
Mam mały ogródek działkowy poza miastem. Taki zwyczajny, ale mój. To mój azyl. Miejsce, w którym zapominam o swojej stresującej i bardzo wymagającej pracy.
Nigdy nie lubiłam prac ogrodowych i nie myślałam, że to się kiedykolwiek zmieni. Ogródek uprawiali moi rodzice i 3 lata temu chcieli go sprzedać, a narzędzia oddać w rodzinie i ... stało się. Mój M mnie namawiał, choć było wiadomo, że niewiele mi pomoże, bo bardzo słabo widzi.

Przez 2 lata moi rodzice ciągle powtarzali : Po co Wam? Nie dasz sobie rady. Będzie wstyd przed sąsiadami.

A my po prostu kochamy tę naszą działeczkę i biegniemy choć na chwilkę, by zobaczyć, doglądnąć, a nawet wypić kawusię

Miło mi będzie więc na kaweczce Was gościć. Zapraszam
