Relacja osoby, która przeżyła spalenie ciała piorunem.

Humor, psychologia, podróże, pokrewne.

Czy wydaje Ci się że przeżycia i relacje tej osoby miały rzeczywiście miejsce?

Czas głosowania minął 30 mar 2014, o 19:23

tak
22
33%
nie
33
50%
nie mam zdania
11
17%
 
Liczba głosów: 66

Ratownik1
100p
100p
Posty: 132
Od: 8 sty 2012, o 18:35
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolica Warszawy

Relacja osoby, która przeżyła spalenie ciała piorunem.

Post »

Kiedyś pewna osoba tu na forum zamieściła link do tego artykułu i świadectwa kobiety, która została trafiona przez piorun, była na tamtym świecie i opisuje swoje wrażenia. Przyznaję, że ta relacja zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Za zgodą Administracji postanowiłem zamieścić Ankietę z pytaniem jak Państwo to wszystko postrzegacie. Osobiście jestem przekonany, że jest to prawda ale ciekawi mnie Wasze zdanie. Byłbym wdzięczny za udział w niej i głos.
Artykuł Trafiona przez piorun stałam u bram Nieba i piekła...? Osobiste świadectwo pani dr Glorii Polo wygłoszone w kościele w Caracas, w Wenezueli, 5 maja 2005

http://www.voxdomini.com.pl/sw/gloria_polo.htm



Dziękuję administracji za zgodę na ankietę i pomoc w jej zamieszczeniu.
Dobra zmiana. ;:333
Arnika2
200p
200p
Posty: 256
Od: 11 mar 2013, o 20:59
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Lublin

Re: Relacja osoby, która przeżyła spalenie piorunem.

Post »

Byłam na spotkaniu z Glorią w Warszawie. Jej świadectwo jest bardzo mocne, a ona autentyczna i czuje się ,że ciągle na nowo przeżywa to co ją spotkało.
Awatar użytkownika
Norel
100p
100p
Posty: 134
Od: 8 mar 2010, o 00:27
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Lublin

Re: Relacja osoby, która przeżyła spalenie piorunem.

Post »

Przeżycie własnej śmierci jest samo w sobie dość traumatyczne.Zatrzymanie akcji serca i długa śpiączka uszkadzają mózg,a to że mówimy, nie oznacza,że nie zaszły tam zmiany... To co ludziom wydaje się,że "pamiętają" z chwil gdy nie pracuje serce jest najczęściej tym co "działo się" w śpiączce, a jest to absolutnie nierozróżnialne z rzeczywistością i pozostaje w nas jako realne przeżycie,nawet jeśli potem wiemy,że tak nie było(a łatwiej wierzyć że było). Niewiele osób radzi sobie z tym bez jakiegoś metafizycznego wsparcia.Dlatego nie dziwi mnie taka religijność.Na pewno Gloria jest też szalenie autentyczna,bo przy takiej sile przeżyć ciężko nie być...A siła działającej na innych sugestii jest wielka.
Ale cudza wiara choćby największa nie sprawia,że coś staje się faktem. To tak z autopsji.. bo wystarczająco długo byłam zwłokami,a następnie w śpiączce 8-)
Szym0n
10p - Początkujący
10p - Początkujący
Posty: 15
Od: 7 cze 2010, o 23:24
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Poznań - Komorniki
Kontakt:

Re: Relacja osoby, która przeżyła spalenie piorunem.

Post »

Norel pisze:Przeżycie własnej śmierci jest samo w sobie dość traumatyczne.Zatrzymanie akcji serca i długa śpiączka uszkadzają mózg,a to że mówimy, nie oznacza,że nie zaszły tam zmiany... To co ludziom wydaje się,że "pamiętają" z chwil gdy nie pracuje serce jest najczęściej tym co "działo się" w śpiączce, a jest to absolutnie nierozróżnialne z rzeczywistością i pozostaje w nas jako realne przeżycie,nawet jeśli potem wiemy,że tak nie było(a łatwiej wierzyć że było). Niewiele osób radzi sobie z tym bez jakiegoś metafizycznego wsparcia.Dlatego nie dziwi mnie taka religijność.Na pewno Gloria jest też szalenie autentyczna,bo przy takiej sile przeżyć ciężko nie być...A siła działającej na innych sugestii jest wielka.
Ale cudza wiara choćby największa nie sprawia,że coś staje się faktem. To tak z autopsji.. bo wystarczająco długo byłam zwłokami,a następnie w śpiączce 8-)
No OK, może się coś w głowie poprzestawiać po takim przeżyciu jak twierdzisz, ale jak wytłumaczysz fakt, że kompletnie wyzdrowiała, jej komórki odbudowały się po tym jak w iluś tam procentach jej ciało było spalone na węgiel a lekarze nie dawali jej szans na przeżycie i chcieli ją nawet odłączyć od respiratora? Widziałeś/łaś zapewnie u kogoś blizny po oparzeniach? Autosugestia? Wiara w energię kosmiczną?

Ja w to wierzę. Chrześcijaństwo to może wymagająca religia w porównaniu do innych, ale daje wiele wsparcia (trzeba tylko chcieć po nie sięgnąć) i obiecuje najwięcej potem ale także i teraz. Dowody?
Odnowa w Duchu Świętym (Kościół Katolicki) i uzdrowienia fizyczne i wewnętrzne, które można zobaczyć "na żywo" na własne oczy, albo przekonać się na własnej skórze, moja żona (po Mszy Św. z modlitwą o uzdrowienie) nie ma już bólu stawów w dłoniach (reumatoidalne zapalenie stawów - nieuleczalna choroba), ja dostałem wsparcie od środka. To była tylko jedna Msza Św. tego typu na której byliśmy. Wybieramy się na następne bo to co przeżyliśmy i zobaczyliśmy warte jest tego.
Dowody "światowe" np. - nierozkładające się ciała niektórych świętych (wybitni naukowcy Lenina nie mogli w kupie utrzymać parę lat), których ciała złożone są w wilgotnych podziemiach czy grobach i leżą tam ponad sto lat. Całun Turyński (najnowsze badania niezależnych, światowych świeckich placówek badawczych potwierdzają autentyczność wbrew plotkom o średniowiecznym fałszerstwie), obraz Matki Boskiej z Guadalupe - to płótno nie powinno przetrwać tylu lat co ma, a naukowcy nie wiedzą do dziś jak ten obraz powstał. Takie przykłady można by mnożyć. Moja wiara nie jest ślepą wiarą w coś tam, że coś tak kiedyś tam być może, ale nie wiadomo w sumie... To jest wiara w potężnego i wszechwładnego Boga w Trójcy, rzeczy namacalne i autentyczne, które sam przeżyłem i widziałem i Wam również tego życzę.
Serdecznie pozdrawiam z życzę szczęśliwych Świąt Wielkiej Nocy!
Szym0n
malgocha
0p - Nowonarodzony
0p - Nowonarodzony
Posty: 1
Od: 17 sty 2008, o 09:34
Lokalizacja: z Warszawy

Re: Relacja osoby, która przeżyła spalenie piorunem.

Post »

Ja w to wierzę. Sama będąc w śmierci klinicznej doznałam pewnego objawienia. Inna rzecz, że w ogóle nie potrafię o tym mówić
ogrodniczka amatorka
Awatar użytkownika
Administrator
---
Posty: 7645
Od: 28 gru 2006, o 10:35
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Relacja osoby, która przeżyła spalenie piorunem.

