nie wie jak go wskrzesić.
-
- 500p
- Posty: 523
- Od: 12 maja 2008, o 14:56
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: łódzkie
Re: Rozsada na parapetach...
A mój mnie wspiera, złoto mam, a nie męża
I pomaga w warzywniaku przy każdej robocie
I pomaga w warzywniaku przy każdej robocie
- KasiaPuk
- 200p
- Posty: 446
- Od: 17 sty 2011, o 21:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Planet Thanet ;)
Re: Rozsada na parapetach...
Mój Mężuch już zaciera łapki na pomidory z własnego ogródka, reszta to wg niego "trawa";)
Horse riding - an art of keeping a horse between you and the ground.
Re: Rozsada na parapetach...
Mój tylko pyta ile to będzie jeszcze trwało i czy to tak co roku trzeba przez tyle miesięcy.
Ale że to mój pierwszy rok produkowania własnej rozsady to za bardzo nie marudzi, wie jak się cieszyłam na własną działkę i warzywa.
Pierwsze co robię w domu po przyjściu z pracy, to zamiast brać się za obiad to ja latam od parapetu do parapetu, doglądam, podlewam....
Podejrzewam, że w przyszłym roku nie będzie już taki wyrozumiały, ale to będzie....w przyszłym roku.
Na razie korzystam ile wlezie.
Ale że to mój pierwszy rok produkowania własnej rozsady to za bardzo nie marudzi, wie jak się cieszyłam na własną działkę i warzywa.
Pierwsze co robię w domu po przyjściu z pracy, to zamiast brać się za obiad to ja latam od parapetu do parapetu, doglądam, podlewam....
Podejrzewam, że w przyszłym roku nie będzie już taki wyrozumiały, ale to będzie....w przyszłym roku.
Na razie korzystam ile wlezie.
Pozdrawiam.
Kinia.
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=2&t=43949" onclick="window.open(this.href);return false;
Kinia.
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=2&t=43949" onclick="window.open(this.href);return false;