"Weekend spędziłem nad jeziorem, na działce ? oczku w glowie mojego ojca. Z zamiłowania ogrodnik i projektant terenów zieleni. Tereny te są tak silnie projektowane, że ledwo mają czas się zazielenić a poszczególne drzewka i krzewy są sadzone w coraz to nowych miejscach, w takim tempie, że jak człowiek idzie pod prysznic, to powieszone przed chwilą na krzaku spodenki są już za płotem. Kwiatki kwitną głownie z obawy, że nie zdążą później a pszczoły wylatując do nich nerwowo oglądają się za siebie czy aby domek, w którym mieści się gniazdo czasem gdzieś się nie wybiera. Raz nawet bocian wyrżnał w komin, a gdyby go przesłuchać uparcie by twierdził, ze kwadrans temu komina tam nie było. Tak się żyje z intensywnym i upartym projektantem terenu. Ostatnio powyciągał (mój ojciec a nie bocian) drewniane paliki z kwiatowych rabatek a na ich miejsce wsadził coś na kształt krawężnika. Zapytał mnie czy ładne a ja powiedziałem, ze bardzo i, że łudząco podobne są wokół, remizy w Ludwinie, tylko, ze oni je jeszcze na biało śmigają przy dostojniejszych świętach kościelnych. Nie odzywał się ze dwie godziny ale krawężniki ostatecznie zostały. W każdym razie, coby nie przedłużać, krzewów, krzaków, żywopłotów z grabu, drzew, drzewek, traw i ziół jest tam co nie miara. Jest nawet grill i wędzarka w jednym. Był taki zwykły grill, z supermarketu ale coś tam się źle palił czy nie grzał, no w każdym razie została mu dana druga szansa a potem został porąbany siekierą razem z kółkami. Mój ojciec jest konkretny człowiek. Teraz grill jest murowany. Nie wiem czy po to, żeby lepiej grzał czy może po to, żeby nie kusiło."
Fragment pochodzi z bloga: http://erq.tawerna.net/krzaki/biezace
To jak? Idziemy projektować?
![Smile :)](./images/smiles/icon_smile.gif)