Post »

Ta relacja jest prawdziwa w każdym aspekcie. Jest znana całemu światu i doskonale udokumentowana przez lekarzy specjalistów, którzy często nie mają nic wspólnego ze sprawami wiary - czysta medcyna i dokumentacja lekarska. Ciało bylo ZWĘGLONE WEWNĄTRZ I NA ZEWNĄTRZ. Zwróćmy uwagę ilu cudów doświadczyła, jak diametralnie po interwencji Bożej zmieniła swoje dotychczasowe życie. Żaden lekarz nie byłby w stanie tak jej ciała na nowo odtworzyć do obecnego PEŁNEGO ZDROWIA. To jest niesamowite po prostu. :!:
Polecam ja również przecyztać CAŁE ŚWIADECTWO- artykuł


2-3 Fragmenty cytuję na zachętę ;:4

"....W szpitalu
Następnie zabrano mnie do szpitala Seguro Social. Tam zaczęto mnie szybko operować i zeskrobywać miejsca ze spaloną tkanką. W czasie narkozy po raz drugi opuściłam ciało i przyglądałam się, co robili ze mną lekarze. Byłam zatroskana o moje życie, przede wszystkim bałam się z powodu nóg. Nadal miałam w sobie tę dumę, że jestem właścicielką moich nóg, mojego ciała i że w mojej mocy było tak trenować, przez uprawianie sportu i ćwiczeń, aby były przez wszystkich podziwiane. I nagle wydarzyło się coś przerażającego.

....
Co do mnie ? piorun przeszedł przez ramię i w straszliwy sposób spalił całe moje ciało, wewnątrz i na zewnątrz. To moje odnowione ciało, które widzicie teraz przed sobą, zawdzięczam Miłosierdziu Bożemu ? to wyraz Miłosierdzia naszego dobrego i kochającego nas ponad wszystko Boga. Całe moje ciało było wskutek tego silnego uderzenia pioruna zwęglone, moje piersi zniknęły. Przede wszystkim po lewej stronie, tam gdzie wcześniej była pierś, teraz była wielka dziura. Nie miałam już ciała. Zarówno żebra, brzuch, podbrzusze, nogi i wątroba były całkowicie zwęglone.
Piorun opuścił moje ciało przez lewą nogę. Moje nerki doznały poważnych oparzeń, podobnie jak płuca i jeden z moich jajników. Używałam spirali jako środka antykoncepcyjnego. Ta była z miedzi, a miedź jest przecież dobrym przewodnikiem prądu. Dlatego też moje jajniki zostały tak mocno spalone. Były tak małe jak dwa winogrona. Moje serce przestało bić i byłam praktycznie bez życia. Moje ciało drgało i wibrowało wskutek wstrząsów elektrycznych, które wytworzył piorun. Mokra ziemia była także pod napięciem elektrycznym......

......
Drugi aspekt zdarzenia
Teraz posłuchajcie mnie dobrze! To był cielesny, materialny, fizyczny aspekt mojego wypadku. Ale drugi aspekt tego zdarzenia był znacznie piękniejszy. To było niewyobrażalne, cudowne przeżycie. Musicie bowiem wiedzieć, że najpiękniejsze, najcudowniejsze w tym wypadku było to, co spróbuję teraz opowiedzieć ludzkimi słowami, mimo że nie da się tego ująć za pomocą ziemskich sformułowań.
Otóż, gdy moje zwęglone ciało leżało, znajdowałam się (moja dusza) w cudownie białym tunelu. Wokół mnie było białe światło, które dawało mi taką rozkosz, pokój i szczęście ? uczucia, których nie można opisać ludzkimi słowami. Nie ma po prostu takich wyrażeń, by oddać wielkość tej chwili. To była szalenie wielka ekstaza, nie dająca się opisać rozkosz. Nie rozumiem, dlaczego się nam przedstawia śmierć jako swego rodzaju karę. Uwolniona zostałam od czasu i przestrzeni.
W świetle tym poruszałam się naprzód, niesamowicie szczęśliwa i przepełniona radością. Nic mnie nie trapiło. Gdy spojrzałam do góry, ujrzałam na końcu tunelu coś jakby słońce: białe światło. Mówię: ?białe?, by określić kolor, ale koloru tego światła i jego jasności nie da się opisać. Koloru tego nie da się porównać z kolorami, jakie istnieją na tym świecie. Światło było po prostu wspaniałe. Było dla mnie źródłem tej ogromnej miłości, tego pokoju we mnie i dookoła mnie; to była nieopisana miłość i pokój, jakiego nie znałam na ziemi.
Gdy tak poruszałam się do przodu w tym tunelu, powiedziałam do siebie samej: ?Ojej! Umarłam?? I w tej chwili pomyślałam o moich dzieciach i lamentowałam: ?O mój Boże, moje dzieci! Co na to moje dzieci??
Byłam zawsze zajętą i zestresowaną matką, która nigdy nie miała dla nich czasu. Wychodziłam z domu wczesnym rankiem, około godziny 5, na podbój świata, a wracałam późnym wieczorem, około godziny 23. Z tej przyczyny nie byłam w stanie właściwie zatroszczyć się o moją rodzinę i dzieci. Wówczas ujrzałam nędzę mojego życia w całej prawdzie, bez żadnych retuszy i ogarnął mnie wielki smutek.
W tym momencie wewnętrznej pustki, z powodu nieobecności moich dzieci, straciłam poczucie czasu i przestrzeni. Znowu spojrzałam ku górze i zobaczyłam coś bardzo pięknego. W jednej chwili ujrzałam wszystkie osoby mojego życia, naprawdę w jednej chwili, żyjące i zmarłe. Objęłam moich pradziadków, moich dziadków, moich rodziców, którzy już nie żyli, po prostu ? wszystkich! To była taka doniosła chwila, było cudownie.
Pojęłam, że oszukano mnie co do reinkarnacji. Tym samym praktycznie strzeliłam sobie gola do własnej bramki, bo zawsze fanatycznie broniłam reinkarnacji. Powiedziano mi kiedyś, że pewna osoba jest inkarnacją mojej prababci, ale nie powiedziano mi kto, a ponieważ wróżenie kosztowało zbyt dużo, dałam sobie z tym spokój i nie dociekałam, kim jest ta osoba. Sama spotykałam ciągle ludzi, o których sądziłam, że są wcieleniami mojego pradziadka i dziadka. A teraz obejmowałam dziadka i pradziadka. Uściskaliśmy się gorąco i spotkałam wszystkich w jednej chwili. Było tak ze wszystkimi osobami, które znałam i które pochodziły ze wszystkich stron, gdzie przebywałam, zmarłe i żyjące ? a to wszystko w jednym momencie.
.....
"


Oczywiścię, że głosuję na TAK. Nie ignoruję dokumentów i relacji tylu lekarzy.
:idea:
Miłego dnia!
Admin.
Awatar użytkownika
-Iwona-
-Moderator Forum-.
-Moderator Forum-.
Posty: 4033
Od: 4 lut 2011, o 13:22
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Łódź

Re: Relacja osoby, która przeżyła spalenie piorunem.

Post »

Zagłosowałam tak, wierzę w Boga i wierzę że : "największą sztuczką diabła jest to, że szerzy bajki, jakoby go w ogóle nie było.
Najgorsze jest to, że w codziennym naszym życiu nie zauważamy tych sztuczek. Ja też wkleję ważny fragment.
Iwona.
;:167


".......Musimy zapłacić za każdy grzech. Płacimy naszym spokojem sumienia, naszym wewnętrznym pokojem, naszym zdrowiem... A gdy jesteśmy wiernymi, stałymi klientami w supermarkecie szatana i kupujemy tylko w jego sklepie, na końcu on sam nas zainkasuje. Stajemy się jego własnością. Sprzedaliśmy mu swoją duszę.

Największym kłamstwem, największą sztuczką diabla
jest to, że szerzy bajki, jakoby go w ogóle nie było.

