swego czasu wsadziłam znalezionego kasztana do ziemi, wyrosła i dość spora roślinka. No i mam pytanie jak sie nią opiekować. Jak często podlewać, jakie nasłonecznienie potrzebuje itp. Kasztanowiec raz wypuścił dwa duże liście lecz zostały one zaatakowane przez jakiegoś szkodnika i je odcięłam. Roślinka momentalnie wypuściła nowe. Będę wdzięczna za każde wskazówki jak się opiekować ta roślinką. Co z zimą? przenieść ją do domu czy zostawić w doniczce na balkonie
w żadnym wypadku NIE do domu! Jeżeli masz możliwośc wkop donice do ziemi, jezeli nie możesz to osłoń donice przed mrozem.Co z podlewaniem...hmmm nie wiem moja rada taka by niedopuscic do przesuszenia podłoża, niech będzie cały czas wilgotne. pozdrawiam
Liście w żadnym wypadku nie powinny być tak "oklapnięte". Kasztan zapewne zmarzł. Zerwij kawałek otoczki pnia i sprawdź czy jest ona zielona czy nie. Jeśli tak, odetnij gałązki z liśćmi i czekaj aż wypuści nowe. Powinien z tego stanu wyjść. Pamiętaj aby nie nawadniać go w sposób jaki podała Iwcia. Przed kolejnym podlaniem, ziemia musi troszkę przeschnąć aby korzenie nie zgniły. A gdy są 4 albo mniej stopni też nie podlewaj drzewka. Przetrwa ten czas bez wody, jeśli je podlejesz z pewnością je "zabijesz"...
Ja myślę, że on jednak nie przemarzł, jest mu tylko zimno "w listki". Inna sprawa jest taka, że w doniczce go nie utrzymasz... niestety. Ja już to przerabiałem, także z różnymi gatunkami dębów. Mają strasznie "rozgałęziony" system korzeniowy i nie wiem jaka musiałaby być doniczka. Bę dzie pewnie powoli rósł ale też powoli marniał. Lepiej chyba wysadzić go na jakieś spokojne stałe miejsce.
nawet ja dam mu mega wielką doniczke? przeciez niekótrzy robia bonsai z kasztanowca
słonko troche pogrzało i roslinka juz lepiej wygląda
Polowanie nie jest żadnym sportem, to morderstwo z zimną krwią. Jeśli ktoś potrafi pokonać niedźwiedzia w zapasach lub samemu dogonić zająca, wówaczas może sie uważać za prawdziwego sportowca.
Absolutnie nie mam zamiaru Cię zniechęcać - ale zadanie naprawdę bardzo trudne. Pomyśl o korzeniach i dużych liściach - je naprawdę bardzo trudno dostosować tzn. "zmniejszyć" proporcjonalnie do wyglądu drzewka. Przypuszczam, że drzewko musiałoby mieć min. 1 metr wysokości aby harmonijnie wyglądało. Ale... poszukiwanie i "pogoń za ideałem jest sensem sztuki bonsai i stanowi o indywidualnym charakterze każdego drzewka" - więc się nie zrażaj i powodzenia.
po prostu nie mam ogrodu gdzie mogłabym je wsadzic... przywiązałam sie do niego emocjonalnie
Polowanie nie jest żadnym sportem, to morderstwo z zimną krwią. Jeśli ktoś potrafi pokonać niedźwiedzia w zapasach lub samemu dogonić zająca, wówaczas może sie uważać za prawdziwego sportowca.
Rozumiem i podziwiam hart ducha. Proponuję dalej tak: drzewko nie wygląda źle, chociaż nie wiem jaki tam masz skład ziemi. Dobra by była ziemia uniwersalna, grubszy żwirek (akwariowy) plus glina w składzie 2:1:1. Można by było dać ziemi kompostowej (wtedy 1:1:1:1) ale tej pewnie nie masz. Jeżeli podlejesz drzewko to może uda Ci się go wyjąć z cała bryłą korzeniową, wtedy dosyp takiej ziemi (od dołu) - aby zapełnić całą tą donicę. Niech stoi cały czas na balkonie raczej w słońcu (gdybyś przesadzała to przez pierwszy tydzień, dwa - cieniuj). Podlewaj jak ziemia przeschnie i raczej dużo za jednym razem, tyle że kasztanowce muszą mieć deszczówkę lub wodę ze źródła (nie tolerują twardej z kranu). Na razie nie nawoź. Jak wypuści nowe liście, będziemy myśleć co dalej.
kasztanowiec już po przeprowadzce, mam nadzieje, ze taka doniczka starczy mu na troche ;) (26 cm srednicy). jest w ziemi uniwersalnej (przedtem tez był w takiej). Mimo, że przeciełam starą doniczke aby go wyjąć to i tak połowa bryły korzeniowej odpadła.. mam nadzieje, że jakos on to przezyje
Polowanie nie jest żadnym sportem, to morderstwo z zimną krwią. Jeśli ktoś potrafi pokonać niedźwiedzia w zapasach lub samemu dogonić zająca, wówaczas może sie uważać za prawdziwego sportowca.
Kasztany mają twardą skorupę, wiele nie kiełkuje, ja swojego wzięłam jak "pewniaka" - wygrzebałam go z kupki liści leżących w zagłębieniu drogi. Było tam sporo kiełkujących kasztanów. Miało to miejsce zaawansowaną wiosną zeszłego roku.
Tak więc polecam:
- poszukać kasztanowca i pooglądać wilgotne zarośla dookoła - można odnaleźć już kiełkujące a więc pewne nasiona
- wsadzić kasztana jak proponuje tajemnicza_1999w do wilgotnej ziemi i uzbroić się w cierpliwość
w tej sytuacji warto pomyśleć o standardowym nakłanianiu do kiełkowania:
- moczeniu w wodzie
- dziurkowaniu skorupki
Nie jestem też pewna, czy kasztan nie potrzebuje okresu chłodu przed kiełkowaniem.
Nie znam przykazań "na kasztana", to propozycje na: twarde, schnące nasiona.
"Wysoko mnie ceni - mówisz? Wiem, zażądałby więcej niż 30 srebrników" Moje... wszystko
Czy wolność oznacza anarchię?