Te straszne, ciemne postaci okrążają mnie i oczywistą rzeczą jest, że przybyły tylko w jednym celu: zabrać mnie ze sobą. Prawdopodobnie nie macie wyobrażenia, jaka to była trwoga, okropny strach... do tego stopnia, że w tej sytuacji na nic mi się zdał mój intelekt, wiedza, moje akademickie tytuły i ukończone kształcenie zawodowe. Były całkowicie bez wartości.
Te grzechy wciągają więc nas w głąb, w dół, do ojca kłamstwa. Ale gdy my, nieudacznicy, przynosimy Bogu nasze grzechy w sakramencie pokuty i pojednania, wtedy to On płaci cenę. On zapłacił ją na Krzyżu Swoją własną Krwią i życiem. I On ponownie płaci za każdym razem, gdy grzeszymy. Zniósł dla nas potworne męki, które sobie sami zgotowaliśmy i które były zobowiązaniem wobec właściciela grzechów ? szatana. Zostaliśmy odkupieni przez Jezusa Chrystusa. Mamy więc prawo do Jego Królestwa, Jego życia, gdyż uczynił nas dziećmi Bożymi.
I oto przybyły te ciemne istoty, by zainkasować swą własność ? mnie... Widziałam, jak wychodzą ze ścian i wkraczają do sali. Mnóstwo istot, które nagle stanęły wokół mnie. Na zewnątrz wyglądały początkowo normalnie, ale spojrzenie każdej było pełne nienawiści, pełne diabelskiej nienawiści. I były takie bezduszne, wewnętrznie wypalone. Moja dusza wzdrygała się i drżała, i natychmiast zrozumiałam, że były demonami. Zrozumiałam, że znajdowały się tu z mojego powodu, bo byłam im coś winna, grzech bowiem nie jest czymś gratis. Największą podłością i kłamstwem diabła jest wmawianie ludziom, że w ogóle nie istnieje. To jego strategia... później ten kłamca może robić z nami wszystko, co chce. I oto z przerażeniem zrozumiałam: Och, istnieją!
Zaczęły mnie okrążać, chciały mnie dostać. Możecie sobie wyobrazić mój strach, moje przerażenie? To była istna trwoga! Na nic mi się zdała moja wiedza, rozum i pozycja społeczna. Zaczęłam tarzać się po ziemi, rzucać się na moje ciało, ponieważ chciałam uciec do niego, ale ono już mnie nie wpuszczało; to napawało mnie przerażającym strachem. Zaczęłam biec i uciekać. Nie wiem jak, ale przedarłam się przez ścianę sali operacyjnej. Nie chciałam nic innego jak tylko uciec, ale gdy przeszłam przez ścianę, trafiłam w próżnię. Zostałam wciągnięta w jakiś tunel, który nagle pojawił się i prowadził w dół.
Na początku było jeszcze trochę światła. Przypominało wosk pszczeli. I roiło się tu jak w ulu, tak wielu ludzi tu było. Dorośli, starcy, mężczyźni, kobiety ? krzyczący głośno, przenikliwie, zgrzytający zębami. Byłam wciągana coraz głębiej i zmierzałam nieprzerwanie w dół, mimo że ciągle starałam się stamtąd wydostać. Światło stawało się coraz bardziej skąpe, a ja leciałam tym tunelem, aż ogarnęła mnie niezwykła ciemność. Górę spowijało światło, w dole zaś była coraz większa ciemność. Możecie sobie wyobrazić, jak się rozradowałam, gdy zobaczyłam swą matkę w tym świetle. Była cała jasna. Umarła wiele lat temu. Naraz zrozumiałam, że tymi białymi szatami, w które moja matka niczym słońce była przyobleczona, były wszystkie te Msze św., w których uczestniczyła w swoim życiu. Nie miałam możliwości dostać się do niej i pozostać przy niej. Bezbronna zapadłam w tę ciemność, której nie da się z niczym porównać. Najciemniejsza ciemność tej ziemi jest przy niej jasnym południem. I tamtejsza ciemność wywołuje straszne cierpienia, przerażenie i wstyd. I strasznie cuchnie. Widziałam coraz więcej strasznych postaci i istot zniekształconych w sposób, którego nie można sobie wyobrazić.
Grzech, moi bracia i siostry w Panu, pozostawia w naszych duszach ślady. Te ślady naznaczają nasze dusze jak blizny, jak pęcherze powstałe wskutek oparzenia, nieforemne dziury. A najgorszym doświadczeniem przy tym było dla mnie to, że ? jak się zorientowałam ? wychodził ze mnie okropny odór. Ile pieniędzy wydawałam w całym życiu na perfumy i odświeżacze powietrza, gdyż niczego bardziej nie nienawidziłam jak smrodu! I tak oto spostrzegłam, że moje grzechy nie były gdzieś poza moją duszą, ale były we mnie, wewnątrz mojej duszy, i to stamtąd rozprzestrzeniał się ów nieznośny smród. Przypominałam demona, straszną bestię, zniekształconą przez wszystkie moje okropności. Moja matka była ubrana w świetliste szaty Pana, a ja byłam ubrana w worek na śmieci ? przez bestię, przez samego diabła.
W tym stanie dotarłam do swego rodzaju grzęzawiska, gdzie wiele osób tkwiło po szyję w bagnie i jęczało. Pojęłam, że to bagno złożone było z nasienia, które wytrysnęło w grzesznych związkach i podczas seksualnych zboczeń, za które my ludzie na ziemi jesteśmy odpowiedzialni. Jedynie stosunek płciowy, który dokonuje się w związku sakramentalnym, jest pobłogosławiony przez Boga, gdyż On Sam obecny jest przy tym akcie i jest właśnie trzecią Osobą w tym związku małżeńskim. On jest miłością, która uświęca i uszlachetnia każdy akt małżeński. Seksualność pozbawiona sakramentalnych fundamentów jest tylko czystą żądzą, zaspokojeniem, egoizmem. Właśnie z tego powodu ci ludzie cierpią w tym bagnie, które sami zgotowali sobie na ziemi niepohamowanymi namiętnościami. Każdy, kto uczestniczył w takich grzesznych i pozamałżeńskich stosunkach płciowych, tkwi w owym bezkresnym i cuchnącym bagnie i cierpi niezmiernie z tego powodu. Wstydzi się swoich złych uczynków.
Nagle odkryłam w tym bagnie również mojego tatę. Ujrzałam go zanurzonego po szyję w tej cuchnącej mazi. Przeszył mnie ból i głośno krzyknęłam: ?Tato, co tu robisz?? Odpowiedział płaczącym głosem: ?Moja córko, ach moja córko, cudzołóstwo, niewierność!?
Sami przeżyjecie to pewnego dnia i przypomnicie sobie moje słowa. Mogę wam tylko powiedzieć, że najbardziej bolesną rzeczą jest to, że widzi się Boga ? zakochanego w człowieku ? który przez całe nasze życie podąża za nami i nieustannie nas szuka. Jakże kochający Bóg cierpi z powodu naszych grzechów!
Ukazano mi tam, jak wiele osób modliło się za mnie, jak wielu księży i zakonnic starało się sprowadzić mnie na dobrą drogę. A ja odczuwałam jedynie pogardę wobec wszystkich tych osób. Byłam ordynarna w określaniu tych świątobliwych osób. Zakonnice nazywałam tak: ?pingwiny?, ?niezaspokojone stare wiedźmy?, ?pozornie święte baby w trwającej wiecznie menopauzie, które liżą Panu Bogu palce u nóg i nie mają pojęcia o problemach ludzi na świecie?. To tylko niektóre z mniej dosadnych określeń, jakich używałam, mówiąc o nich.
Wiecie, tam, po tamtej stronie, widzi się swe całe życie tak, jak jest ono zapisane w Księdze życia, każdy szczegół. Przy tym pojawiają się nie tylko słowa, które się wypowiada, lecz również myśli, jakie im wówczas towarzyszyły. Wszystko jest odkryte i jasne dla każdego. Często można się wzdrygnąć, widząc różnicę między słowem i myślą. Grzechy, które popełniamy, nie pociągają konsekwencji tylko dla nas, lecz również dla naszego otoczenia. Są one niczym zgniłe owoce, które zarażają każdy znajdujący się w pobliżu zdrowy owoc i doprowadzają go do gnicia. Stanowi to wielkie cierpienie w tym drugim świecie, gdy się widzi, jak bardzo grzech szkodzi nie tylko tobie, lecz rozprzestrzenia się wokół ciebie i wszystko niszczy. Kto jest najbliżej mnie? Moje dzieci. Kiedy więc oddaję się grzechowi, szkodzę swoimi grzechami najpierw moim dzieciom i rodzinie.
A teraz posłuchajcie mnie dobrze i nie zatykajcie sobie uszu. Gdy człowiek popełnia ciężki grzech, diabeł ma go w swym ręku i zmusza go niczym windykator do podpisania mu weksla, który natychmiast czyni z niego jego własność. Najsmutniejsze jest pierwsze polecenie szatana skierowane do nas: ?Idź zatem teraz i przyprowadź mi wszystkich, którzy cię otaczają i z którymi masz kontakt!?
Matka, która kogoś nienawidzi albo która nieustannie rozpowszechnia plotki o bliźnich, albo ojciec, brutalny, uzależniony od alkoholu, który wraca zawsze pijany do domu i nie wzdryga się przed kradzieżą cudzej własności, mają zwykle przy sobie dzieci. Nadużywają więc rodzicielskiego zadania, którym powinna być troska o przyszłość dzieci. Rodzicie swoim złym postępowaniem dają zły przykład dzieciom. Tylko życie sakramentami Kościoła może przełamać takie błędne koło w łańcuchu, jaki łączy różne pokolenia. Tylko łaska sakramentów i moc modlitwy mogą odsunąć grzech i unicestwić go.
To była żywa ciemność. Tam nic nie jest martwe lub nieruchome. Po tym jak bezradna i bezbronna przemierzyłam ten tunel, dotarłam niespodziewanie na równe podłoże. Byłam w tym momencie całkowicie zrozpaczona, ale i ogarnięta silną wolą ucieczki. Była to ta sama silna wola co wcześniej, by osiągnąć coś w życiu. Teraz było to dla mnie bez znaczenia, gdyż teraz byłam tutaj i nie mogłam się uwolnić. Nic mi nie pozostało z wielkich wyobrażeń i marzeń, które wcześniej miałam: stałam się całkiem mała, maleńka.
Wtedy nagle ujrzałam, że podłoże otwarło się. Wyglądało jak wielka gęba, jak przeraźliwie wielki pysk, otchłań. Podłoże żyło, trzęsło się!!! Czułam się strasznie pusta, a pode mną była ta napawająca strachem, przerażająca otchłań, której po prostu nie jestem w stanie opisać ludzkimi słowami. Najgorsze było to, że nie czuło się tu wcale obecności i miłości Boga. Nie było niczego ? nawet promyka nadziei. Ta przepaść nieodparcie wsysała mnie w dół. Krzyczałam jak szalona. Śmiertelnie przestraszyłam się, gdy zauważyłam, że nie mogłam zapobiec upadkowi, że nieprzerwanie wciągana byłam w dół. Wiedziałam, że jeśli spadnę, to nigdy stamtąd nie wrócę i że bez końca będę spadać coraz to głębiej i głębiej. Dokonałaby się śmierć mojej duszy, duchowa śmierć mojej duszy. Bezpowrotnie zatraciłabym się.
W czasie tego przerażającego horroru, na skraju przepaści, poczułam nagle jak św. Michał Archanioł chwycił mnie za stopy. Moje ciało wpadło do otchłani, ale on przytrzymywał mnie za stopy. To była chwila strasznego bólu i potwornego strachu.
Gdy tak wisiałam nad przepaścią, skąpe światło, które miałam jeszcze w duszy, zirytowało demony i wszystkie te stwory rzuciły się na mnie. Te okropne kreatury przypominały larwy, pijawki, które chciały ostatecznie ugasić we mnie owe światło. Wyobraźcie sobie moje obrzydzenie i przerażenie, gdy ujrzałam, że jestem pokryta tymi odrażającymi kreaturami. Krzyczałam, wrzeszczałam jak szalona. Te istoty paliły. O moi bracia i siostry, chodzi o żywą ciemność, nienawiść, która pali, połyka nas, ograbia i wysysa. Nie ma takich słów, które oddałyby ten horror.

Przebiegłość diabła
Kto oglądał film ?Pasja? Mela Gibsona, ten przypomni sobie, że szatan był ukazany podczas biczowania Pana jako dziecko, które patrzyło na Jezusa i uśmiechało się do Niego. Szatan jednak nie jest dzieckiem, lecz potworem, przyczyną i sprawcą wszelkiego zła, perwersyjnym, wstrętnym typem, który zniewolił wielu ludzi żądzą ciała, czarami i fałszywymi naukami, np. że diabeł nie istnieje. Wyobraźcie sobie, jaki jest sprytny, że daje się zanegować. Wmawia nam, że go nie ma, aby mógł spokojnie czynić z nami wszystko, co chce. Nawet wierzących okłamuje na wszelkie możliwe sposoby. Sieje zamęt wśród ludzi na tysiące sposobów i wykorzystuje słabe punkty każdej osoby...."

http://www.voxdomini.com.pl/sw/gloria_polo.htm
Awatar użytkownika
Tomek-Warszawa
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3039
Od: 11 lut 2008, o 13:45
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Warszawa

Re: Relacja osoby, która przeżyła spalenie piorunem.

Post »

Kolumbijska dentystka - dr Gloria Polo przez uderzenie pioruna została tak straszliwie poparzona, że lekarze nie dawali jej żadnych szans na przeżycie. Przez kilka dni była nieprzytomna, a przy życiu utrzymywała ją aparatura medyczna. Podczas śpiączki doświadczyła istnienia życia po śmierci. Po swoim cudownym uzdrowieniu daje świadectwo o miłosierdziu Boga, o niepowtarzalności naszego życia na ziemi oraz o istnieniu nieba, czyśćca, piekła i świata złych duchów.
5 maja 1995 r. około godziny 16.30 na terenie Uniwersytetu Narodowego w Bogocie, stolicy Kolumbii, doświadczyłam szczególnej interwencji Boga. W tym dniu padał deszcz, a ja razem z mężem oraz swoim 23-letnim siostrzeńcem, również dentystą, szliśmy w stronę wydziału stomatologii, by wypożyczyć parę potrzebnych nam książek. Siostrzeniec szedł obok mnie pod małym parasolem, a za nami mój mąż w nieprzemakalnym płaszczu. W pewnym momencie, w pobliżu alei drzew, trafił w nas piorun. Mój siostrzeniec zginął na miejscu. Piorun spalił go od wewnątrz, choć na zewnątrz jego ciało pozostało nienaruszone. Próby reanimacji okazały się nieskuteczne. Również i ja zostałam ugodzona przez piorun, który przeszedł przez moje ramię i w straszliwy sposób spalił prawie całe moje ciało, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Moje żebra, brzuch, podbrzusze, nogi i wątroba były zwęglone. Moje nerki doznały poważnych oparzeń, podobnie jak płuca i jajniki, gdyż jako środka antykoncepcyjnego używałam spirali wykonanej z miedzi, która jak wiadomo jest doskonałym przewodnikiem prądu.

Z medycznego punktu widzenia powinnam natychmiast umrzeć z powodu ustania pracy serca i straszliwego poparzenia narządów wewnętrznych. Po trzech minutach od zatrzymania pracy serca, z powodu braku tlenu w mózgu, następują tak nieodwracalne zmiany, że nie ma szans powrotu do normalnego życia. Jednak dzięki specjalnej interwencji Boga stało się inaczej - ja żyję. Bóg uczynił nadzwyczajny cud: zachował mnie przy życiu. Ten fakt Jego cudownej interwencji jest czytelnym znakiem Jego wielkiej dobroci i nieskończonego miłosierdzia oraz zaproszeniem każdej i każdego z nas do nawrócenia.

Zaraz po wypadku lekarze w szpitalu w Bogocie przekonywali moją siostrę - również lekarkę, która tam pracowała - o bezsensowności podłączenia mojego organizmu do aparatury sztucznego oddychania. Jednak na przekór ich radom moja siostra z uporem postawiła na swoim. Przez kilka dni znajdowałam się w śpiączce, a przy życiu podtrzymywała mnie tylko aparatura medyczna. Po tym czasie lekarze zaobserwowali, że w moim ciele zaczęły się dziać nadzwyczajne rzeczy. Mianowicie moje zwęglone nerki, płuca i wątroba w niewytłumaczalny sposób zaczęły się regenerować i ponownie funkcjonować. Wcześniej lekarze nie dawali mi żadnych szans na przeżycie. Dla Boga jednak wszystko jest możliwe - i tylko dzięki Jego interwencji wszystkie spalone organy mojego ciała zostały cudownie uzdrowione. Wielkim cudem była również całkowita regeneracja mojej spalonej skóry. Część mego ciała stanowiła jedną wielką, żywą ranę po tym, jak usunięto z niego zwęgloną powłokę. Bolało nieopisanie. Przy każdym oddechu paliło mnie wewnątrz i na zewnątrz. Tylko podczas oczyszczania moich nóg nic nie czułam. Przypominały one dwa zwęglone kije; były zupełnie czarne i w ogóle nie miałam w nich czucia. Po miesiącu lekarze przyszli do mnie i powiedzieli: "Zobacz, Glorio, jak wielki i niewiarygodny cud uczynił ci Bóg. Wszystkie twoje narządy wewnętrzne i prawie cała skóra się zregenerowały. Wprawdzie naskórek jest jeszcze cienki i są odkryte miejsca, ale jest nadzieja, że niebawem całość pokryje się ochronną skórą. Martwią nas jednak twoje nogi. Nie jesteśmy w stanie tu już nic zrobić. Musimy niestety je amputować".

Przed wypadkiem byłam wysportowaną kobietą, uwielbiałam aerobik. Kiedy usłyszałam, że konieczna jest amputacja moich nóg, natychmiast przyszła mi myśl: "Muszę jak najszybciej uciekać z tego szpitala, aby je ratować". Nie mogłam jednak nawet ustać na nogach, więc dlatego ucieczka okazała się niemożliwa. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że nogi są skarbem i że ja nigdy wcześniej nie podziękowałam Panu za ten dar. Wręcz przeciwnie, aby nie utyć, głodowałam jak wariatka, wydawałam masę pieniędzy na diety i inne kuracje, byle tylko mieć zgrabną figurę i atrakcyjne, szczupłe nogi. Kiedy teraz w szpitalu patrzyłam na swoje nogi bez mięśni, chude jak szczapy, zupełnie czarne, pełne dziur ze wszystkich stron, zaczęłam dziękować Bogu za to, że je jeszcze mam. Nieważny był dla mnie ich wygląd. Zwróciłam się z wielką ufnością do Boga: "Kochany Boże, proszę Cię z całego serca, pozwól mi zachować przynajmniej te zniekształcone nogi! Pozostaw mi je, abym mogła się dzięki nim choć częściowo podnieść i poruszać. Pozostaw mi je, proszę, pozostaw mi je przynajmniej takimi, jakimi są. Będę Ci za to na zawsze wdzięczna".

I nagle po tej modlitwie do moich nóg zaczęło powracać czucie. To było w piątek. Od piątku do poniedziałku te moje czarne kikuty, które wyglądały jak szklanka ciemnej lemoniady z bąbelkami powietrza, zaczerwieniły się i rozjaśniły. Poczułam jednocześnie, jak zaczęła w nich krążyć krew. I kiedy w poniedziałek lekarze przyszli, aby przeprowadzić ostatnie oględziny przed amputacją, zdziwili się, gdy zobaczyli, jak sama wstałam i pewnie stanęłam na swych nogach. Badali je i nie wierzyli własnym oczom. Pomimo dotkliwego bólu byłam bardzo szczęśliwa, bo wiedziałam, że powracam do pełnej sprawności. I oto stał się prawdziwy cud: po kilku dniach moje nogi były tak sprawne jak przed uderzeniem pioruna. Ordynator oddziału powiedział mi: "W ciągu 38 lat swojej lekarskiej praktyki nigdy nie widziałem tak wielkiego cudu".

Przed porażeniem przez piorun byłam bardzo dumną i próżną kobietą. Aby zwrócić na siebie uwagę i podobać się mężczyznom, eksponowałam swoją kobiecość. Czyniłam to bardzo ostentacyjnie. Podkreślałam okrągłości swojej figury, nosiłam bluzki i sukienki z głębokim dekoltem i ekstrawagancko poruszałam biodrami. I popatrzcie: właśnie to, czym się najbardziej szczyciłam, zostało przez piorun spalone najmocniej... Badania wykazały, że również moje jajniki zostały zwęglone, w związku z czym stałam się niezdolna do poczęcia dziecka. Bóg jednak w swoim wielkim miłosierdziu dokonał cudownego zregenerowania tego wszystkiego. Półtora roku po uderzeniu pioruna odczuwałam swędzenie tam, gdzie wcześniej były moje piersi, i trochę więcej skóry pokrywało teraz moje żebra. Skóra się naciągała i wyciągała. Bolało mnie to. Nagle urosły mi nowe piersi, co było dla mnie niezwykle dziwną rzeczą, nie dającą się w żaden sposób wytłumaczyć. Później się okazało, że zaszłam w ciążę. I tak oto Bóg na nowo podarował mi możliwość macierzyństwa, ponieważ tymi nowymi piersiami byłam w stanie wykarmić cudowną, zdrową córeczkę Marię Jose, którą urodziłam. Bóg na nowo podarował mi życie i przez swoją nadzwyczajną interwencję wezwał mnie do nawrócenia.

U progu wieczności

Pan Bóg pozwolił mi zachować pamięć o tym wszystkim, czego doświadczyłam, kiedy moje poparzone ciało znajdowało się w śpiączce i było podłączone do aparatury medycznej. Widziałam, jak ono nieruchomo leżało na noszach. Widziałam lekarzy, jak się o mnie starali, jak aplikowali mi elektrowstrząsy, by wznowić pracę serca. Kiedy znalazłam się poza ciałem, ukazała się przede mną niewypowiedzianie piękna rzeczywistość, do której nie miałam wstępu. Zobaczyłam wtedy swojego siostrzeńca, który wraz ze mną uległ wypadkowi, jak w nią wstępował. Nagle pojawiły się wszystkie zmarłe osoby, z którymi byłam w jakikolwiek sposób związana. Spotkałam swoich zmarłych pradziadków, dziadków, rodziców i innych bliskich mi ludzi. To była doniosła chwila spotkania. Zrozumiałam, jak wielkim kłamstwem jest twierdzenie, że istnieje reinkarnacja. Ja, niestety, wcześniej uwierzyłam w to kłamstwo i fanatycznie mówiłam innym o reinkarnacji. Było mi wstyd.

Nagle otoczyło mnie jakieś niesamowite światło. Nie jestem w stanie opisać doświadczenia pokoju, miłości i szczęścia, jakie niosła ze sobą ta tajemnicza jasność. Zrozumiałam, że była ona znakiem tego, że Bóg Ojciec obejmuje swoją miłością nas wszystkich, gdyż On bezwarunkowo kocha każdego człowieka. W tej tajemniczej jasności ujrzałam całą nędzę swojego grzesznego życia, w nagiej prawdzie, bez żadnych retuszy. Wtedy ogarnął mnie wielki smutek i żal za popełnione grzechy. Bóg nikogo nie zmusza do przyjęcia Jego miłości, to my sami wybieramy: albo Boga i życie według Jego przykazań, albo też decydujemy się na odrzucenie Jego miłości i życie w grzechu, czyli na podporządkowanie się władzy szatana. Stało się dla mnie oczywiste, że za swoje grzechy nie mogłam obwiniać nikogo, tylko samą siebie. Po tamtej stronie widzi się każdy szczegół z całego ziemskiego życia. Wszystko jest odkryte i jasne dla każdego. Ukazano mi tam, jak wiele osób modliło się za mnie, jak wielu księży i wiele zakonnic starało się sprowadzić mnie na dobrą drogę. A ja odczuwałam jedynie pogardę wobec nich wszystkich i ordynarnie się o nich wyrażałam.

Zakonnice nazywałam "pingwinami", "niezaspokojonymi starymi wiedźmami" itp. Krytykowałam księży, obmawiałam ich, plotkowałam na ich temat, przekazując często nieprawdziwe, zasłyszane historie. Podczas "egzaminu", który przeżywałam później w zaświatach, Pan poczytał mi to postępowanie za bardzo ciężki grzech. Odkąd pamiętam, w naszym domu mówiło się źle o księżach. Począwszy od mojego ojca, wszyscy mawiali, że typy te uganiają się za kobietami i pieniędzmi. Wszystkie te oszczerstwa my, dzieci, powtarzaliśmy od małego. Pan powiedział do mnie smutnym, ale surowym głosem: "Kim ty jesteś, aby wydawać takie sądy, jak gdybyś była Bogiem, osądzając moich kapłanów i oczerniając ich? Są ludźmi z krwi i ciała. A jeśli chodzi o świętość księdza, to powinna być ona wspomagana przede wszystkim przez wspólnotę wiernych, przez parafian. Wspólnota ma obowiązek wspierania księży swoimi modlitwami, otaczania ich wsparciem i szacunkiem. A kiedy ksiądz dopuszcza się grzechu, wtedy nie rzucajcie kamieniami potępienia, lecz módlcie się o jego nawrócenie i szukajcie również winy we wspólnocie, która nie dała mu należytego wsparcia, nie modliła się za niego lub robiła to w niewystarczającym stopniu".

I Pan pokazał mi wówczas, jak to za każdym razem, gdy krytykowałam księży i stawiałam ich w złym świetle, demony rzucały się i przylegały do mnie. Ponadto widziałam, jak wielkie zło czyniłam, gdy bezpodstawnie mówiłam o księdzu, że jest homoseksualistą, i nowina ta rozchodziła się lotem błyskawicy na całą wspólnotę. Nie jesteście w stanie sobie wyobrazić, jakie ogromne szkody wyrządziłam tym oszczerstwem. Zrozumiałam, że również wspólnota wiernych odpowiedzialna jest za świętość swoich kapłanów.

Jak bardzo demon nienawidzi księży! Nienawidzi Kościoła katolickiego i kapłanów, gdyż dopóki oni są, dopóty wymawiane będą słowa konsekracji i rozgrzeszenia. I my wszyscy musimy wiedzieć, że chociaż kapłan jest tylko grzesznym człowiekiem, to jednak w jego sercu został złożony święty dar Chrystusowego kapłaństwa. Przez jego słowa dokonuje się przeistoczenie chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa, przez jego słowa Jezus przebacza nam grzechy. Jedynie przez kapłana możemy otrzymać sakrament pokuty i pojednania, cud przebaczenia i zgładzenia wszystkich grzechów oraz zerwanie pęt, którymi szatan związał nas ze sobą. Dlatego diabeł najbardziej nienawidzi kapłanów i bardzo chce ich doprowadzić do upadku, ponieważ, mocą świętego sakramentu kapłaństwa, wyrywają oni szatanowi wiele dusz. Nawet ci kapłani, którzy sami są wielkimi grzesznikami, mają moc odpuszczania grzechów oraz ważnego sprawowania innych sakramentów. Dlatego mamy obowiązek modlić się za księży, aby Bóg strzegł ich, oświecał i prowadził.

Na myśl o tym, ile zła wyrządziłam swoimi oszczerstwami, ogarnął mnie wielki wstyd i żal. Zrozumiałam, że grzechy, które popełniamy, mają swoje konsekwencje nie tylko w nas, lecz również w naszych bliźnich, którzy nas otaczają. Są one niczym zgniłe owoce, które zarażają znajdujący się w pobliżu zdrowy owoc. Owoce grzechów zadają wielkie cierpienie ich sprawcy już teraz na ziemi, natomiast po śmierci jest ono zwielokrotnione. Wtedy widzi się wszystkie konsekwencje grzechów w sobie samym i w innych ludziach. Widząc owoce swych grzechów, zrozumiałam, że popełniając je, wyrządziłam straszną krzywdę nie tylko sobie, ale również swojemu mężowi, dzieciom, rodzinie oraz przyjaciołom. I tak na przykład matka, która kogoś nienawidzi lub która nieustannie szerzy plotki o swoich bliźnich, czy uzależniony od alkoholu ojciec, który wraca zawsze pijany do domu - tacy rodzice swoimi grzechami zadają straszne duchowe rany swoim dzieciom. Tylko szczere nawrócenie oraz przystępowanie do sakramentów pokuty i Eucharystii oraz moc modlitwy mogą unicestwić następstwa grzechów.

Konsekwencje grzechów

Największy i najbardziej nieznośny ból zadawał mi grzech niewiary w Boga i moja próżność. Moim bożkiem była bowiem troska o piękno ciała. Z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że było ono centrum mojego życia. Z wielkim bólem uświadomiłam sobie, jak wielką krzywdę wyrządziłam sobie przez to, że przestałam się modlić i wierzyć we wszechmoc Bożej łaski, w moc ofiary Mszy Świętej. Pamiętam, jak się cieszyłam, kiedy pewnego razu usłyszałam na uniwersytecie, jak jeden katolicki ksiądz powiedział, że nie ma diabła i piekła. Taką informację od dawna chciałam usłyszeć! Natychmiast sobie pomyślałam: jeśli nie ma diabła i piekło nie istnieje, to wszyscy dostaniemy się do nieba. Nie było więc powodu, aby bać się grzeszyć. Skoro wszyscy będą zbawieni i pójdą do nieba, wobec tego mogłam robić to wszystko, na co miałam ochotę. Potem całkowicie odeszłam od Kościoła, a w końcu odrzuciłam wiarę w Boga. Co więcej, nieraz w dyskusjach przeklinałam Kościół i nazywałam go głupim i zacofanym. Nawet sama zaczęłam opowiadać wszystkim, że diabeł i piekło nie istnieją, że są wymysłem duchowieństwa. Również na uniwersytecie przekonywałam kolegów, że Boga nie ma, a my jesteśmy tylko produktem ewolucji.

Kiedy byłam poza ciałem, widziałam siebie i całe swoje życie w nagiej prawdzie. Zobaczyłam wszystkie grzechy, które popełniłam od czasu swej ostatniej ważnej spowiedzi u katolickiego księdza. Ogarnął mnie potworny strach, gdyż zauważyłam, że pojawiły się jakieś ciemne, jakby ludzkie postacie, o przeraźliwym i pełnym nienawiści spojrzeniu, które powoli zbliżały się do mnie. Natychmiast zrozumiałam, że to były demony i że one naprawdę istnieją! Możecie sobie wyobrazić mój strach i przerażenie. To był istny horror! Najbardziej podstępnym kłamstwem diabła jest to, iż wmawia on ludziom, że w ogóle nie istnieje, a grzech przynosi człowiekowi szczęście. Taka jest jego strategia. Kiedy uwierzymy, że nie ma złych duchów oraz grzechu, to wtedy szatan może robić z nami wszystko, co tylko zechce. W tamtej sytuacji na nic mi się nie zdały mój intelekt, wiedza i akademickie tytuły. Byłam przerażona. Zobaczyłam, jak potworne są konsekwencje moich grzechów. One wciągały mnie w dół, do "ojca kłamstwa". Musimy zapłacić za każdy grzech nie tylko utratą spokoju sumienia i wewnętrznej wolności, ale przede wszystkim doświadczeniem strasznego zniewolenia przez siły zła. A gdy jesteśmy wiernymi, stałymi klientami w "supermarkecie" szatana i kupujemy tylko u niego, to w końcu on sam nas "zainkasuje". Staniemy się jego własnością, kiedy całkowicie zaprzedamy się grzechowi. Jedynym ratunkiem dla mnie w tej okropnej sytuacji było wołanie do Boga o pomoc i wzywanie Jego miłosierdzia. Uświadomiłam sobie, że Jezus Chrystus zapłacił na krzyżu swoją własną krwią najwyższą cenę za wszystkie nasze grzechy i dokonał ostatecznego zwycięstwa nad szatanem, grzechem i śmiercią. Tylko On jest jedynym naszym ratunkiem i Zbawicielem.

Cierpienie oczyszczające

Znalazłam się w miejscu, w którym panowały przerażające ciemności i przebywała wielka rzesza ludzi - potwornie zniekształconych postaci - pogrążonych w ogromnym cierpieniu. Na dodatek strasznie tam cuchnęło. W ten sposób Jezus dał mi zrozumieć, do jakiego stopnia grzech niszczy i deformuje nasze duchowe życie, nasze człowieczeństwo. Zorientowałam się, że ten okropny odór pochodził również ode mnie. Stało się dla mnie jasne, że moje grzechy nie były gdzieś poza mną, ale wewnątrz mnie, i to z ich powodu rozprzestrzeniał się ów nieznośny zapach, ciemność i wszelkie cierpienie. Przebywały tu niezliczone rzesze ludzi niewymownie cierpiących z powodu konsekwencji swoich grzechów. Wtedy zrozumiałam, jak przerażającą rzeczywistością jest grzech, skoro ma takie straszne skutki. A niektórzy żartują sobie z grzechu, piekła i demonów. Nie zdają sobie sprawy z tego, co robią... Zrozumiałam, że dusze czyśćcowe są chronione od wszelkiego wpływu zła, że sąjuż świętymi Boga i nie mają już nic wspólnego z demonami, ale muszą ponieść następstwa swoich grzechów i dojrzewać do nieba. Mój Boże, tak wielu biednych ludzi, płaczących i cierpiących niewymownie... Gdyby wiedzieli, co ich czeka w czyśćcu, z pewnością zmieniliby swoje życie na ziemi. Wiecie, jakie dodatkowe cierpienia muszą znosić? Cierpienia tych wszystkich ludzi, którzy na ziemi cierpią z powodu ich grzechów, stają się ich cierpieniami. To im zadaje największy ból. Te biedne dusze potrzebują przede wszystkim tego, aby ci, którzy pozostali na ziemi, zmienili swoje życie, pojednali się z Bogiem, modlili się, przystępowali do sakramentów świętych, spełniali dzieła miłości, odwiedzali chorych, zamawiali Msze święte za zmarłych i sami w nich uczestniczyli. Dusze, które są w czyśćcu, nic nie mogą już dla siebie zrobić. Nic - zupełnie nic. Ale Bóg przychodzi im z pomocą poprzez niezmierzone laski ofiary Mszy świętej. Dlatego właśnie powinniśmy pomagać duszom w czyśćcu cierpiącym, zamawiać za nie Msze św., "modlić się za nie i ofiarowywać swoje cierpienia w ich intencjach.

Podczas doświadczenia czyśćca nagle zobaczyłam górę, która była spowita światłem, a u jej podnóża panowały ciemności. Możecie sobie wyobrazić, jak się rozradowałam, gdy zobaczyłam na niej moją matkę, okrytą jakby płaszczem ze światła. Była zatopiona w modlitwie, w postawie adoracji. Matka moja umarła wiele lat temu. Zrozumiałam, że Bóg przemawia do mnie poprzez obrazy, że w czyśćcu istnieją różne poziomy i stopnie cierpienia, a ten biały płaszcz ze światła, w który moja matka była ubrana, oznacza wszystkie Msze święte, w których uczestniczyła. Niestety, nie miałam możliwości dostać się do niej i być z nią razem.

Dotarłam następnie do jakiegoś obrzydliwego grzęzawiska, gdzie tkwiło wiele osób, jęcząc z bólu. To była kolejna lekcja, której udzielił mi Jezus: znalezienie się tych ludzi w owym odrażającym bagnie było spowodowane przez ich grzeszne związki, seksualne zboczenia, oglądanie pornografii, współżycie przed ślubem, małżeńskie zdrady i inne grzechy nieczystości. Zrozumiałam w tym momencie, że jedynie stosunek płciowy, który ma miejsce w sakramentalnym związku małżeńskim, jest pobłogosławiony przez Boga, gdyż On sam obecny jest podczas tego aktu i swoją miłością czyni go świętym. Praktykowanie seksualności poza sakramentem małżeństwa jest tylko zaspokajaniem egoistycznej żądzy, która niszczy miłość i wprowadza w piekło egoizmu. Właśnie z tego powodu ci ludzie cierpieli i tkwili w tym cuchnącym bagnie, które sami zgotowali sobie na ziemi przez popełnianie grzechów nieczystości. Nagle odkryłam, że w tym ohydnym bajorze tkwił również mój tata. Przeszył mnie ból i głośno krzyknęłam: "Tato, co tu robisz!?". Odpowiedział mi płaczliwym głosem: "Moja córko, to przez grzechy cudzołóstwa! Dzięki mojej kochanej żonie, twojej matce, która modliła się przez 38 lat za mnie o moje nawrócenie i prowadziła przykładne życie, zostałem uratowany przed piekłem. Mogę wam tylko powiedzieć, że najbardziej bolesną rzeczą tutaj jest tęsknota za Bogiem, który jest miłością i który bardzo cierpi z powodu naszych grzechów! My tutaj chcemy cierpieć, aby oczyszczać się z grzechów i dojrzewać do miłości, gdyż tylko z czystym sercem będziemy mogli iść do nieba". Mój ojciec nawrócił się osiem lat przed swoją śmiercią. Z głęboką skruchą prosił Boga o przebaczenie, ale jeszcze nie odpokutował doczesnych konsekwencji swoich grzechów. Wprawdzie żałował, wyspowiadał się i otrzymał rozgrzeszenie, ale następstwa jego grzechów nie zostały jeszcze przezwyciężone. Dlatego znajdował się w czyśćcu, gdzie bardzo cierpiał. Pokuta i zadośćuczynienie za popełnione grzechy to jedna z tych rzeczy, o których tak łatwo zapominamy. Kiedy odwiedzamy Jezusa w Najświętszym Sakramencie i uwielbiamy Go, otrzymujemy dar zadośćuczynienia za skutki swoich grzechów. Eucharystia i adoracja Najświętszego Sakramentu to jedyna droga, która nas bezpośrednio prowadzi do nieba. Zapamiętajcie to sobie! To bardzo ważne dla nas wszystkich.

U bram piekła

Nagle ujrzałam, że otwarła się przede mną przerażająca otchłań, której nie jestem w stanie opisać ludzkimi słowami. Nie było w niej ani promyka nadziei. Ta "dziura" nienawiści nieodparcie wsysała mnie w siebie. Ogarnął mnie śmiertelny strach. Wiedziałam, że jeżeli tam się znajdę, to będę spadać coraz to głębiej, aż do bezpowrotnego zatracenia się. Skąpe światło żalu za grzechy, które miałam jeszcze w swojej duszy, tak zirytowało demony znajdujące się w tej otchłani zła, że wszystkie z wściekłością rzuciły się na mnie. Ich nienawiść paliła i zadawała mi niesamowite cierpienie. Nie ma słów, które oddałyby ten horror. Nagle poczułam, że św. Michał Archanioł mocno mnie chwycił i uratował przed pogrążeniem się w tej straszliwej otchłani zła.

Zrozumiałam, że przez to doświadczenie Pan Jezus pragnął mi uzmysłowić, iż wieloletnie, świadome i dobrowolne pogrążanie się w najrozmaitszych grzechach doprowadziło mnie do takiej sytuacji duchowego rozkładu, że byłam już blisko osiągnięcia stanu całkowitej zatwardziałości - czyli takiego zniszczenia człowieczeństwa, w którym następuje zamknięcie się na dar Bożego miłosierdzia. Lekcja, jaką dał mi Jezus, była jasna: jeżeli grzechy całkowicie zniszczą w człowieku wrażliwość na Jego miłość, to wtedy ktoś taki stanie się on stuprocentowym egoistą, który będzie umiał tylko nienawidzić. Wtedy taki człowiek będzie - tak jak złe duchy - nienawidził Boga i innych ludzi, a w chwili śmierci z nienawiścią odrzuci Boże miłosierdzie i na wieki zatraci się w piekle.

http://adonai.pl/wiecznosc/?id=72
Obrazek

Otwarcie drzwi i wyjście do ogrodu jest najbardziej ekscytującym wydarzeniem każdego dnia.
Awatar użytkownika
Administrator
---
Posty: 7645
Od: 28 gru 2006, o 10:35
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Relacja osoby, która przeżyła spalenie piorunem.

Post »

Temat rzeczywiście jest tak interesujący i ponadczasowy, że proponuję linkować do niego w sieci i na kontach Facebooka :D ;:4

Będzie zarazem nas tu na FO więcej, spróbujcie zainteresować tym swoich Przyjaciół.
Jak działać wspólnie , to na maxa, z rozmachem ;:4 ;:333
Dziękuję Wam z góry.
;:167
Miłego dnia!
Admin.
Awatar użytkownika
Administrator
---
Posty: 7645
Od: 28 gru 2006, o 10:35
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Relacja osoby, która przeżyła spalenie piorunem.

Post »

Jeszcze jedna, zawsze aktualna prośba do Ciebie, jeśli to czytasz...
Ściągajmy z sieci, tutaj, na Nasze Forum, prawdziwych Patriotów = ludzi, którym zależy na prawdziwym dobru Polaków i szeroko pojętej wolności Polski... Nie sprzedawczyków. Wy wiecie najlepiej w środku, w sobie, kto ma czyste serce i intencje oraz potrafi dawać innym z siebie bezinteresownie. Takich Osób tu nam potrzeba jak najwięcej.
;:167
PS. Proponuję :wink: wydrukować te dwie moje skromne prośby, aby wszystko co ważne nie umykało pod wpływem deszczu spraw i informacji, którymi codziennie jesteśmy zasypywani.
:idea:
Wątek podkoloruję na niebiesko dla łatwiejszego odnalezienia w sekcji. :wink:
Miłego dnia!
Admin.
malgocha
0p - Nowonarodzony
0p - Nowonarodzony
Posty: 1
Od: 17 sty 2008, o 09:34
Lokalizacja: z Warszawy

Re: Relacja osoby, która przeżyła spalenie ciała piorunem.

Post »

A ja jestem zachwycona tym, że na tym forum możemy rozmawiać o wierze i patriotyzmie. Żenadą dla mnie jest to, co czytam na większości innych portali.
Tak trzymać! ;:138
ogrodniczka amatorka
Awatar użytkownika
darbo
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1389
Od: 20 mar 2011, o 13:33
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Relacja osoby, która przeżyła spalenie ciała piorunem.

Post »

Hmm. Prawdę mówiąc, nie wiem co napisać żeby kogoś nie uraźić. Z głosowaniem też miałem problem. Zależy jak rozumieć postawione pytanie.
Mam jednak znajomego z wędkowania. Człowiek 60 letni, który przeszedł śmierć kliniczną. Ojciec moich znajomych rówieśników. Wcześniej znałem go z widzenia. Był...... hulaką i swawolnikiem. Bliżej poznaliśmy się na rybach. Opowiedział mi swoją historię. Nie będę jej opisywał, bo to jego przeżycia. Nie opowiada o tym na prawo i lewo. Wręcz unika tego tematu. Jedno jest pewne. W jego życiu nastąpiła rewolucja. Przestał pić, zaczął szanować swoją rodzinę. Stał się osobą głęboko religijna, lecz nie obnosi się z tym. Nie uczestniczy aktywnie w żadnych kółkach itp. Chodzi po prostu często do kościoła i żarliwie się modli. Unika tematów religijnych przechodząc na inne zagadnienia. Jeśli chodzi o wiarę , zamknął się w sobie.
A co ja na to ?
Coś na rzeczy jest. To pewne
Czy wynika to ze zmian w mózgu, czy też innych wyższych istnień. Nie wiem ale godzę te fakty.
Pierwsze, można sobie tak tłumaczyć jako istota rozumna. Drugie, jest kwestią wiary a ta nam jako katolikom każe w to ufać.
Dlatego też osoby wierzące i wykształcone, nie mają z tym problemu. Jedno jest pewne. Człowiek na tym łez padole nie może być niczego pewnym. Trzeba wyciągać wnioski z historii. Już nie jedno uchodziło za znak od Boga a było zwykłym zjawiskiem. Ale to wszystko zostało nam dane przez Boga. Rozum także.
Pozdrawiam
Dariusz
Awatar użytkownika
Karo
-Administrator Forum-.
-Administrator Forum-.
Posty: 21892
Od: 16 sie 2006, o 14:39
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Centrum Polski
Kontakt:

Re: Relacja osoby, która przeżyła spalenie ciała piorunem.

Post »

darbo pisze: A co ja na to ?
Coś na rzeczy jest. To pewne
Czy wynika to ze zmian w mózgu, czy też innych wyższych istnień. Nie wiem ale godzę te fakty.

Czy nie jest zastanawiające,że te jak określasz "zmiany w mózgu" skierowały tę osobę na drogę religii,kościoła ,żarliwej modlitwy jak piszesz?

I powiem Ci,że właśnie zawsze tak bywa, że takie osoby nie zaczynają tańczyć ,śpiewać ani pić lecz otwierają się na religię na Boga...
Ja wiem jedno, rozum który mamy od Boga, kieruje ludzi po takich przejściach na właściwe tory,dostają szansę...
ogromną szansę i z niej korzystają w przeciwieństwie do tych z nas,którzy korzystając z rozumu powinni sami odpowiednio wcześniej wybrać wlaściwą drogę,zdecydować.
KaRo - Administrator Forum
??? Pytania do Ekipy...
? KaRolinki
ODPOWIEDZ

Wróć do „Strefa kreatywnego RELAKSU - Zagadki, humor, podróże, psychologia”